Robert Góralczyk: Na Łużniki się nie wybieram

Rozmowa z Robertem Góralczykiem, dyrektorem sportowym GKS-u Katowice.


Przy Bukowej mamy zimę z gatunku tych spokojnych?

Robert GÓRALCZYK: – Sądzę, że są bardziej gorące miejsca, choć wiadomo, że to specyficzny okres – diametralnie inny niż lato, gdy kończy się sezon, wraz z nim kontrakty i na rynku dostępna jest większa liczba zawodników. My obecnie zrealizowaliśmy ze swojej strony to, co uznawaliśmy za ważne. A czy jeszcze coś się będzie działo – pokaże czas.

Z czego wynika ten spokój, umiarkowana liczba ruchów kadrowych?

Robert GÓRALCZYK: – Z racjonalnej, a tym samym i ewolucyjnej strategii budowy oraz rozwoju drużyny. Jesień miała w naszym wykonaniu trzy oblicza. W pierwszych pięciu meczach zdobyliśmy 6 punktów. W kolejnych pięciu – 1 punkt, a potem przyszło 10 kolejek i 16 punktów. Nie chcemy, by odbierano, że ten ostatni okres nas uśpił, skoro wielu zapewne pamięta ten wcześniejszy trudny moment rozgrywek. Zakładamy jednak, że zarówno zmiana ustawienia wyjściowego, ale także i szeroko pojętej strategii gry będą dawały efekty także w dalszej części sezonu.

Zimą kończył się kontrakt tylko Danianowi Pawłasowi, ale już w październiku skorzystaliśmy z opcji przedłużenia, natomiast pozostali zawodnicy mają ważne umowy. Po dokonaniu oceny rundy i szczegółowej analizy całej sytuacji nadal podtrzymujemy wiarę w zawodników, których mamy w zespole. Ci, których ściągnęliśmy teraz, byli pewną potrzebą chwili.

Ze Skry Częstochowa wykupiliście Marcina Stromeckiego. To były trudne negocjacje?

Robert GÓRALCZYK: – Nie trudniejsze, niż wiele wcześniejszych. Najważniejsze, że doprowadzone do końca i Marcin mógł zacząć okres przygotowawczy z zespołem. Przy okazji mogę powiedzieć, że kwoty, które dotąd padały w przestrzeni medialnej (40 tys. zł – dop. red.) są nieprawdziwe i dużo wyższe od tej, za którą realnie zrealizowaliśmy tę transakcję. Stromecki ze swoimi umiejętnościami i doświadczeniem ma wzmocnić rywalizację w środkowej strefie.

Jakub Karbownik był blisko przenosin do was z Lecha Poznań już latem.

Robert GÓRALCZYK: – Wtedy miał do nas dołączyć w całkiem innej sytuacji z młodzieżowcami. Obecnie – po skróceniu wypożyczenia Piotra Samca-Talara  ze Śląska Wrocław i otrzymaniu od nas zgody na poszukiwanie nowego klubu przez Pawła Gieracha – czeka Kubę rywalizacja z dwoma, obecnie już mocnymi punktami naszego zespołu (Patrykiem Szwedzikiem i Filipem Szymczakiem – dop. red.). Ale ma on swoje oczekiwania, ambicje i umiejętności, które swego czasu potwierdzał, także grając w juniorskich reprezentacjach kraju. Wierzę, że będzie powiewem świeżości, a równocześnie kolejną wartością dodaną naszego zespołu.

Na dokonanym latem transferze definitywnym Gieracha z Jagiellonii Białystok straciliście dużo pieniędzy?

Robert GÓRALCZYK: – Nie mogę zdradzać tajemnicy handlowej, ale proszę wziąć pod uwagę, że transfery mają różny charakter i czasem mogą być nawet bezgotówkowe. Tak jak każdy transfer, ten również to pewnego rodzaju hazard i dopiero czas weryfikuje jego skuteczność. Nie powiedziałbym, że Paweł się nie sprawdził. Kadra zespołu w naszym przypadku liczy 25 zawodników i każdy ma swoją rolę do spełnienia.

Wszystkich nie jest się w stanie zadowolić, wszyscy grać nie mogą. Paweł miał wcześniej doświadczenie z gry w pierwszej i drugiej lidze. W momencie, kiedy go pozyskiwaliśmy, uznaliśmy to za wartościowy transfer, ale nie byliśmy w stanie przewidzieć, jak potoczy się jego rywalizacja; zarówno w zakresie młodzieżowców w zespole, jak i ze Zbyszkiem Wojciechowskim na pozycji prawego obrońcy.

Czas pokazał, że Paweł tę rywalizację przegrał, a w perspektywie jego dalszego rozwoju niezbędne na tym etapie wydają się regularniejsze występy, stąd wraz z nim doszliśmy do wniosku, że korzystniej będzie, aby znalazł sobie klub, w którym będzie miał na to większą szansę. Dopuszczamy w jego przypadku zarówno wypożyczenie, jak i transfer definitywny.

Żegnacie się też po 2,5 roku z Szymonem Kiebzakiem.

Robert GÓRALCZYK: – To trochę inna sytuacja niż z Gierachem, który ma jeszcze z nami kontrakt przez 1,5 roku. Umowa Szymona wygasa w czerwcu i skoro teraz uznaliśmy, iż nie ma realnych szans na grę w zespole w wymiarze, który byłby w stanie dać także jemu satysfakcję, dla obydwu stron będzie lepiej, jeśli już teraz odejdzie do innego klubu. Z posiadanej przeze mnie wiedzy, wydaje się, iż jest szansa, że nastąpi to w najbliższych dniach.

Stromecki, Karbownik… Ktoś jeszcze zimą może dołączyć do GieKSy?
– Zakładając, że odejdą Paweł i Szymon, niczego nie można wykluczać, ale obecnie nikogo nie szukamy, ani na nikogo nie czekamy. Jeśli już – to raczej śledzimy rynek. Jeśli uznamy, że ma szansę wydarzyć się coś, co mogłoby nam znacząco dodać jakości, wtedy być może to zrobimy. Jednak trzeba wiedzieć, że okienko zimowe jest specyficzne.

Naprawdę rzadko pozyskuje się takiego zawodnika jak Stromecki, który przez ostatnie 2,5 sezonu spędził na boisku 75 procent możliwego czasu, przyczyniając się do dwóch awansów swoich drużyn. Zimą niezwykle trudno pozyskać kogoś takiego. Najczęściej mówimy wtedy o zawodnikach będących w odwrocie, grających mniej. Dlatego jesteśmy zadowoleni, że Marcina zakontraktowaliśmy.

Myśląc o nowych zawodnikach, dopasowujecie ich do systemu z czwórką obrońców, jakim zaczynaliście jesień, albo z wahadłami – jak kończyliście?

Robert GÓRALCZYK: – Rozpisujemy oba te ustawienia, ale pozycje oczywiście się przenikają. Zawodnicy, którzy dziś graliby u nas na „dziesiątkach”, mogą też być skrzydłowymi. Prawi obrońcy mogą być wahadłami, charakterystyka środkowych obrońców jest ta sama. Druga część jesieni pokazała, jakie ustawienie było preferowane, ale nie chcemy się zamykać i niczego wykluczać.

Zawodnicy garną się do GKS-u chętniej niż po spadku z pierwszej ligi, gdy zaczynał pan tu pracę?

Robert GÓRALCZYK: – Trudno powiedzieć, czy liczba takich sygnałów wzrasta, czy maleje. Stale pojawia się sporo tematów. Prowadzimy swoją strategię kontroli rynku i pozyskiwania zawodników. Choć nie mamy rozbudowanego działu skautingu, radzimy sobie swoimi sposobami. Nieraz także warto usłyszeć lub przeczytać informację od agenta, że ktoś jest dostępny i poznać warunki, na jakich można sprowadzić zawodnika. To także może pomóc.

Tej zimy na pańskie biurko spłynęła propozycja zakontraktowania kogoś o głośnym nazwisku?

Robert GÓRALCZYK: – Nie był to raczej nikt z pierwszych stron gazet, choć to oczywiście pojęcie względne…

Dużo było zapytań o waszych zawodników ze strony ekstraklasowych klubów?

Robert GÓRALCZYK: – Nie wpłynęła żadna oficjalna oferta, a jedynie pojawiały się pojedyncze nieformalne zapytania – czy to ze strony klubów, czy agentów reprezentujących zawodników.

Obawialiście się, że ktoś sięgnie po Patryka Szwedzika? W ekstraklasie byłby młodzieżowcem jeszcze przez 1,5 sezonu, a nie pół – jak na zapleczu.

Robert GÓRALCZYK: – Łączy nas z Patrykiem jeszcze 1,5-roczny kontrakt i dopóki nie wpływa konkretna oferta transferu – tematu nie ma. Patryk stanowi dla nas dużą wartość, nie tylko w rywalizacji młodzieżowców.  Myślę że GieKSa jest obecnie dla niego dobrym miejscem do dalszego rozwoju. To chłopak, który zagrał do tej pory w pierwszej lidze w wyjściowym składzie tylko 10 meczów, strzelił 5 goli. Oby wiosną dawał kolejne sygnały i potwierdził, że to, co zabłysło w nim jesienią, ma już trwałą wartość. Co będzie potem – zobaczymy.

Do końca sezonu zostaje u was Filip Szymczak z Lecha Poznań, choć nie było to takie pewne.

Robert GÓRALCZYK: – Dla mnie nie było raczej w tym zakresie większych wątpliwości, choć zapis w umowie do któregoś momentu dawał taką możliwość. W trakcie rundy byłem w kontakcie z poznańskim klubem oraz agencją menedżerską. Otrzymywałem informacje, że każda ze stron jest zadowolona z tego, jak przebiega pobyt Filipa w Katowicach. Nikt nie wspominał o chęci skrócenia wypożyczenia. Oby więc dalej rozwijał się, zgodnie z oczekiwaniami wszystkich.

Gdybyśmy przenieśli się o 5 lat, to okazałoby się, że Szymczak jest gwiazdą?

Robert GÓRALCZYK: – Duży potencjał, spore umiejętności – to w przypadku Filipa nie tajemnica. Ale są też obszary, nad którymi szczególnie musi pracować, zresztą jak każdy piłkarz, bo gra na najwyższy poziomie stawia przed zawodnikami ogromne wymagania. Nie sposób zdefiniować, czy ktoś będzie w stanie do tego poziomu dotrzeć, to uwarunkowane jest wieloma kwestiami. Dlatego o żadnym z zawodników nie powiem, że na pewno zrobi dużą karierę, zostanie gwiazdą. To zbyt trudne do przewidzenia, szczególnie jeśli gra się pierwszy sezon w pierwszej lidze.

Nieraz poza talentem, wiele zależy po prostu od zbiegu wielu szczęśliwych okoliczności – czy trafi w dobre miejsce, we właściwą rywalizację, kogoś, kto go wesprze, na zdrowiu kończąc. Przesłanek, by Filip był częścią „dużej” piłki, jest wiele, gwarancji nigdy nie ma, ale ja oczywiście życzę mu tego. Na razie powinien dawać z siebie jak najwięcej, ale o to jestem spokojny, bo to zawodnik bardzo świadomy – robiący, co w jego mocy, by zmierzać we właściwym kierunku. Ostatnim występem, w Bielsku-Białej, gdzie zdobył dwie bramki, rozbudził apetyty wszystkich, a przy okazji znacząco pomógł zespołowi w cennym zwycięstwie. Takie momenty budują i oby było ich jak najwięcej.

Szymczaka latem w GieKSie już nie będzie. Czy to, kto w przyszłym sezonie będzie grał jako młodzieżowiec, spędza wam sen z powiek?

Robert GÓRALCZYK: – Na razie śpimy spokojnie, ale mając na uwadze wspomniany wcześniej ewolucyjny rozwój zespołu, jak najbardziej myślimy także o tym aspekcie. Między innymi z tego względu zimowe przygotowania z zespołem rozpoczęło kilku młodych zawodników z akademii, którym chcemy się przyglądać, by stworzyć rywalizację między przedstawicielami roczników 2002, 2003 – albo i młodszych, chcąc określić, którzy z nich mogliby stanowić dla nas największą wartość.

Pozyskiwanie zawodników o charakterze młodzieżowca nie jest proste i długo by o tym mówić, ale w mojej opinii dotąd co najmniej dobrze radziliśmy sobie w tym zakresie (Bartosz Mrozek, Kacper Michalski, Zbigniew Wojciechowski, Danian Pawłas, Szymczak, Szwedzik – dop. red.) i tym razem też tak będzie. Mam nadzieję, że tak jak dotychczas bywało, także i latem wprowadzimy do gry młodzieżowców, którzy spełnią oczekiwany poziom. A że wiele osób widzi i docenia, iż młodzi zawodnicy nieraz przy Bukowej rozkwitali, w tym też należy upatrywać szansy na przyszłość.

Niekrótka jest lista piłkarzy, których kontrakty wygasną po sezonie. Można w najbliższych tygodniach spodziewać się, że ogłosicie jakieś prolongaty?

Robert GÓRALCZYK: – Panujemy także nad tym tematem. Dla każdego dobrego piłkarza, zapewniającego GKS-owi odpowiednią jakość i akceptującego realia, w jakich funkcjonujemy, będzie tu miejsce. Można obserwować, że zawodnicy na siłę nie chcą z Katowic odchodzić. Powinni tylko swoimi występami potwierdzać swoją przydatność, a my zamierzamy to doceniać – biorąc pod uwagę poziom bieżący i perspektywę rozwoju zawodnika oraz zespołu.

Jeśli tylko to możliwe, preferuję pozostawienie zawodnika, który jest już zweryfikowany w drużynie – byle tylko prezentował oczekiwany poziom sportowy i dobrze rokował na przyszłość – niż sprowadzanie nowego, który przynajmniej przez jakiś czas będzie niewiadomą.   .

Jednym z zawodników z kończącą się umową jest Dominik Kościelniak, rehabilitujący się po zerwaniu więzadeł krzyżowych.

Robert GÓRALCZYK: – Dominik przed kontuzją był ważną postacią zespołu, zarówno w decydującej fazie rozgrywek drugiej ligi, jak i na początku obecnego sezonu. Choć w tej chwili najważniejsza jest skuteczna rehabilitacja i powrót do pełnej sprawności, to rozmawiałem z nim już także o przyszłości – by wiedział, że o nim myślimy i nie zostawimy go samemu sobie. Oby tylko jak najszybciej był gotów znowu pomagać GieKSie.

Zimujecie na 13. miejscu w tabeli, musicie myśleć o rozwoju drużyny, nie zapominając jednocześnie o tym, że bronicie się przed spadkiem.

Robert GÓRALCZYK: – Dlatego podchodzimy do sytuacji w tabeli z chłodną głową i pełną świadomością, że obecnie jesteśmy w walce o utrzymanie. W związku z tym za cel stawiamy sobie chęć jak najszybszego wywindowania się w tabeli do bezpiecznych jej rejonów, żeby dopiero wtedy zacząć ewentualnie myśleć o czymś więcej, czyli chociażby o pewnym środku. Rundę wiosenną zaczynamy dwoma bardzo trudnymi, wyjazdowymi meczami w Nowym Sączu i Sosnowcu. Już zapewne one pokażą, dokąd wtedy będzie nam bliżej – do góry czy do dołu tabeli.

Adam Nawałka to jeden z kandydatów na selekcjonera. Wcześniej w kadrze był pan jednym z członków jego sztabu. A zatem…?

Robert GÓRALCZYK: – Nie powiem „pomidor”, bo to by źle zabrzmiało. Spokojnie, ale stanowczo stwierdzam, że zostaję przy Bukowej. 24 marca na pewno nie będzie mnie w Moskwie, na Łużnikach, bo będę uczestniczył w przygotowaniach do ligowego meczu z Widzewem.


Na zdjęciu: Robert Góralczyk (z prawej) doskonale zdaje sobie sprawę z wyzwań, jakie stoją przed GKS-em Katowice. Podobnie jak stojący obok trener Rafał Górak.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus