Ruch Chorzów. Gala na 102

Tam, gdzie w 1920 roku założono chorzowski klub, uczczono w środowy wieczór 102. urodziny „Niebieskich”. Przyznanych zostało 15 tytułów Ambasadora Ruchu, zaprezentowano nowy tom historii.


Gdyby te ściany mogły mówić… – zawiesił głos Grzegorz Joszko, jeden z członków zespołu historyków badających dzieje Ruchu, na gali z okazji przypadających na 20 kwietnia urodzin chorzowskiego klubu, odbywającej się w Miejskim Domu Kultury „Batory”. Dokładnie w to samo miejsce, gdzie 102 lata temu założono „Niebieskich”, ściągnęło w środowy wieczór mnóstwo postaci dawniej lub obecnie związanych z 14-krotnym mistrzem Polski.

– Duma, że mogę stać obecnie za sterami legendarnego klubu, który odbudowuje się rękami wielu osób. Dziękuję wam za to – powiedział prezes [Seweryn Siemianowski], pod którego wodzą Ruch działa z pompą i w sposób bardziej adekwatny do swojej wielkiej historii niż w czasach ekstraklasy.

„Ezi” za 1000 złotych

Ta urodzinowa gala była jednak dopiero pierwszą, jaką udało się zorganizować w czasie odbudowy. W dwóch poprzednich latach nie pozwoliły na to pandemiczne obostrzenia. Dlatego nie wszyscy doczekali spotkania we wspólnym gronie… – Cieszę się, widząc kilka pokoleń piłkarzy, którzy zdobywali z Ruchem tytuły. Żałuję, że tylu z nich niedawno odeszło. Antoni Nieroba, Eugeniusz Faber… – mówił Antoni Piechniczek, który mistrzostwo w swoim rodzinnym Chorzowie świętował w 1968 roku, a w środowy wieczór z zainteresowaniem słuchał o sukcesach przypadających na znacznie wcześniejszy okres.

Przy okazji gali premierę miał bowiem trzeci tom Historii Ruchu, powstającej na bazie znalezionego przed niespełna trzema laty w jednej ze świętochłowickich piwnic zaginionego archiwum klubu. Tempo korzystania z tych materiałów chorzowscy historycy – pracujący pro bono! – mają zawrotne. Ledwie w grudniu ukazał się drugi tom. Tym razem na blisko 500 stronach Damian Sifczyk opisuje lata 1934 i 1935, kiedy „Niebiescy” byli najlepsi w Polsce i rozpędu zaczynała nabierać nieoczywista kariera Ernesta Wilimowskiego.

– Jemu zadedykowaliśmy tę książkę. Gdy rozmawiam dziś z dziennikarzami sportowymi i pytam o największą gwiazdę w historii polskiej piłki, najczęściej pada odpowiedź „Robert Lewandowski”, ale wielu z nich nadal wyciąga nazwisko Wilimowskiego, choć przecież nikt nie ma prawa go już pamiętać – przyznawał Sifczyk i opowiadał o wyszukanych w prasie niepublikowanych dotąd wywiadach z „Ezim”, którego Ruch wykupił z 1.FC Katowice za zawrotną wówczas kwotę 1000 złotych. Przytaczał, że jego jedyną miłością była piłka, ale grał też w hokeja, tenisa stołowego czy szkata.

Jedyni w Polsce

– Cały proces tworzenia tej książki to była jedna wielka haja – śmiał się Grzegorz Joszko. Jej owocem są m.in. odpowiedzi na pytania, jak Ruch wygrał z wielkim Bayernem albo skąd wzięła się… szubienica widoczna na wielu fotografiach stadionu na Kalinie, na którym swe pierwsze lata spędzili „Niebiescy”. Jak zwykle pod dostatkiem jest nie tylko wiele barwnych historii, ale też unikalnych fotografii, jak choćby planów budowy nowego obiektu przy Cichej wraz z całym kompleksem rekreacyjno-sportowym.

– Syn Gerarda Wodarza przekazał nam wszystkie pamiątki po ojcu. Strzeżemy ich w swoich domach jak oka w głowie, mając nadzieję, że przyjdzie dzień, kiedy będzie je można zaprezentować w nowym klubowym muzeum. Lucjan, dziękujemy! – zwrócił się Joszko do potomka legendy Ruchu, 5-krotnego mistrza Polski, a sala nagrodziła to gromkimi brawami.

Tomasz Ferens, rzecznik „Niebieskich”, podsumował: – Żaden klub w Polsce, a być może na świecie, nie ma tak szczegółowo spisanej historii. I mieć nie będzie!

Gorące licytacje

Przerywnikiem w historycznych rozważaniach było sześć licytacji na rzecz najmłodszych adeptów piłki – czyli akademii Ruchu. Dostarczyły wielu emocji, zebrano ponad 20 tysięcy złotych. Aż za 10 tysięcy zakupiona została nowa koszulka meczowa Ruchu z symbolicznym numerem 102, o którą mocno walczył były piłkarz Marcin Baszczyński, ale ostatecznie uznał wyższość współlicytującego.

Cenę 4000 osiągnęła z kolei flaga z okazjonalnym herbem używanym przez klub w roku jubileuszu 100-lecia, która – jakże mogłoby być inaczej – trafiła do stolika, przy którym zasiadali przedstawiciele kibiców i grupy „Ultras Niebiescy”. Szymon Michałek, gospodarz sektora rodzinnego, wygrał bój o koszulkę Wojciecha Grzyba sprzed 15 lat, a „Asceto”, czyli najlepszy w Polsce operator kamery klubowej telewizji, wylicytował zegarek z roku stulecia, których wyprodukowano jedynie 100.

Wszyscy na mecz

Chorzowski klub ogłosił, że co roku będzie honorował pięć osób tytułem Ambasadora Ruchu. A że w dwóch poprzednich latach gal nie było, to trzeba było nadrobić zaległości… Piękne statuetki ze złotą „eRką” odebrali Eugeniusz Lerch, Henryk Pietrek, Antoni Piechniczek, Ireneusz Malcher, Jan Rudnow, Jan Benigier, Marian Piechaczek, Tadeusz Małnowicz i Edward Lorens, a „zaocznie” uczynią to Albin Wira, Bernard Bem, Orest Lenczyk, Piotr Czaja, Bronisław Bula i Joachim Marx, których nie było tego dnia w MDK „Batory” – podobnie jak choćby Andrzeja Kotali, prezydenta miasta, reprezentowanego przez wiceprezydenta Marcina Michalika. Ambasadorów, klubowe legendy kibice nagrodzili gromkim „dziękujemy”, po którym odśpiewano dwie zwrotki klubowego hymnu.

– Dziękuję kibicom. Trudno ich nie docenić i nie podkreślić, jaką rolę w historii Ruchu odgrywają. Nie byłoby takiego klubu bez społeczności Hajduk, Batorego, Chorzowa i okolicznych miast. Ruch ma kibiców w całym kraju, zawsze byliśmy im wdzięczni. Teraz my kibicujemy aktualnej drużynie. Wierzymy, że awansuje do pierwszej ligi – powiedział Antoni Piechniczek, a rzecznik Tomasz Ferens wyraził życzenie, że w takim samym gronie wszyscy spotkają się na sobotnim meczu z Radunią Stężyca.

Nim zaczęły się rozmowy o tym, co za i co przed chorzowską piłką, uhonorowane zostało jeszcze stowarzyszenie kibiców Wielki Ruch, gospodarze poczęstowali gości okazałym urodzinowym tortem, pokrojonym wspólnie przez Antoniego Piechniczka i Seweryna Siemianowskiego na dowód tego, że Ruch łączy pokolenia; że był, jest i będzie wielki.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus