Ruch Chorzów. Padła twierdza

Pierwsza w sezonie porażka Ruchu Chorzów. „Niebiescy” po kiepskim występie ulegli przed ponad 5-tysięczną publicznością innemu beniaminkowi II ligi, Wiśle Puławy, 2:4.


Na szczeblu centralnym nie ma już zespołu niepokonanego w tym sezonie. Ostatnim mogącym pochwalić się takim mianem był przez kilkanaście poprzednich dni Ruch, ale 13. kolejka II-ligowych rozgrywek okazała się dla niego pechowa. We wcześniejszych dwunastu nie przegrał i stracił ledwie 7 goli. Tej soboty przegrał i pierwszy raz w tej rundzie rywale trafili do jego siatki więcej niż raz. Od razu – 4-krotnie.

Ten mecz chorzowianom nie wyszedł, choć mierzyli się z innym beniaminkiem, będącym dotąd typowym średniakiem z równym bilansem 4 zwycięstw, 4 remisów i 4 porażek. Od początku „Niebiescy” mieli problem z tym, by zagrozić puławianom. W pierwszej połowie najlepszą okazję mia Tomasz Wójtowicz, ale po podaniu Daniela Szczepana jego strzał odbił bramkarz Wisły. Jego koledzy z pola ukłuli między 29. a 34. minutą dwukrotnie. To było 5 minut, które rzuciło chorzowian na deski. Najpierw Dominik Banach wykorzystał dogranie Carlosa Daniela, minął Jakuba Bieleckiego i dopełnił jedynie formalności. Potem Emil Drozdowicz niewiele robiąc sobie z obecności Filipa Nawrockiego i Tomasza Dyra szybko podwyższył.

Najlepszy moment Ruch miał w drugiej połowie do momentu zdobycia kontaktowej bramki, autorstwa Szczepana w zamieszaniu. Pod bramką puławian kotłowało się wtedy raz za razem, poczynania gospodarzy ożywiło przejście na dwóch napastników, wprowadzenie w przerwie Damiana Kowalczyka w miejsce Przemysława Szkatuły.

Ale Ruch nie poszedł za ciosem. Potem coraz mocniej zaczęło pachnieć kolejnym golem dla gości. Świętowali już nawet oni trafienie Ednilsona Furtado, ale chorzowianie wywarli presję na arbitrach, którzy odgwizdali ostatecznie faul na Bieleckim. W 77. minucie nie było już jednak zmiłuj. Bartłomiej Kulejewski za lekko podał do bramkarza, piłkę przejął Kacper Kondracki, minął go i uderzył do „pustaka”, korzystając z prezentu.

W doliczonym czasie Ruch zmniejszył jeszcze straty po stałym fragmencie gry, gdy trafił Kowalczyk (choć tym razem to przyjezdni domagali się faulu na bramkarzu), ale więcej niż drugi kontaktowy gol nie byli już w stanie tego dnia wskórać. A Wisła… dorzuciła od razu czwartego gola. Bartłomiej Bartosiak kropnął z dystansu, po czym fetował tego gola tuż przy sektorze nr 10, prowokując kibiców. Pisaliśmy, że w meczach z udziałem Ruchu pada niemalże najmniej goli w całej II lidze. W tych z udziałem puławian – najwięcej. Z walki tych dwóch żywiołów górą wyszedł beniaminek z Lubelszczyzny, po szalonym meczu, acz kiepskim w wykonaniu chorzowian.

Ich świetna seria dobiega końca, ale pozostali na pozycji wicelidera tabeli z 6-punktową przewagą nad Chojniczanką. Ta uległa rezerwom Lecha, ale Ruch nie skorzystał z szansy zwiększenia przewagi. Za tydzień pojedzie do Pruszkowa na konfrontację ze Zniczem. Nie zagra tam Michał Mokrzycki, który dziś ujrzał czwartą żółtą kartkę – i to kolejna strata z tego wieczoru.


Ruch Chorzów – Wisła Puławy 2:4 (0:2)

0:1 – Banach, 29 min, 0:2 – Drozdowicz, 34 min, 1:2 – Szczepan, 62 min, 1:3 – Kondracki, 77 min, 2:3 – Kowalczyk, 90+3 min, 2:4 – Bartosiak, 90+5 min.

RUCH: Bielecki – Kulejewski, Nawrocki, Dyr – Wójtowicz (83. Siwek), Neugebauer, Mokrzycki, Szkatuła (46. Kowalczyk) – Foszmańczyk (90. Żagiel), Janoszka (75. Kowalski) – Szczepan. Trener Jarosław SKROBACZ.

WISŁA: Owczarzak – Cheba, Wiech, Pielach, Wawszczyk, Kubań (81. Lisowski) – Banach (69. Kondracki), Puton, Daniel, Furtado (90. Bartosiak) – Drozdowicz. Trener Mariusz PAWLAK.

Sędziował Paweł Kukla (Kraków). Widzów 5428.
Żółte kartki: Mokrzycki, Kowalczyk, Foszmańczyk – Wiech, Kubań, Banach.


Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus