Rycerze byli bezbronni

Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle bliżej ćwierćfinałów. W pierwszym meczu barażowym rozbiła „Jurajskich rycerzy”. Rewanż za tydzień w Kędzierzynie-Koźlu.


Obie drużyny ostatnio zmagały się z problemami kadrowymi. W Aluronie CMC Warcie przede wszystkim nie mógł grać Uros Kovacević. Lider zawierciańskiego zespołu miał problemy z plecami. Drugi z filarów, Bartosz Kwolek, część ostatniego meczu z BBTS Bielsko-Biała spędził na ławce rezerwowych, bo jak twierdził trener Michał Winiarski, zgłosił drobny uraz. Z kolei w Grupie Azoty w ostatnim ligowym starciu z Projektem Warszawa zabrakło Bartosza Bednorza. Przyjmujący złapał infekcję i ostatnie dni spędził w łóżku. W pierwszym starciu o awans do grona ośmiu najlepszych drużyn Europy oba zespoły wystąpiły już jednak w najsilniejszych zestawieniach.

Serwisy Bednorza

Właśnie rywalizacja przyjmujących zapowiadała się najciekawiej. Z jednej strony byli bowiem serbski gwiazdor Kovacević oraz mistrz świata z 2018 i wicemistrz świata z 2022 roku Bartosz Kwolek. Z drugiej również medalista ostatnich mundiali, Aleksander Śliwka i kolejny nasz kadrowicz, Bednorz, przed agresją Rosji na Ukrainę zawodnik jednej z najlepszych drużyn w Europie, Zenitu Kazań. I to on był wczoraj jednym z bohaterów pierwszej partii. W ataku nie błyszczał, ale bardzo dobrze radził sobie w przyjęciu zagrywki. Choć rywale w niego celowali nie dał się złamać. Wytrzymał presję i przyjmował serwisy z dokładnością ponad 60 procent. Przede wszystkim jednak sam zaimponował w polu serwisowym. Gdy on zagrywał, kędzierzynianie wyszli na prowadzenie 18:12.

Kolejnym kluczowym graczem Grupy Azoty okazał się Erik Shoji. Amerykański libero szedł do każdej piłki, wiele z nich podbił. Majstersztykiem były obrony po akcji ze środka Michała Szalachy, zbiciu po ciasnym skosie Kovacevicia czy wreszcie obrona, gdy piłka wracała po bloku na Bednorzu. Punkty wówczas zdobyte przez jego kolegów, mógł zapisać na swoje konto. Shoji miał też ogromny udział w tym, że zawiercianie na swoim koncie zapisali jedynie dwa punktowe bloki, oba w ostatniej partii. Po prostu świetnie się ustawiał i dobrze asekurował kolegów.

Przebudzenie atakującego

Przy stanie 18:12 wydawało się, że goście kontrolują wynik. Gospodarze znani są jednak z woli walki i nie złożyli broni. Do walki poderwał ich Dawid Konarski. Grał jak za najlepszych lat i kończył najtrudniejsze piłki. Po jego akcjach „Jurajscy rycerze” odrobili większość strat. Przegrywali tylko 21:22, a mogło być jeszcze lepiej, bo w kolejnej akcji mieli w górze piłkę na remis. Kwolek został jednak zablokowany przez Dmytro Paszyckiego. Przy stanie 23:24 w serca zawierciańskich fanów znów wlała się nadzieja, bo arbitrzy po ataku Łukasza Kaczmarka pokazali aut. Goście poprosili o wideo weryfikację. Mieli rację. Piłka zahaczyła linię. Set padł więc łupem gości.

Bez radości

Zawiercianie wciąż nie potrafili złapać odpowiedniego rytmu. Być może stawka spotkania ich usztywniła? Dla nich już udział w Lidze Mistrzów jest największym sukcesem w historii, a ewentualny awans do grona ośmiu najlepszych zespołów Europy, byłby jeszcze większym. Widać było jednak, że gospodarze bardzo się męczą. W ich grze brakowało dynamiki, dokładności, szybkości , a nawet radości, bo po udanych akcjach rzadko na ich twarzach gościł uśmiech. Zdobywanie punktów przychodziło im z ogromnym trudem. Popełniali błędy, denerwowali się, co tylko pogłębiało ich problemy. Mimo to walczyli dzielnie. Drugi set wprawdzie oddali praktycznie bez walki, bo po straconych kilku punktach z rzędu spuścili głowy.

W trzecim pokazali, że drzemie w nich potencjał i byli o krok od wygrania go. Bardzo ryzykowali w polu serwisowym. Kilka razy „ustrzelili” Bednorza i Śliwkę. Długo prowadzili, do stanu 20:18, ale nie utrzymali przewagi do końca. Zdecydowały detale – przytrafiły im się niedokładności w przyjęciu lub rozegraniu, zawahali się w ataku, źle ustawili ręce w bloku, a rywale od razu to wykorzystali. Byli wręcz zabójczo skuteczni. Prym wiódł Kaczmarek. Główny bombardier Grupy Azoty zmieniał rytm ataku, obijał ręce blokujących, pokazywał też, że siły również mu nie brakuje. To do niego należały ostatnie piłki.

Rewanż za tydzień w Kędzierzynie-Koźlu. Grupę Azoty od awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów dzielą dwa wygrane sety.


Aluron CMC Warta Zawiercie – Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle 0:3 (23:25, 19:25, 23:25)

ZAWIERCIE: Tavares Rodrigues (2), Kovacević (10), Szalacha (7), Konarski (13), Kwolek (9), Zniszczoł (4), Danani (libero) oraz Kozłowski, Dulski (1), Łaba. Trener Michał WINIARSKI.

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz, Bednorz (13), Smith (5), Kaczmarek (22), Śliwka (8), Paszycki (8), Shoji (libero) oraz Staszewski. Trener Tuomas SAMMELVUO.

Sędziowali: Vladimier Simonovic (Szwajcaria) i Pedro Lopes Pinto (Portugalia). Widzów 2800.

Przebieg meczu

I: 7:10, 12:15, 15:20, 23:25.

II: 7:10, 11:15, 15;20, 19:25.

[III:] 10:7, 15:12, 20:18, 23:25.

Bohater – Łukasz KACZMAREK.


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus