Rzeźnik i Piast. Burzliwe dzieje

Może to przypadek, ale Jakub Rzeźniczak i Piast Gliwice, to… nie jest najszczęśliwsza para. Obecny obrońca Wisły Płock na stadionie przy Okrzei był „ofiarą i katem”, ale swego czasu mocno podpadł też kibicom.


Jakub Rzeźniczak. Ponad 320 meczów w Ekstraklasie, 7 tytułów mistrza Polski. Dość barwna postać i piłkarz, który często nie gryzie się w język. Tak się w przeszłości składało, że kilka razy iskrzyło na linii piłkarze Piasta – „Rzeźnik”, jak nazywany jest obecny obrońca Wisły Płock, który dziś znów zawita na Okrzei. Czy znów wydarzy się coś, co zostanie zapamiętane na lata? Trudno przewidzieć, ale my skupimy się na wspomnieniach.

Na celowniku rywali

Krew, pot i łzy. Dwie pierwsze z tych rzeczy miały miejsce we wrześniu 2012 roku. Legia Warszawa zawitała na Okrzei by rozegrać mecz z Piastem w ramach rozgrywek o Puchar Polski. Wojskowi awans do ćwierćfinału przypieczętowali, ale Rzeźniczak do szatni schodził wyglądając bardziej jak weteran wojenny, a nie piłkarz. Zabandażowana i zakrwawiona głowa, szwy na łuku brwiowym. Gliwiczanie nie mieli litości dla defensora Legii. Ten jednak… nic z tego sobie nie robił.

Staram się nie odstawiać ani głowy, ani nogi. Przeciwnicy też lubią ze mną ostrzej pograć i takie są tego efekty. Myślę jednak, że taki jest sens futbolu. Uprawiamy sport, w którym dominuje walka i jeżeli na boisku czasami pojawi się krew, to podkreśla to tylko rangę spotkania. Ja płakał po szyciu nie będę i na pewno w kolejnych meczach nie odpuszczę walki o żadną piłkę. Taki mam charakter – mówił po meczu Jakub Rzeźniczak, cytowany przez portal sportowefakty.wp.pl.

Wilczek bez zęba

24 marca 2014 roku Piast u siebie podejmował Legię tym razem w meczu ligowym. W chłodny dzień emocji na boisku nie brakował, gorącej atmosfery też nie. Kamil Wilczek w tamtym sezonie zdobył 9 bramek, a rok później został królem strzelców. Napastnik Piasta szybko dał prowadzenie gospodarzom, w 10 minucie pokonując Duszana Kuciaka. Gol gliwickiego napastnika mocno zdenerwował gości z Warszawy, którzy ostatecznie wygrali 2:1 po golu w 90 minucie. Ale najgłośniej o tamtym meczu było z powodu sytuacji Wilczka z Rzeźniczakiem, której ofiarą był snajper Piasta, a konkretnie… jego ząb.

– To było zupełnie poza akcją. Otrzymałem cios łokciem w twarz i okazało się, że mam złamany ząb, jedynkę. Zwróciłem uwagę sędziemu. Ten powiedział, że nie widział tego. Odpowiedziałem arbitrowi, że dziwne, iż za mój faul na Dossie Juniorze otrzymałem żółtą kartkę, a zawodnika Legii za takie zachowanie nie spotkała żadna kara. Nie mogę zrozumieć takiego zachowania Rzeźniczaka – mówi Wilczek na łamach „Faktu”. Kibice do końca meczu mocno doskwierali defensorowi ze stolicy, który tak później się tłumaczył za owe zajście.

– To był przypadek. Przeprosiłem Wilczka po meczu – mówił „Rzeźnik”, a Wilczek musiał udać się po implant do Rybnika.

Legendarny cytat

Ostatnie zdarzenie miało miejsce stosunkowo niedawno, ale wypominane piłkarzowi jest po dziś dzień. Na kolejkę przed końcem sezonu 2018/19 Legia potknęła się w Białymstoku, a Piast był o krok od historycznego i sensacyjnego mistrzostwa Polski. Rzeźniczak, wówczas zawodnik Karabachu Agdam na Twitterze mocno przeżywał niepowodzenie swojej byłej drużyny.

– Powiedziałem koledze, że jak Piast zdobędzie mistrza, kończę karierę. Może to już czas – taki wpis w końcu wylądował w tym medium społecznym. Ostatecznie Piast został mistrzem, a Rzeźniczak kariery nie zakończył. Jak można się domyślać mnóstwo kibiców, nie tylko Piasta, zachowało sobie ten cytat, by później „maltretować” nim piłkarza. Ten tłumaczył się, że to był żart, pisany po wpływem emocji. Mleko się jednak rozlało i do dziś, gdy w Gliwicach pada nazwisko Rzeźniczak, kibice uśmiechając się pytają: a on nie miał przypadkiem zakończyć kariery? Jak widać nudy nie ma i dziś też może być ciekawie. Mamy na myśli oczywiście sportowe emocje w meczu Piasta z Wisłą Płock.


Na zdjęciu: Rzeźniczak vs Piast, czyli nie ma zmiłuj…

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus