Rzutem na taśmę!

Gol Patryka Sikory w doliczonym czasie gry przesądził o wygranej niemiłosiernie męczących się „Niebieskich” z z dzielną zabrzańską młodzieżą. Lider przed przerwą zimową utrzymał 2-punktową przewagę nad sąsiadami z Bytomia.


Minęło już regulaminowe 90 minut, gdy „Niebiescy” egzekwowali kolejny ze sporej liczby stałych fragmentów gry. Dochodzącą piłkę w pole bramkowe posłał z rzutu rożnego Łukasz Janoszka, a tam głową do siatki skierował ją Patryk Sikora. Jak na gola po kornerze, był on naprawdę przedniej urody, bo rosły defensywny pomocnik wykonał kilkumetrowy nabieg na futbolówkę, uderzył ją z impetem, gubiąc wcześniej krycie i wieńcząc tym samym bardzo udany występ oraz całą rundę jesienną.

Po ostatnim gwizdku mikołowianin zasłużenie odebrał od nagrodę dla najlepszego piłkarza meczu, ufundowaną przez jedno ze współpracującej z Ruchem biur podróży. Wcześniej utonął w objęciach kolegów, a chorzowscy kibice śledzący mecz na szklanych ekranach mogli głęboko odetchnąć z ulgą. Choć nawet bezbramkowy remis zagwarantowałby spędzenie zimy w fotelu lidera, to o kompromitację ocierałby się taki rezultat z rezerwami odwiecznego rywala, które wystąpiły w dodatku w składzie pozbawionym ekstraklasowego wsparcia i złożonym niemal wyłącznie z nastolatków (najstarszy zawodnik był z rocznika 1998). A na ten remis zanosiło się, długo przy Cichej pachniało niespodzianką.

Wychodząc na murawę, Ruch już wiedział, że swój mecz wygrała Polonia i o punkt minęła go w tabeli. Trudno jednak stwierdzić, by ten fakt jakoś gospodarzy zdeprymował. Zdecydowanie nadawali ton boiskowym wydarzeniom, lecz bili głową w mur. Oddać też trzeba, że trafili na dobrze dysponowanego przeciwnika. Zabrzańska młodzież atakowała bardzo sporadycznie – delikatnie rzecz ujmując – ale za to broniła się z wielką ofiarnością, determinacją, była dobrze zorganizowana i odpowiedzialna, praktycznie nie popełniając prostych indywidualnych błędów, nie gubiąc krycia, nie tracąc piłek. Miała przy tym między słupkami pewnie spisującego się 18-letniego Mateusza Tomalę.

Na postawie „Niebieskich” w jakimś stopniu musiał odbić się fakt, że w zasadzie w każdej formacji mieli swoje problemy. Chory był stoper Kacper Kawula, za kartki pauzował środkowy pomocnik Michał Mokrzycki, a w tygodniu z urazem zmagał się napastnik Mariusz Idzik. Najlepszy snajper ekipy z Cichej ostatecznie był zdrowy na tyle, by wystąpić w ostatnim meczu rundy, ale gra nie kleiła mu się tak, jak zazwyczaj. Miał dwie okazje – jedną niezłą, gdy prostopadłym podaniem obsłużył go Tomasz Foszmańczyk, ale świetnie skrócił kąt Tomala, a drugą – klarowną, po świetnej centrze z prawej flanki Kacpra Będzieszaka, kiedy spudłował głową. Na treningach pewnie trafiłby takich 10 na 10… Do tego dodać można jeszcze słabszą niż zwykle dyspozycję Łukasza Janoszki. Trener Łukasz Bereta trzymał jednak jednego ze swoich asów na murawie do samego końca, a doliczony czas i asysta „Ecika” z rzutu rożnego pokazała, że była to słuszna decyzja.

Chorzowianie niemiłosiernie męczyli się, momentami irytowali, ale summa summarum szybko zapunktowali po kończącej serię 9 zwycięstw ubiegłotygodniowej porażce w Goczałkowicach. Kończą rundę z 44 punktami oraz 7 z rzędu wygranymi przy Cichej, ale końcówka rundy pokazała, że ani Polonia Bytom, ani żaden inny rywal, czerwonego dywanu na drodze do II ligi przed Ruchem nie rozłoży. Przed nami 3-miesięczna przerwa, a potem arcyciekawa wiosna.  W Chorzowie liczą, że już z kibicami, którym drużyna po wygranej z rezerwami Górnika symbolicznie podziękowała, robiąc rundkę wokół murawy i bijąc brawo w stronę pustych trybun.


Ruch Chorzów – Górnik II Zabrze 1:0 (0:0)

1:0 – Sikora, 90+1 min (głową)

RUCH: Bielecki – Będzieszak (88. Rudek), Kasolik, Kulejewski, Kwaśniewski (76. Lechowicz) – Sikora, Foszmańczyk – Paszek (66. Duchowski), Janoszka, Winciersz (66. Kowalski) – Idzik. Trener Łukasz BERETA.

GÓRNIK II: Tomala – Flak, Surowiec, Winglarek, Szkudlarek (85. Dziedzic) – Baranowicz (67. Jaksik), Kulanek – Pranica (46. Lukoszek), Korbecki (85. Całka), Kobylarczyk – Zawada (63. Skiba). Trener Marcin PRASOŁ.

Sędziował Maciej Mikołajewski (Świebodzin).


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus