Sandecja Nowy Sącz – GKS 1962 Jastrzębie. Powrót do „normy”

W Nowy Sączu piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie katastrofalnie zagrali w I połowie i wrócili do domu z pustymi rękami.


Piłkarzom GKS-u 1962 Jastrzębie nie udało się odnieść czwartego zwycięstwa z rzędu. W wyjazdowym pojedynku z Sandecją podopieczni trenera Pawła Ściebury nie mieli zbyt wielu argumentów, by napsuć krwi gospodarzom. Do przerwy jastrzębianie byli – dosłownie – bezradni jak dzieci we mgle i mogli się cieszyć, że skończyło się na stracie tylko dwóch goli. Kilka fatalnych interwencji zanotował bramkarz Mariusz Pawełek, Szymon Zalewski zbyt łatwo dawał się ogrywać rywalom, a powrót do składu stopera Kryspina Szcześniaka także trudno uznać za udany.

Nieszczęście przyjezdnych rozpoczęło się już w 6. minucie spotkania. W środku boiska otworzyli oni autostradę przed Michałem Walskim, który pognał na ich bramkę. Jego strzał wprawdzie został zablokowany, ale futbolówka znalazła się pod nogami Damira Szivszicia, który precyzyjnym strzałem przy słupku umieścił ją w bramce gości.

W 23 minucie pierwszy „wielbłąd” przydarzył się Pawełkowi, który wyprowadzając piłkę podał ją wprost na nogę Walskiemu. Pomocnik Sandecji bez namysłu oddał strzał na bramkę rywali, lecz doświadczony golkiper naprawił swój błąd i złapał futbolówkę. W dalszej fazie spotkania jastrzębianie niewiele mieli do zaproponowania, natomiast ich rywale dostali wiatru w żagle. W 26 minucie po akcji Damiana Chmiela z Szovsziciem strzał z bliska tego ostatniego obronił bramkarz GKS-u, natomiast kilka chwil później (27 min.) po dośrodkowaniu Adriana Danka Kamil Ogorzały strzałem głową minimalnie chybił celu! Co się jednak odwlecze… W 34 minucie Chmiel mając dużo miejsca na lewym skrzydle zdecydował się na „solówkę”, w polu karnym zwodem wkręcił w ziemię Szcześniaka i mocnym strzałem po ziemi zmusił Pawełka do kapitulacji, który w tej sytuacji powinien zachować się lepiej. W 38 minucie 39-letni golkiper drużyny z Jastrzębia popełnił kolejny rażący błąd. Wychodząc z bramki nie zrozumiał się ze Szcześniakiem i piłkę sprzątnął im sprzed nosa Rubio. Na szczęście dla gości błąd kolegów naprawił Mateusz Bondarenko, który zablokował Hiszpana.

Goście dopiero w 58 minucie po raz pierwszy zagrozili poważnie bramkarzowi Sandecji – po akcji Kamila Jadacha lewym skrzydłem i jego podaniu Jakub Aopolinarski trafił w spojenie słupka z poprzeczką. Riposta gospodarzy była natychmiastowa – po podaniu Chmiela wzdłuż bramki strzał Rubio oraz dobitka Szovszicia zostały zablokowane przez obrońców GKS-u.

W 66 min. w starciu z Bondarenką upadł w polu karnym gości Ogorzały, ale arbiter nie zdecydował się na podyktowanie „jedenastki”. W 72 min. najlepszy na boisku Chmiel przytomnie wycofał piłkę do Walskiego i gości od utraty trzeciego gola uratował… rykoszet.

Zespół z Górnego Śląska ostatecznie upokorzył w 87 minucie Walski, który został obsłużony przez Macieja Małkowskiego i z prostego podbicia zmieścił futbolówkę w „krótkim” rogu. Zaskoczony Pawełek przepuścił ten strzał pod ręką. Dotkliwa porażka w Nowym Sączu sprawiła, że jastrzębianie wrócili na ślepe tory, którymi podążali wcześniej przez dwa miesiące.

Sandecja Nowy Sącz – GKS 1962 Jastrzębie 3:0 (2:0)

1:0 – Szovszić, 6 min, 2:0 – Chmiel, 34 min, 3:0 – Walski, 87 min.

SANDECJA: Pietrzkiewicz – Danek, Szufryn, Boczek, Dziwniel –

Chmiel (76. Małkowski), Piter-Bućko, Walski, Szovszić (89. Kałahur), Ogorzały (89. Żołądź) – Rubio (61. Korzym). Trener Dariusz DUDEK.

JASTRZĘBIE: Pawełek – Kulawiak, Szcześniak, Bondarenko, Zalewski (46. Słodowy) – Bielak (69. Sokół) – Apolinarski, Feruga (61. Zejdler), Mróz, Jadach (68. Skórecki) – Rumin.Trener Paweł ŚCIEBURA.

Sędziował Jacek Małyszek (Lublin). Mecz bez udziału publiczności. Żółte kartki: Rubio – Bondarenko.

Piłkarz meczu Damian CHMIEL.


Na zdjęciu: Skrzydłowy Damian Chmiel strzelając drugiego gola dla Sandecji odarł ze złudzeń piłkarzy GKS-u 1962 Jastrzębie.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus