Ściskam kciuki za Górnika

Jakub KUBIELAS: Czy w jakikolwiek sposób można wytłumaczyć to, co wydarzyło się w czwartek w Poznaniu? Na myśli mam oczywiście zmianę trenera w „Kolejorzu”.
Janusz BIAŁEK:– Taka decyzja pokazuje, że deklarowana miłość z obu stron miała zupełnie inne oblicza. Wchodzący do drużyny trener Rafał Ulatowski ma piekielnie trudne zadania. Chociaż nieco łatwiejsze, aniżeli gdyby Lech zdecydował się zatrudnić trenera z zewnątrz. „Ula” zna zespół i jego możliwości. Niemniej sam nie ma w ogóle czasu, aby chociaż spróbować cokolwiek zmienić. Cała sytuacja jest co najmniej dziwna. Przecież na finiszu rundy zasadniczej Lech miał wszystko w swoich rękach. W pięciu ostatnich spotkaniach zaprezentował się jednak słabo. Z tego punktu widzenia decyzja władz klubu jest zrozumiała. Pozostaje jednak ważne pytanie. Co nowy trener może zrobić na przestrzeni dwóch spotkań? Cudów oczekiwać nie można. Kibice Lecha mogą pójść do kasyna i zagrać w czarne lub czerwone.

W tym całym tym poznańskim zamieszaniu z pewnością mogą skorzystać inne zespoły, przede wszystkim Legia Warszawa, prawda?
Janusz BIAŁEK:– W tym klubie trudne decyzje podjęto wcześniej i okazało się, że był to strzał niemal w dziesiątkę. Sytuacja była nieco podobna, bo obecny trener był wcześniej z zespołem. Znał drużynę i miał czas, aby to wszystko poukładać. Legia złapała wiatr w żagle i poczuła krew. Wydaje mi się, że mistrzostwa już nie wypuści z rąk. To, jak na nasze warunki naprawdę dobry zespół. Ma określoną siłę i zaczęła z niej korzystać.

Ale Górnik Zabrze tanio w Warszawie skóry nie sprzeda…
Janusz BIAŁEK:– Jestem o tym święcie przekonany. Tak, jak w zeszłym sezonie nikt na awans Górnika nie liczył, tak teraz nikt nawet nie wyobrażał sobie, że zabrzanie będą bić się o wysokie cele do końca rozgrywek. Drużyna Marcina Brosza jest w stanie sprawić w Warszawie niespodziankę, choć będzie o to niezwykle ciężko. Mniejsza już o wynik, ale Górnikowi należy się ogromny szacunek za to, co zrobił. A najwięcej trzeba oddać wspaniałym kibicom. To oni pokazali niesamowitą determinację. Zmobilizowali nie tylko piłkarzy, ale też władze klubu i miasta. Pokazali, że w Górnik warto inwestować.

Nawet jeżeli zabrzanie przegrają na Legii, to nie stracą szans na awans do europejskich pucharów.
Janusz BIAŁEK:– Życzę Górnikowi pucharów i mam pewną prywatną satysfakcję. Kiedy w zeszłym sezonie prowadziłem Stal Mielec, udało się w Zabrzu zremisować. Mniejsza o to. Wracając do tematu, drużynie należą się puchary przede wszystkim za to, że przez cały sezon starała się grać widowiskowo. Dlatego nie tylko ja, ale chyba całe środowisko piłkarskie mocno ściska za Górnika kciuki.

Na drugim „śląskim biegunie” znajduje się Piast, który po porażce z Lechią znalazł się w trudnej sytuacji. Utrzymają się w ekstraklasie?
Janusz BIAŁEK:– Trudno jest szukać pozytywów w grze gliwiczan, ale dla kibiców mam jedno ważne przypomnienie. Waldemar Fornalik potrafił wychodzić z najtrudniejszych sytuacji. Nie powiem, że zawsze spada na cztery łapy, ale na pewno na… obie nogi. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że im trudniej, tym dla Waldka lepiej. Cóż, nie zawsze jest z górki. Czasami bywa pod górkę. Ostatni krok Piast wykona w przód, a nie w przepaść. Piast utrzyma się w ekstraklasie, chociaż nie powiem, że spokój osiągnie już w najbliższą sobotę.