Sędziowskie sławy, sędziowskie legendy

Sędziujesz finał piłkarskich mistrzostw świata, trafiasz do futbolowego Panteonu. Niespełna tydzień temu trafił tam Szymon Marciniak.


Arbiter z Płocka jest u szczytu swojej kariery. Cztery lata temu na mundialu w Rosji nie bardzo mu poszło. Został skrytykowany głównie za mecz Argentyny z Islandią (1:1). Gracze „Albicelestes” mieli do niego pretensje, że nie podyktował dla nich przynajmniej jednego karnego. Teraz prowadził swoje mecze znakomicie i przez zarządzającego sędziami Pierluigi Collinę oraz Massimo Busaccę, w przeszłości znakomitych arbitrów, został wyznaczony do najważniejszego spotkania XXII MŚ w Katarze. Postać Szymona Marciniaka na trwałe weszła już do historii światowego futbolu.

Grali dwoma piłkami

Jest pora i czas, żeby przybliżyć sylwetki, przynajmniej niektórych, którzy prowadzili mecze finałowe piłkarskich mundiali. Wybitnych przedstawicieli na tej liście nie brakuje. Pierwszym, który wyznaczony został do finałowego pojedynku był Belg John, albo Jean Langenus. Jules Rimet, przewodniczący FIFA w latach 1921-1954, wiedział co robi powierzając zadanie prowadzenia meczu pomiędzy gospodarzami Urugwajem, a Argentyną 30 lipca 1930 roku arbitrowi ze Starego Kontynentu, który dwa lata wcześniej z powodzeniem prowadził mecze na igrzyskach olimpijskich w Amsterdamie, m.in. spotkanie o brąz Włochy – Egipt (11:3).

Belg John Langenus, rozjemca pierwszego mundialowego finału, miał przed decydującym meczem nie lada problem… Fot. Wikipedia

Finał w Montevideo na Estadio Centenario był jego czwartym meczem na tamtych pierwszych mistrzostwach, czy Pucharze Świata, jak w pierwszych latach nazywano walkę o futbolowy czempionat globu. Był też najtrudniejszy. Przed meczem o mało co nie wybuchła wojna pomiędzy obu krajami, a chodziło o małą liczbę wejściówek dla fanów „Albicelestes” przyznanych przez gospodarzy. Mało tego, była awantura, jaką piłką grać decydujący mecz. Argentyńczycy obstawali przy swojej futbolówce, Urugwajczycy żądali, że musi to być ich piłka!

Ostatecznie wszystkich pogodził… Langenus. Belg zaordynował, że jedna połowa będzie rozgrywana urugwajską piłką, a druga argentyńską… W napiętej sytuacji miał przygotowany plan B, a była nim ucieczka na statek zacumowany przy wybrzeżu, gdyby coś poszło nie tak. Ostatecznie skończyło się na wygranej „Urusów” 4:2, a Langenus zebrał dobre opinie, jak Szymon Marciniak teraz. Belg gwizdał też na kolejnych Pucharach Świata w 1934 i 1938 roku.

Ma swój… pomnik

W powojennych finałach najwięcej mówiono i do dziś ten temat wraca, nawet nie o głównym arbitrze finałowego meczu pomiędzy Anglią i NRF czyli zachodnimi Niemcami w lipcu 1966 roku na Wembley, którym był Gottfried Dienst ze Szwajcarii, ale o jego… liniowym, a chodzi o Tofika Bachramowa z ZSRR. To on w 101 minucie podjął kluczową decyzję po uderzeniu Geoffa Hursta, kiedy piłka odbiła się od poprzeczki, trafiła w podłoże i wyszła w pole. Dienst zapytał Bachramowa, czy gol był. Azer energicznie pokiwał głową, że tak i Szwajcar wskazał na środek boiska. Gol ten był przez wiele lat przedmiotem analiz.

Stosowano najnowocześniejsze technologie i do dziś… nie wiadomo, czy piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową, bo wyniki ekspertyz są różne. Przypominaliśmy tę historię przy okazji finału Argentyna – Francja w Doha. Przypomnijmy też, że zmarły już blisko 30 lat temu Bachramow ma przed Stadionem Republikańskim w Baku postawiony swój pomnik!

Sędziowska sława

Współczesne czasy to już przede wszystkim sędziowska ikona i legenda Pierluigi Collina. Jest po studiach ekonomicznych na uniwersytecie w Bolonii, a kurs sędziowski zrobił w wieku 17 lat. Prowadził wiele prestiżowych spotkań piłkarskich, m.in. finał igrzysk olimpijskich w Atlancie (1996, Nigeria – Argentyna), finał Ligi Mistrzów w 1999 (Manchester United – Bayern Monachium), finał mistrzostw świata w Korei Południowej i Japonii (2002, Brazylia – Niemcy), finał Pucharu UEFA w 2004 (Valencia FC – Olympique Marsylia).

Sędziowska znakomitość, a teraz szef arbitrów przy FIFA Pierluigi Collina w Katarze. Fot. PressFocus

Ponadto prowadził spotkania na mundialu we Francji w 1998 oraz na turniejach finałowych mistrzostw Europy w 2000 i 2004. Charakteryzował się nie tylko bezbłędnymi decyzjami, ale też swoją łysiną, to efekt choroby skóry. Do dziś zarządza sędziami w strukturach FIFA i to jego głos najbardziej się liczy. To on też stał za nominacją Szymona Marciniaka dotyczącą prowadzenia finału Argentyna – Francja 18 grudnia.

Kartkowy rekord

Z tych współczesnych arbitrów napiszmy też jeszcze kilka zdań o Howardzie Webbie. Prowadził on mecz o mistrzostwo świata pomiędzy Hiszpanią oraz Holandią w Johannesburgu w lipcu 2010 roku. Na tym południowoafrykańskim mundialu miałem okazję z nim porozmawiać. Anglik dał nam się we znaki podczas Euro 2008, kiedy w meczu z gospodarzami, Austrią, podyktował przeciwko nam karnego w ostatniej minucie.

– Rozumiem, że po tym meczu wielu kibiców w waszym kraju było bardzo zawiedzionych. Mam nadzieję, że nie chodziło jednak wyłącznie o moją osobę, ale o decyzję, jaką podjąłem. To jednak część futbolu. Fani w Anglii też nie raz mieli pretensje do sędziów, którzy prowadzili mecze naszej reprezentacji po której ta przegrywała – mówił wtedy. 11 lipca 2010 roku w finałowym meczu pokazał aż 14 żółtych kartek, a John Heitinga musiał opuścić boisko z powodu drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartki.

To kartkowy rekord w historii finału MŚ, ale Webb swoimi decyzjami wtedy na Soccer City Stadium obronił się. Łącznie w mundialach był rozjemcą w 6 meczach, o jednym więcej niż na koncie ma na razie Marciniak.


Na zdjęciu: Polska ekipa przed finałem Argentyna – Francja. Od lewej: Tomasz Listkiewicz, Amerykanin Ismail Elfath, Szymon Marciniak i Paweł Sokolnicki.

Fot. Grzegorz Wajda