Siatkarska zabawa z przytupem

Michał Kalinkowski

Za nami 60 z 94 spotkań włosko-bułgarskiego mundialu. Po pierwszej rundzie z turniejem pożegnały się ekipy Japonii, Dominikany, Chin, Egiptu, Tunezji, Kamerunu oraz Kuby i Portoryko. Pozostałe 24 ekipy pozostały w walce o czołową szóstkę, która wyłoni się po drugiej rundzie. Niektórzy – jak biało-czerwoni – są w komfortowej sytuacji i w oddali widzą trzecią rundę turnieju. Inni wywalczyli awans, ale z góry są skazani na niepowodzenie w walce o szóstkę.

Pewni gospodarze
W grupie tych pierwszych zespołów są Włosi. Współgospodarze mistrzostw na inaugurację pokonali w Rzymie Japonię 3:0, a następnie przenieśli się do Florencji, by w kolejnych czterech spotkaniach zdobyć komplet punktów. Już dzisiaj są bardzo mocni, a przed własną publicznością zapewne zdołają awansować do finałowej szóstki.
Korzystne wrażenie we Florencji sprawili również Belgowie. Drużyna prowadzona przez Andreę Anastasiego wyraźnie uległa tylko Włochom. Drugą porażkę zanotowała w meczu ze Słowenią, w którą prowadziła już 2:0, by ostatecznie ulec w tie-breaku. Na kolejnej imprezie z rzędu zawiodła natomiast Argentyna, która rzutem na taśmę zajęła czwarte miejsce w grupie.

Mechaniczna pomarańcza

Patrząc na skład grupy B, która rywalizowała w bułgarskim Ruse faworytów nie trudno było wskazać – Brazylia i Francja, ewentualnie Kanada. Konia z rzędem temu, który przewidziałby, że tę trójkę podzielą Holendrzy. Postawa drużyny z Niderlandów jest największą sensacją mistrzostw. Wszystko rozpoczęło się od spotkania trzeciej kolejki, gdy podopieczni Gido Vermeulena odnieśli historyczne zwycięstwo nad Brazylią wygrywając 3:1. Dzień później poszli za ciosem i pokonali Francję po tie-breaku. – Jesteśmy nieco zaskoczeni. Naszym głównym celem było pokonanie Chin i Egiptu. A jednak wygraliśmy z Brazylią i Francją, dzięki czemu już udało nam się awansować do kolejnej rundy. Zagraliśmy zespołowo – komentował Nimir Abdel-Aziz, kapitan pomarańczowych.
Pozostałe wyniki ułożyły się tak, że Holendrzy ostatecznie zajęli drugie miejsce w grupie, mając taką samą liczbę punktów jak jej zwycięzcy Brazylijczycy i trzecia Francja. Bez względu na kolejne mecze Holandii, już można ją nazwać czarnym koniem.

Przyczajona Rosja

Grająca w Bari grupa B uznawana była za przysłowiową „grupę śmierci” wszak spotkały się w niej trzy światowe siatkarskie potęgi – Rosja, Serbia i Stany Zjednoczone. Najlepiej w tym gronie wypadli jankesi, którzy – podobnie jak Włochy i Polska – odnieśli komplet zwycięstw, ale stracili punkty w starciach z Serbią i nieoczekiwanie z Australią. Wielką niewiadomą są Rosjanie, którzy stosunkowo gładko przegrali prestiżowe starcie z USA, a w ostatnim meczu pierwszej fazy ulegli również Serbii 2:3. Sborna to jednak drużyna turniejowa, która w każdej chwili może wypalić. Jeśli jednak nie obudzi się w drugiej rundzie, to może obudzić się w samolocie lecącym do Moskwy.

Rosja bez prawa pomyłki

Pierwsza runda była ciekawa, ale prawdziwe emocje dopiero przed nami. Wszystko dzięki temu, że zespoły awansowały do drugiej rundy z zaliczeniem wyników z pierwszej fazy. Dzięki temu sytuacja w grupach E, F, G i H wygląda bardzo obiecująco.

Grupa E rywalizować będzie w Mediolanie. W najbardziej korzystnej sytuacji są Włosi, którzy mają komplet punktów i cztery „oczka” przewagi nad drugą Holandią. Trzecia Rosja traci już do współgospodarzy pięć punktów. Jeśli sborna chce pozostać w walce o szóstkę, to musi pokonać Holandię i Finlandię oraz Włochy. Mecz na szczycie odbędzie się w sobotni wieczór.

Amerykanie prawie w szóstce

Najciekawiej sytuacja wygląda w grupie F, która zagra w Bolonii. Pierwsza Brazylia ma tylko punkt przewagi nad Belgią i dwa nad Słowenią. Jeśli wicemistrzowie świata ponownie stracą punkty wówczas mogą utracić pierwszą pozycję. Co ciekawe, po raz drugi dojdzie do starcia belgijsko-słoweńskiego podczas tego turnieju. Czy tym razem Czerwone Smoki zrewanżują się drużynie ze Słowenii?
W bardzo dobrej pozycji startowej przed drugą rundą są Amerykanie. W Sofii ich największym rywalem powinien być Iran, jednak patrząc na dyspozycję Persów faworyt tego meczu będzie jeden. Trudno przypuszczać, że do rywalizacji o pierwsze miejsce włączą się jeszcze Bułgaria i Kanada, które mają stratę sześciu punktów do Stanów Zjednoczonych. Jankesi są zatem jedną nogą w trzeciej fazie.

 

Na zdjęciu: Reprezentacja Iranu w drugiej części turnieju musi się wznieść na wyżyny swoich umiejętności, by awansować dalej.