Siatkówka. Dojrzewają jako drużyna

Jurajscy rycerze” po dwóch kolejnych porażkach wrócili na zwycięską ścieżkę.


W poprzedniej kolejce, po szalonym i ponad 2,5-godzinnym meczu, zawiercianie pokonali PGE Skrę Bełchatów. Tie-break zakończył się niespodziewanie wysokim wynikiem 26:24. Dla zawiercian była to pierwsza wygrana po dwóch porażkach. Dzięki niej awansowali na czwartą pozycję w tabeli i zachowali kontakt z czołówką.

O tym, jak trudnym terenem jest Zawiercie, podkreślił Slobodan Kovac, szkoleniowiec PGE Skry.

– Nie jest łatwo grać w Zawierciu, bo kibice bardzo pomagają swojej drużynie. To mała hala, a ta drużyna w tym sezonie jest bardzo mocna. Z drugiej strony, nie przestaliśmy walczyć. Zagraliśmy świetnego drugiego seta, w tie-breaku też mieliśmy szanse. Robiliśmy wszystko, by wygrać, ale rywale podbili kilka piłek i stało się – podsumował Serb, który mimo porażki chwalił swoich podopiecznych.

– Pokazaliśmy charakter. Czasami brakło trochę Dicka Kooya, który na porannym treningu poczuł ból w plecach i nie mógł zagrać. Gdyby wszedł na boisko, mógłby coś zmienić. Ale to jest siatkówka. Zagraliśmy dobrze, choć smutno mi, że nie wywieźliśmy z Zawiercia dwóch punktów – ocenił.

Zawiercianie przeciwko PGE Skrze zaprezentowali zespołową siatkówkę. Teraz ich siatkówka jest bardziej zbilansowana. Na początku rozgrywek błyszczał Uros Kovacević. Coraz lepiej radzą sobie Dawid Konarski i Facundo Conte. Ten pierwszy zdobył 22 „oczka” i został wybrany MVP spotkania. Miał też udział w ostatniej akcji meczu. To on podbił piłkę po ataku bełchatowian, a następie Conte wywalczył punkt po ataku z drugiej linii.

– Najważniejsza nie jest moja gra, ale to żebyśmy wygrywali. Mogę tylko podbić piłkę w ostatniej akcji, żeby Facundo albo Uros (Kovacević – przyp. red.) ją skończyli – ocenił doświadczony atakujący.

– Gramy coraz równiej. Na początku sezonu mieliśmy dystrybucję promującą lewe skrzydło. Teraz się zmieniamy, dojrzewamy jako drużyna – dodał.

Cichym bohaterem spotkania był Miłosz Zniszczoł. Środkowy Aluronu CMC Warty zagrał najlepszy mecz w sezonie. Zapisał na swoim koncie siedem punktowych bloków i sześć tzw. wybloków.

– Mieliśmy plan na to, jak reagować na ich przyjęcie i jak reagować w bloku. Fakt, czasem trudno jest złapać rywali. Wystarczy popatrzeć na Patryka Niemca. Tyle razy dotykał piłki, tyle razy mu uciekała. I najważniejsza piłka w meczu, a tu blok – opisywał Zniszczoł.

Gracze Aluronu CMC Warty nie ustrzegli się jednak zaskakujących przestojów. W drugim secie np. dopadła ich nagła niemoc i zostali rozbici. Wywalczyli w nim zaledwie 10 punktów!

– Nie było w nim co zbierać. Z drugiej strony mecz pokazał, jaką mamy drużynę. Cały czas trzymamy głowy w górze. Nie dopuszczałem myśli, że mielibyśmy się podłamać tym przegranym do 10 setem – tłumaczył Konarski.

Drugi przestój był bardziej kosztowny. W czwartej partii zawiercianie prowadzili już 21:18 i mieli ogromną szansę na zgarnięcie pełnej puli. Nie wykorzystali jej.

– Uciekł nam ten czwarty set w końcówce – żałował Konarski. Gdybyśmy przegrali spotkanie, to można byłoby iść bardzo szybko do szatni. Cieszymy się, że udało się wygrać. W tie-breaku mieliśmy po swojej stronie więcej szans na skończenie, długo się nie udawało, ale w końcu przyszło – ocenił doświadczony atakujący.


Na zdjęciu: Do Facundo Conte należała ostatnia piłka meczu.

Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus