Siatkówka. Wojny o prezesa nie było

Sebastian Świderski, wicemistrz świata z Tokio po latach spędzonych na parkiecie, z powodzeniem radzi sobie poza nim i teraz będzie kierował PZPS.


Tę partię wyborczą grono zaufanych i zaprawionych w bojach związkowych działaczy rozegrało w iście mistrzowskim stylu. Dlatego podczas głosowania na szefa Polskiego Związku Siatkówki emocji już nie było, bo Sebastian Świderski był wczoraj jedynym kandydatem w wyborach. W nich otrzymał 88 głosów, dwóch się wstrzymało i nikt nie był przeciw. Takiej sytuacji mało kto się spodziewał.

Emocji było za to bardzo dużo jeszcze przed rozpoczęciem walnego zgromadzenia sprawozdawczo- wyborczego. Ale po kolei…           

Gadu, gadu nocą…

Jeszcze nie wszyscy delegaci się rozgościli w sali obrad, a już została zwołana pierwsza konferencja prasowa przez rzecznika związku, Janusza Uznańskiego. Na niej Ryszard Czarnecki, europoseł i kandydat na stanowisko prezesa związku, ogłosił swoją decyzję o rezygnacji z ubiegania o fotel szefa. To oświadczenie złożył w towarzystwie Sebastiana Świderskiego, któremu zadeklarował dalszą współpracę.

To efekt długich nocnych rozmów z niedzieli na poniedziałek oraz wypracowanego kompromisu. Ustępujący prezes ds. międzynarodowych stwierdził, że wybór szefa związku wzbudził ogólne zainteresowanie i to znak, że siatkówka jest postrzegana jako dobro narodowe.

– Uważam, że to czas, kiedy trzeba pokazać – wobec sponsorów, świata polityki, wszystkich, także kibiców – że potrafimy działać ponad podziałami, ponad emocjami. Powściągnąć właśnie ambicje osobiste i działać razem – mocno podkreślił niedoszły ostatecznie kandydat na prezesa.

Świderski, postrzegany jako główny faworyt w wyborach, po tym oświadczeniu nie krył zadowolenia, bo w swojej kampanii wyborczej mocno podkreślał integrację środowiska. Miał prawo poczuć się pewniej, ale przecież jeszcze nie wygrał wyborów. Jednak spotkanie obu panów jeszcze przed wejściem na salę obrad, to był czytelny sygnał, że może dojść do kolejnych ruchów i decyzji.     

W dobrej kondycji

Jacek Kasprzyk, ustępujący prezes, przedstawił sprawozdanie z upływającej kadencji. Zapewniał, że związek jest w dobrej kondycji finansowej i tylko należy sobie życzyć, by tendencja została utrzymana.

– Mamy nowego partnera technicznego, którym jest Xiaomi, przygotowana jest umowa z Plusem na kolejne lata. Po brązowym medalu mistrzostw Europy odwiedziłem z zawodnikami prezesów spółek i strategicznych partnerów, Plusa i Orlen. Od obu otrzymałem zapewnienia, że będą dalej z polską siatkówką. Na pewno w najbliższych miesiącach będą też nowi sponsorzy, ponieważ niektóre rozmowy są bardzo zaawansowane – podsumował Kasprzyk i… oficjalnie zrezygnował z kandydowania na szefa związku. Decyzję wytłumaczył krótko: – Pora zadbać o swoje zdrowie.

Wielkiego zaskoczenia nie było, takiego ruchu należało się nawet spodziewać, bowiem duet Świderski – Kasprzyk stanowił jedną grupę i przeciwwagę dla tych skupionych wokół Czarneckiego.

Gdy przyszło prezentować programy działania oraz jak będzie funkcjonował    związek, nastąpiły kolejne deklaracje. Pozostali kandydaci: Andrzej Lemek, były sędzia oraz sekretarz związku, Tomasz Paluch działający w obecnym zarządzie, Konrad Piechocki, prezes PGE Skry Bełchatów, oraz były reprezentant kraju i prezes mazowieckiego okręgu, Witold Roman – poinformowali kolejno o rezygnacji z kandydowania. Tak więc na placu boju pozostał tylko Świderski.



W ten sposób zgromadzenie sprawozdawczo-wyborcze, które zapowiadało się jako długo trwające wydarzenie, na dobrą sprawę rozstrzygnęło w kilka godzin.

Prezes Sebastian Świderski, zaprawiony przez 15-lat w reprezentacyjnych bojach, jako działacz egzamin zdał kierując z powodzeniem przez kilka lat klubem z Kędzierzyna-Koźla. Teraz otwiera kolejny rozdział swojej pracy równie trudnej i odpowiedzialnej.


Na zdjęciu: Sebastian Świderski nie tak dawno witał trenera Gheorgh’a Cretu w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Wkrótce pewnie zaprezentuje nowych selekcjonerów reprezentacji siatkarek i siatkarzy.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl