Sibik: Trzeba zrobić swoje

Sprawa awansu reprezentacji Polski jest już przesądzona?
Paweł SIBIK:
– Rozmawialiśmy w gronie trenerów o naszej sytuacji i patrząc na wszystko, jak to wygląda i jaki jest terminarz meczów, to raczej nic nam już nie zagraża. Nasi bezpośredni rywale do awansu Słoweńcy i Austriacy grają jeszcze przecież ze sobą. Różnie w takich meczach może się wszystko poukładać, te wyniki w tych spotkaniach to otwarta sprawa, bo nie ma jakiegoś zdecydowanego faworyta, a my zależymy wyłącznie od siebie. Tak, że nie powinno się nam nic złego przytrafić.

Jak ocenić ten czwartkowy mecz w Rydze?
Paweł SIBIK:
– Cel, jakim było zwycięstwo, został osiągnięty i nie ma się tutaj co doszukiwać jakichś sensacji. Po kilkunastu minutach prowadziliśmy dwoma bramkami, a potem staraliśmy się dowieźć tą wygraną jak najmniejszym nakładem sił. Nie trafiają do mnie i nie rozumiem takich komentarzy, że styl jest słaby, że coś w tej drużynie pękło. Janek Tomaszewski mówi takie rzeczy. Z perspektywy sprzed telewizora łatwo mówić i krytykować, a tym bardziej, jak samemu nie było się trenerem. Co do mnie, to do gry reprezentacji nic nie mam. Prowadzili po dwunastu minutach 2:0, kontrolowali to, co działo się na murawie, a że nie wykorzystało się kilku sytuacji, to inna sprawa. Widać też, że dyspozycja piłkarzy jest taka, jak być powinna. Nie ma więc co wygłaszać jakiejś niepotrzebnej krytyki czy silić się na nie wiadomo jaką sensację. Dajmy spokojnie tej reprezentacji awansować na Euro, a potem siądźmy, rozliczmy, przeanalizujmy styl i swoje cele w perspektywie turnieju Euro.

Co w takim razie nasza reprezentacja powinna poprawić?
Paweł SIBIK:
– Mnie brakuje jednej rzeczy, lepszego odbioru już na połowie przeciwnika. Uważam, że to jest nasza bolączka. Trzeba zagrać i zaatakować „wyżej”, już na połowie rywala. Tym bardziej że gramy przecież z przodu jednym napastnikiem, a w pomocy mamy pięciu zawodników. Dzięki temu obrońcy mają więcej czasu na zorganizowanie się, a rywal nie potrafi rozwinąć skrzydeł. Tego mi w grze naszej reprezentacji brakuje. Cofamy się na swoją połowę i pozwalamy rywalowi na spokojne rozgrywanie piłki. Uważam, że jest to błąd.

Macedończycy będą przed niedzielnym spotkaniem dodatkowo napędzeni ważną wygraną u siebie ze Słowenią?
Paweł SIBIK:
– Powiem tak, denerwuje mnie takie stawienie sprawy, że mamy się kogoś obawiać. Oczywiście, trzeba mieć szacunek dla każdego rywala, także tego, z którym przyjdzie nam się zmierzyć w niedzielę, ale przecież na Boga, nie możemy się bać Macedonii! Gdyby tak miało być, to nie ma co jechać na Euro, lepiej dać sobie spokój. Mamy przecież w zespole, w reprezentacji, piłkarzy światowej klasy. Trzeba wyjść na boisko z czystą głową, zrobić swoje i tyle. To my mamy dyktować warunki na boisku, to my mamy prowadzić grę i grać jak chcemy, a nie rywal. Tak to powinno wyglądać.

Co będzie kluczem do sukcesu w starciu z Macedonią Północną? Paweł SIBIK: – To o czym mówiłem wcześniej, a mianowicie agresywny odbiór już na połowie przeciwnika tak, żeby nie oddawać pola rywalowi. Mają indywidualności, ale my mamy ich jeszcze więcej. Poza tym nikt nie lubi, nawet Lewandowski, kiedy cały czas ma się przeciwnika „na plechach”.

Grał pan kiedyś przeciwko rywalowi z tego kraju?
Paweł SIBIK:
– Tak, będąc w Odrze, pojechaliśmy tam na mecz w Pucharze UEFA [rywalem wodzisławian była Pobeda Prilep 3:0, 1:2. Było to w lipcu 1997 roku – przyp. red.]. Było tam strasznie gorąco. Warunki życia też znacznie odbiegające od tego, co było u nas. Przeszliśmy dalej, żeby w kolejnej rundzie mierzyć się z rosyjskim Rotorem. Dobrych piłkarzy tam nie brakuje, ale jak mówię, my mamy ich jeszcze więcej.

Na zdjęciu: – Nikt nie lubi grać z rywalem na plechach – mówi były gracz Odry i reprezentacji Polski Paweł Sibik.