Siła wypracowana na torze

Do tej pory tylko dwa razy w historii rywalizacji w wielkich tourach zdarzyło się, aby w tym samym roku wszystkie trzy wyścigi padły łupem kolarzy z jednego kraju. Oba przypadki są jednak różne od tego, co dopełniło się podczas zakończonej w niedzielę Vuelta a Espana. O co konkretnie chodzi? Otóż w 1964 roku Giro d’Italia, Tour de France i Vuelta a Espana wygrali Francuzi. Jacques Anquetil triumfował jednak w dwóch pierwszych wyścigach, a w Hiszpanii najlepszy okazał się Raymod Poulidor. W 2008 roku Alberto Contador wygrał Giro i Vueltę, a podczas „Wielkiej pętli” najlepszy okazał się inny z Hiszpanów, Carlos Sastre. Teraz wszystkie wyścigi zdominowali Brytyjczycy, jednak w przeciwieństwie do wyżej omówionych przypadków, na najwyższym stopniu podium każdej z rywalizacji stanął inny zawodnik i taka sytuacja precedensu nie miała.

Klucz pod dachem

Jest to o tyle bardziej nieprawdopodobne, bo do lipca 2012 roku, czyli nieco ponad sześć lat temu, Wielka Brytania nie miała na swoim koncie ani jednego triumfu w wielkim tourze. Wówczas właśnie Tour de France wygrał Bradley Wiggins i lawina sukcesów kolarzy z Wysp ruszyła z ogromną siłą. Co ciekawe „Wiggo” na świat przyszedł w belgijskiej Gandawie, a jego ojcem był zmarły cztery lata przed największym sukcesem syna Gary Wiggins. W przeszłości bardzo dobry… australijski kolarz zarówno torowy i szosowy. O powiązania pomiędzy tymi dwoma dziedzinami kolarstwa w tym wszystkim właśnie się chodzi. Kilkanaście lat temu Brytyjczycy postanowili zainwestować bardzo duże pieniądze w rozwój kolarstwa torowego. Pobudowano zadaszone tory i to właśnie na nich zaczęto szkolić kolarzy, którzy następnie przesiadali się i nadal przesiadają na rowery szosowe. Początkowo chodziło głównie o zawodników najlepiej czujących się w jeździe na czas. Później jednak okazało się, że kolarze ci dobrze radzą sobie również w górach. Wiggins pierwszy olimpijski medal zdobył już na IO w Sydney, w 2000 roku, na torze właśnie. A ostatni w 2016 roku, również na torze, w Rio de Janeiro, kiedy już zakończył karierę szosowca.

Parada następców

Za przykładem tego kolarza poszli inni. Najpierw, rzecz jasna, Chris Froome, który jednak z torem niewiele miał do czynienia. 33-letni dziś zawodnik urodził się i do 14 roku życia wychowywał się w Nairobi, stolicy Kenii, gdzie takiego obiektu, po prostu, nie było. Później mieszkał w RPA, a na pierwszych zawodach międzynarodowych reprezentował kraj, gdzie przyszedł na świat. Kiedy w 2010 roku utworzono grupę Sky, Froome zetknął się z Wigginsem. Najpierw był jego pomocnikiem, ale od razu szef zespołu, Sir David Brailsford, wykreował go na następcę. I tak, w 2013 roku, Froome po raz pierwszy wygrał Tour de France, a do dziś ma na swoim koncie sześć triumfów w wielkich tourach. Każdy z tych wyścigów wygrywał przynajmniej po jednym razie. W tym roku celował w piąty w karierze triumf w „Wielkiej pętli”, ale na jego drodze stanął rodak, Geraint Thomas. Urodzony w Cardiff, z pochodzenia Walijczyk, który w pięknym stylu triumfował we Francji. W lipcu, w swoim rodzinnym mieście, był ważniejszy nawet od samego Garetha Bale’a. Swój kolarski talent wyszlifował, a jakże, na torze. Jest dwukrotnym mistrzem olimpijskim w drużynowym wyścigu na dochodzenie, a na swoim koncie ma kilka medali torowych mistrzostw świata.

Po zwycięstwo z Bukowiny

Simon Yates, triumfator Vuelta a Espana, jest jedynym z omawianego towarzystwa… Anglikiem. Pochodzi z Bury, nieopodal Manchesteru, gdzie mieści się jeden z najsłynniejszych torów kolarskich na świecie. Miasto, kojarzące się przede wszystkim z futbolem, kilka razy było gospodarzem torowych mistrzostw świata. Simon kolarstwo zaczął uprawiać razem ze swoim bratem – bliźniakiem, Adamem, a pierwszy poważny sukces przyszedł w 2013 roku, czyli w wieku 21 lat. Brytyjczyk wygrał wyścig punktowy podczas torowych MŚ w Mińsku, a rok później podpisał kontrakt z grupą Orica–GreenEDGE, która od tego sezonu nosi nazwę Mitchelton-Scott. Kariera Simona Yatesa rozwija się bardzo harmonijnie. W 2016 roku kolarz wygrał swój pierwszy etap na wielkim tourze – był najlepszy na odcinku Vuelty. Rok później triumfował w klasyfikacji młodzieżowej Tour de France, zajmując w klasyfikacji generalnej wysokie, siódme miejsce. W tym roku kapitalnie jechał w Giro d’Italia. Wygrał trzy etapy, prowadził w klasyfikacji generalnej, ale na 19 odcinku zupełnie opadł z sił i wylądował na 21 pozycji. Zrezygnował następnie z udziału w „Wielkiej pętli”, aby jak najlepiej zaprezentować się w Hiszpanii. Po drodze zajął drugie miejsce na Tour de Pologne i wygrał ostatni etap w Bukowinie Tatrzańskiej. Taka drogo do pierwszego zwycięstwa w wielkim tourze okazała się najlepsza.