W samolot i do Glasgow

Rozmowa z Michałem Kwiatkowskim, trzecim kolarzem klasyfikacji generalnej Tour de Pologne.


Czy od początku jazdy indywidualnej na czas postawił pan wszystko na jedną kartę?

Michał KWIATKOWSKI: – Już podczas środowego etapu miałem zasadę – „wszystko albo nic”. Próbowałem wygrać etap w Bielsku-Białej i wziąć bonifikatę, ale z pozycji atakującego zawsze jest trudniej. Mimo iż mój zespół wspaniale mi pomagał, to miast zyskać straciłem. W takim wyścigu, jak Tour de Pologne zawsze dobrze jest mieć przewagę od początku, bo straty odrabia się bardzo ciężko. Almeidzie i Mohoriciowi było łatwiej. Słoweniec mógł na czas pojechać mocnym, równym tempem. Ja ruszyłem bardzo mocno, bo chciałem odrobić prawie 20 sekund. Wierzyłem w to do końca, ale się nie udało. Gratulacje dla Mateja, bo pojechał świetny wyścig.

Podium Tour de Pologne, to jednak dobry wynik. Czy jednak odczuwa pan niedosyt?

Michał KWIATKOWSKI: – Na pewno jakiś jest, choć… nie wiem, co myśleć. Starałem się pojechać jak najlepiej, ale wyścig jest praktycznie zakończony. Na piątek nie są zapowiadane – na szczęście – opady deszczu. Nie powinno być też wiatru. Zanosi się zatem na końcówkę dla sprinterów. Nie widzę wielkiej szansy dla Joao Almeidy na odrobienie straty, choć to setne części sekund. Mohorić na pewno zasłużenie wygra ten wyścig. Ja myślę o tym, by bezpiecznie dojechać do mety i wsiąść w samolot do Glasgow.


Michał Kwiatkowski. Czytaj także:


Jak pan ocenia swój występ na TdP?

Michał KWIATKOWSKI: – Na pewno nie był to wyścig łatwy. Etapów przelotowych praktycznie nie było, bo nawet odcinek do Opola wiązał się ze stresem z powodu bocznego wiatru. Nie było szansy, żeby odpocząć. Miałem jednak ogromne wsparcie swojej drużyny, która mi pomagała i na pewno wielu kolarzy odczuwa dużo większe zmęczenie. Z optymizmem spoglądam na to, co przede mną.

Forma przed mistrzostwami świata jest, bo dobrze spisywał się pan na Tour de France i Tour de Pologne. Etap w Katowicach, to najlepsza pańska czasówka w World Tourze od dłuższego czasu.

Michał KWIATKOWSKI: – Trudno to oceniać, bo ostatnio jeżdżę wiele czasówek z myślą o dniu następnym. Bardziej patrzę na to, jaki jest podczas tych etapów limit. Tak kolarstwo wygląda, że trzeba często oszczędzać się przed dalszą walką. Nie prowadzę statystyk, ale na mistrzostwach Polski i właśnie na Tour de Pologne pojechałem mocno. A wcześniej? Nie wiem. Uważam, że z mojej strony był to dobry dzień, choć nie spoglądałem jeszcze w statystyki. Na analizę przyjdzie czas. Stawiałem wszystko na jedną kartę i nie miało znaczenia, czy skończę drugi czy trzeci. Ryzykowałem, nie tylko naciskając na pedały, ale też wybierając tor jazdy, np. na zakrętach.


Czytaj także:


W wyścigu ze startu wspólnego o tęczową koszulkę lidera wystartuje pan – pierwszy raz – jako jedyny Polak.

Michał KWIATKOWSKI: – Pojadę najlepiej jak potrafię. Może to, że będę startował solo pozwoli mi skupić się tylko na sobie. Nie będę musiał ustalać wielkiej taktyki. Na pewno będę starał się być cały czas z przodu. Wierzę, że przy odrobinie szczęścia oraz umiejętności znalezienia się w odpowiednim miejscu i czasie, można pokusić się o dobry wynik. Z tymi nogami, które mam teraz jestem w stanie pojechać dobry wyścig.

Jaki wpływ na pańską postawę w MŚ będzie mieć to, że Tour de Pologne zakończy pan bardzo krótko przed wyścigiem o tęczową koszulkę?

Michał KWIATKOWSKI:– Z Czesławem Langiem, pół żartem, pół serio, rozmawiałem o eskorcie policji z dekoracji na lotnisko. Podium w Tour de Pologne na pewno nie ułatwi mi dotarcie do Glasgow. Ale mam wszystko pod kontrolą. Może to i lepiej, że stawię się tam później, uczestnicy MŚ trenują na razie na trenażerach, bo w Szkocji pada deszcz. Cieszę się, że jestem w Polsce. Że się ścigam. Nie stresuję się niedzielnym startem i robię to, co potrafię najlepiej. Wysypiam się, myślę o regeneracji i diecie. Sobota dla mnie będzie niczym dzień przerwy na wielkim tourze.


Fot. Szymon Gruchalski / PressFocus