Skra Częstochowa wraca z Łodzi bez punktów

Denerwujące już było to przypominanie, że ŁKS nie strzelił gola na swoim nowym stadionie od czterech meczów. Klątwa została zdjęta: odczarował stadion Mateusz Kowalczyk, a potem jeszcze drugą bramkę dołożył po swoim pierwszym kontakcie z piłką Piotr Janczukowicz.


To był ważny gol, bo wcześniej Skra wyrównała, a chodzi przecież o to, by zdobyć jedną bramkę więcej.

Kazimierz Moskal wykazuje anielską cierpliwość w stosunku do swoich zawodników i w trzecim kolejnym meczu wystawił niemal taką samą jedenastkę, jak w poprzednich. Niemal, bo jedyną zmianą było wysłanie do gry od początku 18-letniego Kowalczyka z podwarszawskich Ząbek, wychowanka tamtejsze Ząbkovii, który w drodze w świat ominął stadion Legii i bazę tego klubu w Urszulinie i dojechał do Łodzi.

Podobał się w poprzednim sezonie w rezerwach w III lidze, w meczach z rywalami z Katowic i Tychów też był wyróżniającym się zawodnikiem, zasłużenie znalazł się więc w pierwszej jedenastce, a jego zdecydowanie w walce o piłkę, orientacja na boisku, umiejętności techniczne oraz agresywny (czasem za bardzo) styl gry okazały się decydujące w tym spotkaniu.

Goście schowali się na początku głęboko na własnej połowie, nawet nie próbowali pressingu koło środkowej linii i zdarzało się, że przez kilka minut nie mogli wyjść ze swojej strefy. Co z tego, że Mesjasz, Brusiło i Szymański wybijali piłkę po dośrodkowaniach, skoro błąd przytrafił się Dawidowi Niedbale? Piłkę odebrał mu Bartosz Szeliga i podał na środek pola karnego, a tam już czekał Kowalczyk z nadstawioną prawą nogą.

Łódź obchodziła w sobotę „okrągłą” 599 rocznicę uzyskania praw miejskich. Kibice zapowiadali na banerze „Wystrzałowe urodziny miastu Łodzi urządzimy” i faktycznie, zaczęły się fajerwerki. Żółto-czerwony dym (barwy miasta) zakrył całe boisko i wietrzenie zajęło dobre pięć minut. Okazało się pod koniec pierwszej połowy, że i goście przywieźli do Łodzi petardy. Grano te pięć minut dłużej i w doliczonym czasie swoją odpalił Dariusz Sajdak.

Po wolnym za faul Dąbrowskiego na Kamilu Lukoszku, strzelił precyzyjnie nad murem – piłka musnęła wręcz włosy Szeligi – i dokładnie w okienko. Sajdak grał w ŁKS dwa lata, ale nie zdobył żadnej bramki (w innych swoich klubach na poziomie seniorskim zresztą też nie). Skąd więc Arndt, Dąbrowski, Monsalve, Dankowski mieli wiedzieć, jak on strzela, skoro po raz pierwszy wyszedł mu taki strzał życia?

Po przerwie goście zaatakowali śmielej i w 57, 58, 59 minucie (strzelali kolejno Hilbrycht w słupek, Mesjasz i Babiarz) mogli zdobyć… trzy bramki. Same szanse to jednak za mało – trzeba je wykorzystać. Tak jak Piotr Janczukowicz, który przejął idealne podanie Szeligi z głębi pola. Piłka spadła za obrońcami Skry, Adam Mesjasz ambitnie gonił rezerwowego ŁKS, ale nie dał rady.

Janczukowicz strzelił celnie, a po minucie nerwowego oczekiwania, gdy sędziowie VAR przykładali linijkę do monitora, sprawdzając, czy łodzianin nie był aby na pozycji spalonej, mógł wraz z całym zespołem cieszyć się z gola dającego zwycięstwo. No, całkiem spokojnie do końca pod bramką ŁKS jednak nie było, bo w 82 minucie Hilbrycht, a w czwartej doliczonej Sangowski mogli jeszcze wyrównać.

Każdy inny wynik niż zwycięstwo ŁKS byłby jednak niezasłużonym prezentem dla Skry, biorąc pod uwagę przebieg spotkania i jego obraz statystyczny. Trenerzy bardzo wierzą „w liczby” – w tym przypadku są one jednoznaczne. „Słabe trzydzieści minut sprawiło, że ŁKS prowadził taką grę, jaką chciał” – przyznał trener Skry.

Od 25 lat ŁKS nie przegrał z żadnym zespołem z Częstochowy – z Rakowem też!


ŁKS – Skra 2:1 (1:1)

1:0 – Kowalczyk, 31 min. 1:1 – Sajdak, 45+2 min. (z wolnego), 2:1 – Janczukowicz, 72 min.

ŁKS: Arndt – Wszołek (46. Dankowski), Dąbrowski, Monsalve, Szeliga (76. Koprowski) – Pirulo, Trąbka, Kort (61. Ibe-Torti), Kowalczyk (61. Kuźma), Biel – Balongo (70. Janczukowicz). Trener Kazimierz Moskal.

Skra: Bursztyn – Babiarz (75. Sangowski), Niedbała (75. Winiarczyk), Szymański, Mesjasz, Brusiło (81. Michalski) – Lukoszek, Sajdak, Baranowicz (67. Olejnik), Hilbrycht (81. Pyrdoł) – Kozłowski. Trener Jakub Dziółka.

Sędziował Dominik Sulikowski (Gdańsk). Widzów ok. 3000. Żółta kartka: Kowalczyk

Piłkarz meczu – Mateusz Kowalczyk.


Fot. lkslodz.pl/Łukasz Grochała/Cyfrasport