Pogrążeni w kryzysie

Do późnych godzin wieczornych trwały rozmowy na temat przyszłości trenera. Szkoleniowiec Grzegorz Mokry jest w trudnej sytuacji. Czas nagli, bo już w piątek mecz z Wisłą Kraków.


Kibice, którzy w poniedziałek nasłuchiwali komunikatu o zwolnieniu trenera Podbeskidzia Bielsko-Biała Grzegorza Mokrego musieli czuć się rozczarowani. W klubie od rana trwały rozmowy na temat ostatniej porażki z GKS-em Tychy, była to trzecia porażka z rzędu i trzeci mecz bez strzelonego gola. Po raz ostatni „górale”w lidze wygrali ponad dwa miesiące temu, gdy 18 sierpnia pokonali Zagłębie Sosnowiec. Smutny stan sportowy podsumowuje przedostatnie miejsce w ligowej tabeli i tyle samo punktów, co ostatni Chrobry Głogów. Łącznie pod wodzą trenera Grzegorza Mokrego zespół z Bielska-Białej wygrał zaledwie dwa z 13 spotkań, w lidze punktuje ze średnią 0,75 na mecz.

– Chciałbym zwrócić uwagę na pewne fakty, których pewnie wiele osób nie dostrzega – tłumaczył się na konferencji prasowej po sobotniej porażce. – Dzisiaj w wyjściowym składzie był tylko jeden zawodnik z poprzedniego sezonu (Marcel Misztal – red.). Nasza średnia wieku to 24,5 roku. Sześciu zawodników urodzonych w latach 2000 lub wcześniej, w składzie jeden wychowanek Podbeskidzia – wyliczał Grzegorz Mokry.

Niepewni bramkarze

Ze składu w ostatniej chwili wypadł Tomasz Jodłowiec, który dzień przed meczem nabawił się urazu, a z powodu czwartej żółtej kartki nie mógł zagrać Daniel Mikołajewski. W tej sytuacji z konieczności na prawej stronie obrony zagrał wychowanek Michał Willmann. – Jan Hlavica ostatnio fajnie zagrał na prawej obronie, ale z konieczności musiał wrócić na środek. Michał zagrał dobry mecz z Zagłębiem, miał asystę, był blisko drugiej – wyjaśniał Mokry.

Poważny problemem sztab Podbeskidzia ma z obsadą bramki. Patrik Lukać nie spełnia pokładanych w nim nadziei, jest niepewny i popełnia proste błędy, jak w meczu z GKS-em. Podobnie sytuacja wygląda z Patrykiem Prockiem, którego zła interwencja z Odrą Opole przyczyniła się do porażki. Czy do składu powinien wskoczyć Szymon Brańczyk? – To piłkarz z rocznika 2006. Robi postęp, w każdym meczu wygląda coraz lepiej. Dopiero teraz regularnie broni w czwartej lidze, trzeba go zbudować. Nie sztuką jest wrzucić go na głęboką wodę, gdy nie wiemy, czy potrafi w niej pływać – odpowiadał trener.


Czytaj także:


Grzegorz Mokry i zespół na rozmowie „wychowawczej”

Z wysokości trybun bolesną porażkę swoich piłkarzy oglądało blisko 400 kibiców Podbeskidzia. Po końcowym gwizdku sędziego pod sektorem doszło do momentami pełnej emocji dyskusji z Piotrem Tomasikiem, który w zastępstwie kontuzjowanego Tomasza Jodłowca był kapitanem zespołu. – Albo ściągacie dzisiaj koszulki, albo my ściągamy z was na Wiśle. Nie zasługujecie na te barwy. Ch… z siebie dajecie, na którym miejscu jesteście w tabeli? – słuchać jednego z kibiców na nagraniu, które trafiło do sieci.

– Wszyscy k…. dają z siebie wszystko. Też chcielibyśmy być wyżej, zrozumcie nas – odpowiedział Tomasik. O tę dyskusję pytany w trakcie konferencji prasowej był trener Grzegorz Mokry. – Rozumiem kibiców. Jak idę do kina, zapłacę za bilet i oglądam słaby film, to jestem zły i żałuję. Cieszy mnie, że pomimo wyników tak liczna grupa wspierała nas, to pokazuje, że kibice są z nami na dobre i na złe. Jeśli chodzi o tę dyskusję, to pracowałem w różnych klubach. Kibice mają swoje oczekiwania. Frustrację rozumiem, dyskusja nie wyszła poza pewne ramy. To element naszego zawodu, pobieramy pensję nie tylko za to, by było miło i przyjemnie. Gdy ta krytyka nam się należy, to musimy sobie z nią poradzić – mówił szkoleniowiec.


(gru)


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocuc