Pierwszy raz w historii

Patrząc na statystyki spotkań GKS-u Tychy z Podbeskidziem (12 gier, 8 remisów i 4 porażki) oraz mając w pamięci, że w tym sezonie podopieczni Dariusza Banasika przegrywają spotkania z zespołami z dołu tabeli, kibice trójkolorowych mogli mieć obawy.


W dodatku już w 2 minucie, po wrzutce Marcela Misztala z rzutu wolnego, wykonywanego zza linii bocznej pola karnego, Lionel Abate Etoundi zdołał w podbramkowym tłoku strącić piłkę głową i trafił w poprzeczkę. Na tym się jednak strach miejscowych skończył, a później była już prosta droga do 3 punktów – oznaczających podwójne przełamanie.

Kluczem do pierwszego w historii ligowych potyczek zwycięstwa tyszan z góralami okazał się Bartosz Śpiączka. Napastnik, który w sezonie 2014/15 występował w Podbeskidziu tym razem rozpoczął ostre strzelanie GKS-u. Po wrzutce Marcela Błachewicza z lewego skrzydła w 12 minucie gry futbolówka odbita przez Jana Hlavicę spadła wprost pod nogi 32-letniego snajpera. Ten uderzeniem z 12 metra, pokonał Patrika Lukacza.

Bramkarz bielszczan bezradny był także w 36 minucie. Wtedy po rozegranym z Wiktorem Niewiarowskim rzucie rożnym Błachewicz tym razem dośrodkował z prawego skrzydła. Wprawdzie adresował podanie do Nemenji Nedicia, ale ten nie sięgnął piłki, którą do swojej bramki z pola bramkowego skierował Hlavica.


Czytaj także


Gościom nie można odmówić ambicji i chęci. Świadczy o tym choćby 52-procentowe posiadanie piłki, czy aż 14 oddanych strzałów. Jednak tylko przy 2 z nich Maciej Kikolski musiał interweniować, bo pozostałe były niecelne. Gospodarze natomiast aż 9 razy uderzali celnie i to się opłaciło. W 49 minucie bowiem Daniel Rumin przymierzył z 16 metra. Do odbitej przez Lukacza piłki najszybciej dobiegł Krzysztof Machowski i dobitką z 5 metra sfinalizował akcję, którą sam napędził.

Dodajmy jednak, że po strzale tyskiego skrzydłowego interwencję swojemu bramkarzowi utrudnił Martin Chlumecky i po jego nodze futbolówka wpadła w krótki róg.

Pechowo bielszczanie grali także pod bramką rywali. Podsumowaniem ich braku szczęścia była sytuacja z doliczonego czasu gry. Po niepewnej interwencji Kikolskiego do piłki najszybciej doskoczył Titas Miluszius i trafił w… swojego kolegę z drużyny. Abate Etoundi znalazł się na linii strzału tuż przed pustą już bramką tyszan. Ci dla odmiany, mając już wysokie prowadzenie, atakowali z polotem. Pokazali pomysłowe akcje jak choćby ta z 79 minuty Marcina Szpakowskiego z Norbertem Wojtuszkiem. Zakończyła się ona strzałem głową z 5 metra przez Mateusza Radeckiego w blokującego uderzenie Mateusza Ziółkowskiego.

Także pozostali zmiennicy dali o sobie znać. Odnotowali celne uderzenia tak jak: Szpakowskiego w 83 minucie, Natana Dzięgielewskiego w 85 minucie oraz Kacpra Skibickiego w 3 minucie doliczonego czasu gry. Im już jednak Lukacz nie dał się pokonać. Jednak w niczym nie zmąciło to radości tyskich kibiców. Nie zmniejszyło to też frustracji sporej grupy sympatyków Podbeskidzia. Ci długo po ostatnim gwizdku tłumaczyli swoim pupilom, że takiej gry swojej drużyny nie chcą oglądać.


GKS Tychy – Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:0 (2:0)

1:0 – Śpiączka, 12 min, 2:0 – Hlavica, 36 min, 3:0 – Machowski, 49 min

GKS: Kikolski – Tecław, Nedić, Budnicki – Machowski (87. Połap), Wojtuszek, Żytek, Błachewicz (87. Skibicki) – Rumin (72. Radecki), Śpiączka (83. Dzięgielewski), Niewiarowski (72. Szpakowski). Trener Dariusz BANASIK.

PODBESKIDZIE: Lukacz – Willmann (58. Stryjewski), Hlavica, Chlumecky, Tomasik (81. Sitek) – Banaszewski, Kisiel (72. Kolenc), Nnoshiri, Misztal (58. Ziółkowski), Bida (58. Milasius) – AbateEtoundi. Trener Grzegorz MOKRY.

Sędziował Sebastian Jarzębak (Bytom). Widzów 4017.

Żółte kartki: Wojtuszek – Willmann.

Piłkarz meczu – Marcel BŁACHEWICZ


Tabela I ligi:


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus