Śląsk Wrocław. Dwa nokauty z rzędu

Piłkarze Śląska Wrocław ostatnie niepowodzenia będą chcieli powetować sobie w meczu z „czerwoną latarnią” tabeli, czyli Lechią Gdańsk.


Wyjeżdżając z Mielca z pustymi rękami wrocławski Śląsk przegrał drugi mecz z rzędu, co zdarzyło mu się po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach. Tydzień wcześniej surowej lekcji udzielił drużynie ze stolicy Dolnego Śląska Raków Częstochowa. W sobotę na drodze podopiecznych trenera Ivana Djurdjevicia stanie przeżywająca kryzys Lechia Gdańsk. Ale przecież nic nie może wiecznie trwać i drużyna z Trójmiasta wcześniej, czy później się obudzi, jak niedawno zrobił to Lech Poznań.

Dwie porażki z rzędu oczywiście jeszcze nie są powodem do uruchomienia alarmu, ale światełko ostrzegawcze powinno się sztabowi szkoleniowemu i zawodnikom Śląska zapalić w głowach. Tym bardziej, że zielono-biało-czerwoni po 8 kolejce zostali zepchnięci do strefy spadkowej. A to już brzydko pachnie.

Porażająca anemia

Fakt, że na stadionie na Pilczycach w najbliższą sobotę pojawi się „czerwona latarnia” tabeli PKO BP Ekstraklasy nie oznacza, że gospodarze z automatu mogą dopisać sobie trzy punkty. Nie da się bowiem ukryć, że wrocławianie dysponują w tej chwili znikomą siłę ognia. W ośmiu potyczkach ligowych udało im się tylko sześć razy zmusić bramkarzy przeciwnika do kapitulacji.

Większą anemią strzelecką „popisują się” na razie tylko Zagłębie Lubin (4 trafienia) i wspomniana wcześniej Lechia (5 goli), tak samo „bramkostrzelna” jak wrocławianie jest Warta Poznań, a lepsza nawet Miedź Legnica (7 bramek), chociaż zainkasowała tylko cztery punkty (mecz z Lechem Poznań ma „w pamięci”).

Rekord nieudolności

W kadrze drużyny z Oporowskiej znajduje się w tej chwili siedmiu (!) nominalnych napastników. Według kolejności alfabetycznej są to: Sebastian Bergier, Erik Exposito, Dennis Jastrzembski, Jakub Lutostański, Caye Quintana, Piotr Samiec-Talar i John Yeboah. Jaki jest ich dorobek w tym sezonie? Naprawdę wstrząsający, do tego stopnia, że trzeba usiąść na ziemi, by nie paść z wrażenia. Bergier (5 meczów, 53 minuty spędzone na boisku), Exposito (7 meczów, 551 minut, 1 gol, 1 asysta), Jastrzembski (6 meczów, 294 minuty, 1 gol), Lutostański (7 meczów w… 2 lidze, 0 bramek), Quintana (6 meczów, 382 minuty), Samiec-Talar (7 meczów, 404 minuty) i Yeboah (7 meczów, 366 minut, 1 gol). Finito.

Wspomnianych sześć zdobytych goli w ośmiu kolejkach to niechlubny rekord Śląska w ostatnich latach. We wcześniejszych sezonach wrocławianie spisywali się pod tym względem o niebo lepiej, chociaż nie zawsze. W rozgrywkach 2016/2017 oraz 2018/2019 mieli na koncie 8 bramek, w sezonach 2017/2018 i 2019/2020 strzelili 10 goli, sezon 2020/2021 to 13 trafień, zaś w ubiegłym sezonie w analogicznym etapie rozgrywek piłkarze Śląska strzelili 11 goli.

Zmiana w bramce?

Widoków na drastyczną poprawę dyspozycji strzeleckiej wrocławian raczej nie ma, chociaż może w sobotę nastąpi wreszcie przebudzenie mocy? No bo na kim „odkuć się”, jak nie na drużynie, która do tej pory straciła najwięcej bramek i to „tylko” w siedmiu potyczkach ligowych? Bramkarze Lechii Michał Buchalik (3 mecze) i Duszan Kuciak (4 mecze) do tej pory wyciągali piłkę z siatki 15 razy, co nie wystawia najlepszego świadectwa defensywie drużyny z Trójmiasta. Formacja obronna Śląska też nie jest monolitem, ale 11 straconych bramek w ośmiu meczach mimo wszystko wygląda lepiej niż „osiągnięcia” jego najbliższego przeciwnika.

Na zakończenie kilka słów wypada poświęcić strażnikowi bramki Śląska, Michałowi Szromnikowi. Pełniący honory kapitana drużyny 29-letni golkiper w dwóch ostatnich spotkaniach skapitulował sześć razy. Drugiego gola strzelonego przez Stal Mielec musiał „wziąć na klatę” i nie pomogą tłumaczenia jednego z trenerów, że w tej konkretnej sytuacji musiał być „wysoko”, przed własnym polem karnym, a głównym winowajcą jest Javier Hyjek. Nie kupuję tego tłumaczenia i będę się upierał, że lwią część winy za tę straconą bramkę ponosi kapitan zespołu. Zobaczymy, czy po wnikliwej analizie sztab szkoleniowy wrocławian zdecyduje się na zmianę między słupkami. Rafał Leszczyński już przebiera nogami w blokach startowych…


Na zdjęciu: Defensorzy Śląska i bramkarz Michał Szromnik (z prawej) mają na sumieniu trochę goli straconych przez swoją drużynę.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus