Śląsk Wrocław. Zdejmowanie „klątwy”

Ze względu na lokatę w tabeli i miejsce rozegrania meczu, faworytem piątkowej potyczki we Wrocławiu powinni być gospodarze. W tych papierowych prognozach kryje się jednak pewnego rodzaju pułapka, mianowicie Śląsk na ligowe zwycięstwo z zabrzanami czeka już prawie sześć lat!

30 sierpnia 2014 roku wrocławianie na własnym boisku pokonali ekipę z Roosevelta 2:0 po dwóch trafieniach Flavio Paixao, obecnie zawodnika Lechii Gdańsk. I od tego momentu jakby ktoś rzucił klątwę na drużynę ze stolicy Dolnego Śląska w potyczkach z Górnikiem. Od tamtej pory oba zespoły mierzyły się ze sobą 11 razy i Śląsk ani jednego spotkania nie rozstrzygnął na swoją korzyść! Zabrzanie wygrali 4 mecze, a w 7. spotkaniach zespoły dzieliły się punktami. W rundzie jesiennej w Zabrzu obie ekipy pogodził bezbramkowy remis.

W tym tygodniu do zespołu Śląska dołączył węgierski obrońca, 26-letni Mark Tamas, który poprzednio grał w zespole Diosgyori VTK.

– Jestem zadowolony, że Mark Tamas dołączył do drużyny – powiedział trener Śląska, Vitezslav Laviczka.

– Zrobił trening w normalnym cyklu przed meczem z Górnikiem Zabrze. Moje pierwsze wrażenie o nim jest pozytywne, to inteligentny zawodnik, z dobrymi warunkami fizycznymi, lewonożny. Regularnie grał na Węgrzech, chcemy to wykorzystać, ale nie na siłę. Mamy problemy w środku obrony, ale ci, którzy są do dyspozycji idą do góry i będzie zacięta rywalizacja o miejsce w składzie.

Zabrzanie – o czym wspomnieliśmy wcześniej – są bardzo niewygodnym przeciwnikiem dla Śląska.

Wiemy, że bardzo dawno nie wygraliśmy z Górnikiem i że ta drużyna ma swoje atuty, chociażby świetnych zawodników w ofensywie – przyznał szkoleniowiec wrocławian.

– To dla nas spore wyzwanie. Odkąd jestem trenerem w Śląsku, graliśmy z Górnikiem trzy razy i nie udało nam się wygrać. Tym większe wyzwanie czeka nas w piątek. Zabrzanie to zespół z jakością, mają mocnych środkowych obrońców i bardzo pracowitych pomocników. Znam kilku ich zawodników z ligi czeskiej – Prochazkę, Jirkę, Janżę. Wiadomo, że najwięcej mówi się o ofensywnych graczach – Angulo i Jimenezie, którzy potrafią zrobić różnicę. Górnik początek sezonu miał średni, ale teraz widać, że idą krok po kroku do przodu, w górę. Znamy ich atuty, ale nie będziemy wystraszeni z tego powodu, ani z racji historii spotkań.

Nie czujemy na sobie presji wynikającej z tego, że dawno nie odnieśliśmy zwycięstwa i że „budujemy” złą serię. Wiemy, że potrzebujemy wygranej, ale szanujemy każdy punkt, bo drużyny są blisko siebie, i o górną ósemkę walczy wiele zespołów. Pokazujemy dobrą organizację gry w obronie, ale brakuje nam pewności siebie i jakości w ataku. Zrobiliśmy analizę meczu w Szczecinie i wiemy, co trzeba poprawić, by zdobyć trzy punkty.

W pomyślny wynik najbliższej potyczki z Górnikiem wierzy obrońca Śląska, Dino Sztiglec.

– Górnik to silny zespół – przyznał Chorwat.

– Rozmawialiśmy o nich w szatni i chłopaki mówili, że od długiego czasu nie mogą ich pokonać. Mamy nadzieję, że w piątek wygramy, bo potrzebujemy trzech punktów. Poprzednie mecze nie mają znaczenia. Liczy się tylko to, co przed nami. Potrzebujemy czasu, żeby się zgrać z Diego Żivuliciem. To nie jest łatwe, gdy gra się z nowym zawodnikiem w obronie. W drugim meczu nasza współpraca wyglądała już przyzwoicie. Myślę, że w kolejnych spotkaniach będzie jeszcze lepiej. W Szczecinie musiałem być skoncentrowany na obronie, ale w II połowie już częściej atakowałem. W niektórych meczach nie można myśleć tylko o grze do przodu. Jestem obrońcą i na tym się muszę skupiać, również w najliższym meczu.

Na zdjęciu: Lewy obrońca Śląska Dino Sztiglec ma za zadanie powstrzymać ofensywne zapędy piłkarzy Górnika.