Krajobraz po BATE. Smutek, złość i nieprzespana noc

Piłkarze Piasta słyną z tego, że są bardzo otwarci na media i bardzo kontaktowi. Zawsze chętnie porozmawiają i odpowiedzą nawet na trudne pytania. Po meczu z BATE Borysów niektórzy schodząc do szatni wyglądali jak zombi lub mumie. Jakub Czerwiński, który generalnie był najlepszym piłkarzem meczu, ale mógł lepiej zachować się przy golu na 1:2, tym razem schodził do szatni milcząc. Najgorsze chwile przeżywa na pewno Frantiszek Plach.

Jak zbite psy

Najlepszy golkiper ekstraklasy w poprzednim sezonie wiedział, że zawalił środowy mecz, a schodząc do szatni wyglądał jak siedem nieszczęść, w dodatku nie słyszał nawet próśb o krótki komentarz. Dla jego dobra lepiej, żeby nie czytał pomeczowych komentarzy ekspertów i kibiców. – W spotkaniu o Superpuchar to ja popełniłem błąd. Jesteśmy drużyną i błędy też popełniamy jako drużyna. To jest klucz do sukcesu naszego zespołu. Jesteśmy razem, gdy nadchodzą dobre momenty, ale też wtedy, gdy jest źle. Teraz wszyscy jesteśmy z Franciszkiem – przyznał pomocnik [Joel Valencia], który asystował przy golu na 1:0. Ekwadorczyk mocno gryzł się w język i choć na co dzień jest przezabawnym gościem, tym razem aż kipiał z emocji.

Polskie tradycje europejskiej autodestrukcji. Piast Gliwice żegna się z Ligą Mistrzów

– Jestem smutny, bo rywale grali gó…any futbol. Przepraszam, że tak się wyrażam, ale zupełnie nie rozumiem, jak oni to wygrali. W jaki sposób, grając w takim stylu, pięciokrotnie awansowali do fazy grupowej Ligi Mistrzów? No ale najważniejsze, że oni wiedzą, jak to zrobić. Idzie im to bardzo dobrze i za to należą się im gratulacje – mówił Valencia i dodał. – Najbliższe chwile i noc nie będą przyjemne i wesołe, ale nie poddajemy się – stwierdził pomocnik Piasta.

Gdyby nie ten karny…

W Gliwicach wszyscy są przekonani, że gdyby nie doszło do feralnego faulu Placha na Miliciu, to dziś Piast planowałby przygotowania do meczu z Rosenborgiem w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Trud 80 minut został zniweczony w 5 minut. – Przegraliśmy i bardzo żałujemy. Też tego, że z Białorusi nie przywieźliśmy lepszego wyniku niż 1:1. Natomiast myślę, że dziś gdyby nie ten rzut karny, to dowieźlibyśmy wynik do końca. Nic nie wskazywało na to, że tak to się skończy. Teraz musimy o tym jak najszybciej zapomnieć. Nie wiem jeszcze nic o drużynie z Rygi, bo…. liczyliśmy, że zagramy z innym przeciwnikiem – mówił po spotkaniu trener Waldemar Fornalik. – Na pewno jesteśmy bardzo rozczarowani wynikiem. Czuję złość i żal mi chłopaków, bo dali z siebie wszystko. Za wrażenie się nie awansuje. BATE było konkretne, ale na pewno im pomogliśmy tym rzutem karnym. Sami mieliśmy swoje sytuacje – dodał szkoleniowiec gliwiczan

Nie czas na łzy

Choć sezon ligowy się nie zaczął, a mistrz Polski wciąż będzie grał na trzech frontach, zespół znalazł się w bardzo newralgicznym momencie. To jak szybko się pozbiera, jak szybko zapomni o traumie BATE i odkuje się za to niepowodzenie, może mieć wpływ na cały sezon. Kadra jest szeroka i wyrównana. Nowi piłkarze czekają na swoją szansę. Pytanie, jak bardzo drużyna jeszcze się zmieni i jak będzie zmobilizowana lub podrażniona w sobotnim meczu z Lechem Poznań oraz w starciu z FC Ryga w czwartek?

– Po meczu głowa była pełna emocji i różnych przemyśleń. Jest ciężko, ale trzeba się szybko pozbierać, głowy do góry, bo gramy w lidze, gramy w eliminacjach Ligi Europy. Musimy szybko się zresetować. Najtrudniej jest zawsze pod meczu. Od soboty zaczyna się dla nas coś nowego, są europejskie puchary. Życie się nie kończy. Jedziemy dalej – mówi Urosz Korun. Postawa słoweńskiego defensora, który zastępuje Aleksandara Sedlara, jest jednym z pozytywów dwumeczu z BATE Borysów. – Wszyscy widzieliśmy, że zagraliśmy najlepiej jak potrafimy. Zasłużyliśmy na awans, ale czegoś zabrakło… może szczęścia, może chłodnej głowy. Nie strzeliliśmy drugiego gola i tak to później się kończy. Byliśmy lepsi od BATE w dwumeczu, ale co z tego. To dla nas cenne doświadczenie – uważa Korun.

Trener Waldemar Fornalik na pewno na sobotnią inaugurację w ekstraklasie dobierze piłkarzy będących w najlepszej kondycji fizycznej, ale i psychicznej. Akurat w najbliższym czasie to może być kluczowe. – Za nami trzy spotkania, choć akurat ja w Superpucharze zagrałem tylko w drugiej połowie. Myślę, że jest wszystko w porządku jeśli chodzi o nasze przygotowanie do ligi. Drużyna jest gotowa. Teraz potrzebujemy meczów. Zagrać trzy-cztery spotkania z rzędu, by wejść na jeszcze wyższy poziom – zapewnia Joel Valencia.

Na zdjęciu: Piłkarze Piasta nie mogli uwierzyć w to, co się stało w końcówce meczu z BATE. Nie czas jednak na łzy…

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ