Specjalista od awansów

Jerzy MUCHA: Wierzyliście, że już teraz zapewnicie sobie awans do ekstraklasy?
Tomasz NOWAK: – Tydzień wcześniej rozmawiałem z żoną i mówiłem jej, że chciałem by ten ostatni tydzień był luźny. Wcześniej to różnie bywało z tymi awansami, teraz będzie inaczej. Jest czas, by spokojnie przygotować się do meczu z Tychami. Przyjdzie pełny stadion, a my podejdziemy do tego meczu bardzo profesjonalnie, postaramy się dać naszym kibicom sporo radości.

Zanim mogliście fetować awans, przeszliście długą drogę. Był taki moment w rundzie jesiennej, że byliście na przedostatnim miejscu w tabeli, mając za plecami tylko Ruch. Jak to się stało, że przeszliście aż taką metamorfozę?
Tomasz NOWAK: – Przede wszystkim to czas grał na naszą korzyść. Po zeszłym sezonie zostało tylko 3-4 zawodników ze starego teamu. 24 nowe charaktery w szatni niełatwo jest pogodzić. I to wszystko musiało jakoś zatrybić, dotrzeć się powoli. Przyjście nowego trenera, Dariusza Dudka spowodowało, że nowa miotła w końcu zadziałała. Trener tchnął w nas wiarę. Potem przyszedł kryzys, ale wyszliśmy z niego mocniejsi. W szatni nie każdy musi się lubić, ale każdego należy szanować.

Runda wiosenna w pana wykonaniu, jak również całej drużyny była wyborna. To dzięki punktom zdobytym w drugiej rundzie awansowaliście…
Tomasz NOWAK: – Jeśli chodzi o mnie, to przede wszystkim zacząłem grać na pozycji numer 10, na którą wróciłem. Zawsze powtarzałem, że kocham grać na tej pozycji, ale dla dobra drużyny jestem w stanie się poświęcić, grać na innej pozycji. Nawet usiąść na ławce rezerwowych. Ale każdy z nas dołożył do awansu swoją cegiełkę, byliśmy po prostu drużyną. Wcześniej Zagłębie dwa razy było blisko awansu, ale dopiero teraz się udało. Czyli – do trzech razy sztuka…

Jednym z nielicznych spotkań, w których pan nie zagrał był mecz z Puszczą w Niepołomicach. Siadając wówczas na ławce wierzył pan w to, że doczeka się z kolegami z drużyny takiego szczęśliwego finału?
Tomasz NOWAK: – Spokojnie, nie tacy zawodnicy jak ja siadali na ławce. Byłem w bardzo dobrym kontakcie ze sztabem szkoleniowym, ale podjęto taką właśnie decyzję. Nie można się na nikogo obrażać, ja powiedziałem wtedy, że łatwo broni nie złożę. No i potoczyło się to wszystko tak jak się potoczyło. Zrobiliśmy wspólnie awans i należy się cieszyć. Dodam tylko, że przeżyłem wcześniej gorsze sytuacje, dwa razy byłem w klubie kokosa, wyrzucano mnie z drużyny w ŁKS-ie i Koronie Kielce. Ale i mam na koncie trzy awanse, więc trzeba się z tego cieszyć.

Po awansie ten zespół w całości zostanie i będzie grał w ekstraklasie po kosmetycznych korektach czy też dojdzie w klubie do kolejnej rewolucji kadrowej?
Tomasz NOWAK: – O tym w klubie nie rozmawialiśmy wcześniej, nie wiemy, kto zostanie, kto ewentualnie odejdzie. Głównie rozmawialiśmy o każdym kolejnym spotkaniu, mobilizowaliśmy się jako drużyna. Moim zdaniem zawodnicy, którzy grali zasłużyli na to, by dostać szansę w ekstraklasie. Wielu chłopaków jest gotowych na debiut.