Specjalista od łapania karnych

Gdy drużyna wygrywa 5:1, zwykle chwali się strzelców albo zwraca się uwagę na asystentów. Mało kto dostrzega rolę bramkarza. Nic więc dziwnego, że po spotkaniu GKS Tychy – Chrobry Głogów kibice zachwycali się głównie efektami gry ofensywnej.

Pochwały kibiców

Chwalili spryt 19-letniego Dominika Połapa, który debiutanckim golem na zapleczu ekstraklasy otworzył strzeleckie konto tyszan. Podziwiali bombę Bartosza Szeligi, który uderzeniem z 25 metra w okienko zdobył swoją pierwszą bramkę w trzecim występie w tyskich barwach. Analizowali główkowy „ping pong” Mateusza Piątkowskiego, Macieja Mańki i Marcina Biernata, który tuż po kontaktowej bramce głogowian znowu zapewnił gospodarzom dwubramkową przewagę.

Podkreślali szybkość decyzji Wojciecha Szumilasa, który kozłowanym strzałem z 19 metra przypomniał się tyskiej widowni po półtora rocznej nieobecności na zapleczu ekstraklasy. A na koniec cieszyli się, że w ostatniej akcji meczu pieczęć na wygranej postawił Dawid Kasprzyk. 19-letni napastnik, 10 minut po pojawieniu się na murawie, w swoim trzecim epizodzie na I-ligowych boiskach, po kiksie bramkarza, wybiegającego przed pole karne, znalazł się z piłką przed pustą bramką i spokojnie, z 12 metra, wpisał się pierwszy raz na listę strzelców zespołu Ryszarda Tarasiewicza.

Ani razu na zero

Gdzie w takiej wyliczance miejsce dla bramkarza? W 66 minucie gry! Przy stanie 3:1, w odpowiedzi na niewykorzystaną okazję przez Mateusza Piątkowskiego, który po wrzutce Mańki główkował w idealnej sytuacji z 4 metrów i nie zdołał pokonać bramkarza głogowian, goście stanęli przed szansą zdobycia drugiej kontaktowej bramki. Do ustawionej na „wapnie” piłki podbiegł Przemysław Stolc, strzelił celnie, ale Konrad Jałocha rzucił się idealnie w tempo i obronił, ratując swoją drużynę i kibiców przed nerwówką.

– W pierwszej połowie to była nasza pełna dominacja – mówi Konrad Jałocha. – Operowaliśmy piłką, a rywale, choć coś tam próbowali zrobić, nie mieli miejsca. Na początku drugiej połowy strzelili jednak fartowną bramkę i zrobiło się trochę nieprzyjemnie. Mogło też tak samo być po rzucie karnym, ale na szczęście udało się go obronić i później już pewnie sięgnęliśmy po zwycięstwo. Cieszą trzy punkty, jest radość z obrony karnego, ale cały czas z tyłu głowy siedzi to, że za mną już piąty mecz w tym sezonie i jeszcze ani razu nie zagrałem na zero. Przed karnym byłem raczej spokojny.

GKS Tychy na sprzedaż!

Podbiegł do mnie Bartek Szeliga i powiedział „masz go”. Szybko analizowałem też to, co z trenerem bramkarzy Tomkiem Rogalą wiedzieliśmy o wykonawcach rzutów karnych i to zdało egzamin. Szczegóły zostawię dla siebie, bo nie chcę odkrywać kart przed kolejnymi karnymi, ale powiem tylko, że to nie jest przypadek, bo w poprzednim sezonie trzy razy wygrałem takie pojedynki z rywalami.

Zmieni się w Sosnowcu?

22 sierpnia 2018 roku przy stanie 0:0 obronił uderzenie Krzysztofa Kalemby, a tyszanie wygrali 5:0. 5 dni później w Mielcu, przy stanie 1:0 dla Stali, golkiper mający na swoim koncie mistrzowski tytuł z 2014 roku w barwach Legii Warszawa nie dał się pokonać Krystianowi Getingerowi i GKS wywalczył punkt za remis 1:1. A 15 września 2018 roku przy stanie 2:2, w 86 minucie Jałocha wygrał pojedynek z Gugą Palawandiszwilim z Podbeskidzia Bielsko-Biała i uratował punkt.

– Pracujemy nad tym, bo to też jest ważny element i czuję satysfakcję – dodaje 28-letni bramkarz. – Ale do pełni szczęścia zabrakło mi czystego konta. To mnie dręczy, bo ciągle mi takiego meczu brakuje. Zwłaszcza że gramy dobrze, mamy przewagę w sytuacjach bramkowych i posiadaniu piłki, operujemy piłką, ale z wyjazdów nie potrafiliśmy jak dotąd przywieźć nawet jednego punktu. Wierzę, że to się zmieni w Sosnowcu. I nie chodzi o to, że po wysokim zwycięstwie nad Chrobrym nabraliśmy pewności siebie, bo my tę pewność mamy. Gdybyśmy jej nie mieli, to musielibyśmy uprawiać inny sport.

Nie myślimy o tym, co się stanie, jak ktoś popełni błąd, bo z takim nastawieniem nie da się funkcjonować w piłce na tym poziomie. Staramy się po prostu do każdego meczu wyjść przygotowanym w stu procentach i robić wszystko, żeby wygrywać. Dlatego cieszymy się z wygranej z Chrobrym, bo zapracowaliśmy na ten wynik i warto to celebrować… przynajmniej zaraz po meczu. Ale też myślimy już o wyjeździe do Sosnowca, bo chcemy się przełamać na wyjeździe.

Pojedziemy na mecz z Zagłębiem z myślą o tym, żeby wygrać. Z tego, co pamiętam, na sosnowieckim stadionie, jeszcze w czasach gry w Arce przegrałem 2:4, ale to my cieszyliśmy się ostatecznie z awansu. Natomiast w ostatnim meczu sezonu 2017/18, gdy Zagłębie wchodziło do ekstraklasy, wygraliśmy tam z GKS-em Tychy 2:0. Myślę, że to jest dobry prognostyk przed naszym niedzielnym spotkaniem.

Zakład z Rogalą

O to, żeby Konrad Jałocha był w wysokiej formie, dba trener bramkarzy Tomasz Rogala. Oprócz standardowych metod treningowych szkoleniowiec, który w ekstraklasie bronił barw Szczakowianki, ma także dodatkowy czynnik mobilizacyjny.

– Przed sezonem założyliśmy się z Konradem o liczbę meczów, w których nie puści bramki – wyjaśnia Tomasz Rogala. – Zadeklarował, że będzie ich 9 w tej rundzie, a więc… licznik bije. Powiem szczerze, że to jest taki zakład, który chciałbym przegrać i pracujemy nad tym na treningach. A ponieważ Konrad to pracuś, który wie, jakie ma słabsze strony, to współpracując od półtora roku, cieszymy się z efektów.

 

Na zdjęciu: Tak naprawdę, Konrad Jałocha wciąż jeszcze nie widzi powodów, dla których miałby zacierać ręce.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ