Stan zawieszenia trwa

Widekonferencja prezesów wojewódzkich ZPN-ów nie przyniosła nowych wiadomości o losie rozgrywek w ligach amatorskich. Kluby się niecierpliwią.

Nie ma decyzji, stan zawieszenia trwa, jeszcze trzeba poczekać. To konkluzja po dzisiejszej 4-godzinnej wideokonferencji prezesów wojewódzkich związków piłki nożnej z szefem PZPN Zbigniewem Bońkiem, na której – podobno momentami burzliwie – dyskutowano o tym, co począć z rozgrywkami lig juniorskich i amatorskich (od czwartej w dół). Trudno było wykluczyć, że wideokonferencja może nawet przesądzić o ich zakończeniu, ale nic takiego się nie stało. Główni zainteresowani nabierali wody w usta, nie chcieli się oficjalnie wypowiadać, odsyłając do komunikatu, który jednak do momentu zamknięcia tego wydania „Sportu” nie pojawił się w PZPN-owskich mediach.

Na co czekamy?

Zawiedzione przeciągającym się stanem niepewności są kluby, również te na Śląsku, które w głosowaniu zorganizowanym przez nasz OZPN opowiedziały się za forsowaniem wariantu z zakończeniem sezonu i awansami na podstawie obecnych tabel, ale bez spadków. Inne opcje to awanse i spadki – albo brak awansów i brak spadków.

– Szczerze mówiąc nie wiem, na co czekamy. Jestem pewien, że w niższych ligach nie ma szans na dokończenie sezonu. Nie rozumiem, po co przeciągać pewne decyzje – mówi Andrzej Puchała, prezes Iskry Pszczyna, czyli lidera bielsko-tyskiej klasy okręgowej, który powoli może nastawiać się na awans.

– Oj, nie sądzę, by była to przesądzona sprawa. Wszystko może się jeszcze odwrócić. Musimy też zakładać anulowanie tego sezonu, dlatego nie nastawiam się na jakiekolwiek rozstrzygnięcie – przekonuje szef klubu z Pszczyny.

Wariant z awansami, ale bez spadków, nie przekonuje wszystkich. Niektórzy obawiają się, że spowoduje, iż ligi będą po prostu za duże.

– Jesteśmy za wariantem pośrednim, czyli awanse bez spadków – podkreśla Michał Żyłka, prezes AKS-u Mikołów.

– Zgoda, ligi będą większe, o ile nie będzie w klubach finansowych problemów. Trudno dziś zakładać, że wystartują wszyscy. Przede wszystkim chciałbym, by sezon w tej chwili się zakończył. By ktoś powiedział: „Panowie, w sierpniu startujemy”, ustanowił składy lig, a my moglibyśmy zacząć planować okres przygotowawczy. Jeśli rzeczywiście ligi byłyby większe, sezon można by zacząć wcześniej. Dotąd zawsze była to połowa sierpnia, a teraz wakacji i tak nie będzie, więc co stałoby na przeszkodzie, aby zainaugurować go na początku sierpnia – zwraca uwagę prezes AKS-u, plasującego się na 6. miejscu w tabeli I grupy IV lig.

Perspektywa barażu

Liderem tej grupy IV ligi są Szombierki Bytom. „Zieloni” siedzą teraz jak na szpilkach. – Im szybciej zapadną pewne decyzje, tym lepiej, bo za coś trzeba przecież utrzymać drużynę. Nie wiemy, czy nastawiać się na start w trzeciej, czy czwartej lidze. Nie wierzę w to, że wiosną jeszcze będziemy grali. Był moment, kiedy miałem nadzieję na wystartowanie, ale teraz trudno brać to pod uwagę – przyznaje Tomasz Buczyk, prezes Szombierek, które w razie przedwczesnego zakończenia sezonu mają jeszcze przed sobą perspektywę barażu o awans z liderem IV-ligowej grupy II, czyli LKS-em Goczałkowice.

– Gdy słyszę, że możemy rozegrać ten baraż tydzień przed nowym sezonem, to trudno mi się nie denerwować. No bo co? Budowałbym drużynę nie wiedząc, czy zagram w trzeciej lidze, czy czwartej? Albo niech ten sezon będzie anulowany i grajmy od nowa – byłoby szkoda tego, czego dokonaliśmy jesienią, ale nic nie poradzimy – albo niech wpuszczą do trzeciej ligi nas i Goczałkowice, choć ten wariant podobno kategorycznie jest odrzucony, albo niech padnie tylko na nas, skoro mamy dzisiaj 2 punkty więcej od Goczałkowic. Ten baraż też można zagrać, ale nie tydzień przed sezonem, a w czerwcu. Wtedy do dyspozycji mielibyśmy tę drużynę, co obecnie. Na razie jednak trzeba czekać i to jest najgorsze – mówi prezes klubu z Bytomia.

Oszczędność na paliwie

Zdecydowana większość klubów w niższych ligach jest w o tyle dobrej sytuacji, że skoro nie ma rozgrywek – nie ma wydatków na pierwszą drużynę. – Wszystko zależy od tego, kto jak się dogadał z zawodnikami. Skoro „stoimy”, to oszczędzamy, ale sami czekamy na informację z miasta, czy coś zostanie nam obcięte z dotacji. Musimy uzbroić się w cierpliwość – przyznaje prezes AKS-u Mikołów.

– U nas zawodnicy nie dojeżdżają na treningi, zatem nie płacimy im zwrotów za paliwo. Chcemy jednak wiedzieć, co dalej z sezonem. Już sam powrót do treningów byłby świetną informacją, choć to już nie zależy od piłkarskich związków, a tego, co uchwali rząd – dodaje sternik Iskry.
Przypomnijmy, że wedle rozporządzenia Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN, ligi juniorskie i amatorskie – podobnie jak cała reszta – pozostają zawieszone. Na razie do 26 kwietnia.

Na zdjęciu: Liderujące IV lidze Szombierki Bytom to jedna z drużyn, która bardzo czeka na decyzje, co dalej z sezonem 2019/20.
Fot. Tomasz Błaszczyk/Pressfocus