Starań o Leroya ciąg dalszy

Bawarczycy oficjalnie starają się o usługi Niemca, choć przed nimi jeszcze długa droga. Po odejściu Francka Ribery’ego i Arjena Robben na skrzydłach Bayernu powstała ogromna wyrwa. W drużynie są oczywiście Kingsley Coman i Serge Gnabry, ale trudno budować kadrę mając jedynie dwóch zawodników na dwie pozycje. Ściągnięcie przynajmniej jeszcze jednego skrzydłowego jest w klubie oczywistością, a postać taka jak Sane byłaby transferem z najwyższej półki.

Jak zawsze chodzi o pieniądze

O prowadzonych działaniach oficjalnie wypowiadali się już bossowie Bayernu. Plany potwierdza zarówno prezes Karl-Heinz Rummenigge, jak i prezydent Uli Hoeness, który poruszył ostatnio najistotniejszy w tej sprawie wątek.

– Nie znam jeszcze dokładnych liczb, ale kwestie finansów będą tutaj punktem krytycznym. Cała ta sprawa będzie trudna – mówił Hoeness o zawodniku, którego czasem wypomina się monachijczykom jako ich błąd. Wielu bowiem twierdzi, że taka perełka, jak wciąż młody Sane, od razu powinna trafić do Bayernu, tymczasem w 2016 roku skrzydłowy przeszedł – razem z Pepem Guardiolą – z Schalke do Manchesteru City.

Sane w Bawarii, według spekulacji niemieckich mediów, miałby zarabiać ok. 10 mln euro rocznie, podczas gdy przez trzy sezony w Anglii zarobił 28 mln euro. Taka suma także byłaby sporym obciążeniem dla budżetu Bayernu, który akurat na pensjach piłkarzy nie zwykł oszczędzać – tym bardziej że spora kwota została zwolniona przy odejściu duetu „Robbery”, więc na 23-latka na pewno będzie ich stać.

Pytanie jednak brzmi, ile pieniędzy dostanie Manchester? Hoeness powiedział nie tak dawno, że 80 mln euro wydane na Lucasa Hernandeza będzie nową granicą ustaloną w klubie (do tej pory było to ok. 40 mln euro) i nie będą płacić za piłkarzy więcej. Sane na pewno nie będzie tańszy niż 70-80 mln, więc niewykluczone, że umowny limit szybko zostanie przekroczony.

Guardiola pamięta

Manchester jest jak najbardziej skłonny oddać Niemca. Statystyki Sane prezentują się co prawdą bardzo dobrze, lecz przy jego występach pojawił się pewien zgrzyt, który przeszkadzał trenerowi Guardioli. Katalończyk ma do wychowanka Schalke pretensje o jego postawę w defensywie, przez co w niektórych meczach odsuwał go od gry ku zdziwieniu ekspertów. Szkoleniowiec przed przyjściem na Wyspy pracował w Bayernie, dlatego też nie będzie robił Bawarczykom żadnych problemów z transferem, jeśli ci złożą odpowiednią ofertę.

Bundesliga. Karuzela poszła w ruch

„Sport Bild” podał z kolei, że dla samego piłkarza w grę wchodzą dwie opcje: pozostanie w Manchesterze lub przejście do Monachium. „Obywatele” nie oddadzą go do żadnemu ligowemu przeciwnikowi, a inne europejskie kluby nie rozważają – przynajmniej na razie – takiego ruchu. Co ciekawe, zdaniem mediów nawet sama szatnia Bayernu, a głównie to jej niemieckojęzyczna część, bardzo przychylnie ma spoglądać na ściągnięcie Sane. Również Coman z Gnabrym – potencjalni rywale w walce o wyjściową jedenastkę – chcieliby go widzieć w swoim zespole. – Mówimy tutaj o interesującym następcy Arjena i Francka. Jako gracza to zawsze by mnie motywowało – mówił Karl-Heinz Rummenigge.

Transfer i na wakacje

-W mojej opinii Leroy radzi sobie bardzo dobrze w Manchesterze City pod wodzą doskonałego trenera. Lecz jeśli zdecyduje się na dołączenie do Bayernu, to nie będzie błąd. On idealnie nadaje się do każdego topowego klubu, nie wyłączając z tego Bayernu – stwierdził z kolei Norbert Elgert, szkoleniowiec, który pracował z Sane w drużynach młodzieżowych. Bawarczycy na pewno zrobią co w ich mocy, aby ściągnąć do siebie reprezentanta Niemiec. – Teraz mamy do wykonania trochę pracy na rynku transferowym. Potem udam się z rodziną na wakacje! – zapowiedział już Rummenigge.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ