Starcie snajperów

Lider i wicelider klasyfikacji strzelców Premier League zmierzą się po raz drugi w niedługim czasie. Poprzednio bramkę zdobył tylko jeden z nich.


Po raz pierwszy w tym sezonie zespoły Tottenhamu i Manchesteru City miały zmierzyć się we wrześniu, ale wówczas – ze względu na śmierć królowej Elżbiety II – cała kolejka została odwołana. Zaległości odrabiane są na raty. Do dziś nie rozegrano jeszcze wszystkich spotkań z tamtego okresu, choć akurat wymienione drużyny już się ze sobą zmierzyły – i to nie tak dawno, bo 19 stycznia. To był pierwszy pojedynek Harry’ego Kane’a z Erlingiem Haalandem i zwycięsko wyszedł z niego Norweg. Bramkę strzelił, Anglik nie, a „Obywatele” wygrali. Jednak to nie lider klasyfikacji strzelców Premier League był bohaterem meczu. Ekipa z Manchesteru przegrywała do przerwy 0:2, ale 15 minut po wznowieniu prowadziła już 3:2! Mecz skończył się jednak wynikiem 4:2, a Riyad Mahrez strzelił dwa gole i zanotował asystę.

Manchester City przed tygodniem pokonał lidera, czyli Arsenal, ale miało to miejsce w Pucharze Anglii. Nie sposób stwierdzić, czy zyskał psychologiczną przewagę nad najgroźniejszym rywalem w walce o tytuł, a na pewno nie wywarł na nim presji w okienku transferowym. Pozyskał tylko jednego zawodnika, 20-letniego Maximo Perrone z Velez Sarsfield i trudno jest się spodziewać, by gracz ten od razu wskoczył do składu. To melodia przyszłości. Co ciekawe, Tottenham wydał jeszcze mniej, a na dodatek zapłacił jedynie za dwa wypożyczenia zawodników, którzy będą raczej uzupełnieniem składu. Pep Guardiola i Antonio Conte zamierzają zatem grać tym, co mają, czyli – w znacznej mierze – Haalandem i Kanem.

To lider i wicelider klasyfikacji strzelców Premier League i raczej nie jest możliwe, by do końca sezonu to się zmieniło. Norweg ma bowiem 9 bramek przewagi nad Anglikiem, choć ten zdobył przecież 16 goli. Łatwo policzyć, że napastnik „The Citizens” ma ich na swoim koncie 25. Niektórzy jednak zwracają uwagę na to, że norweska maszyna nie strzela w tym roku tak, jak od początku sezonu, a to tylko dlatego, że w styczniu pierwszy raz w tym sezonie zdarzyło się, by Haaland nie trafił w… dwóch kolejnych meczach.

Ale dwa tygodnie temu, w starciu z Wolverhamptonem, wszystko wróciło do normy. 23-latek po raz czwarty w tym sezonie zaliczył hat tricka. Kane’owi taka sztuka jeszcze się nie udała. W styczniu, podobnie jak w przypadku Haalanda, po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach Anglik zaliczył dwa mecze z rzędu bez gola. Były to starcia z Arsenalem i wspomniane spotkanie z Manchesterem City.

Bez wątpienia oba zespoły potrzebują bramek swoich liderów, bo walczą o wysokie stawki. „Obywatele” o mistrzostwo Anglii, a „Koguty” o miejsce w Lidze Mistrzów. Rywale zaczynają nieco Tottenhamowi uciekać, strata do 3 oraz 4 miejsca nie jest co prawda duża, ale „Spurs” rozegrali o jeden mecz więcej od Manchesteru United i Newcastle. Dlatego też nadchodzące spotkanie dla obu zespołów jest bardzo ważne.



Na zdjęciu: Bramek Erlinga Haalanda (z lewej) Manchester City potrzebuje bardzo. Podobnie, jak Tottenham trafień Harry’ego Kane’a.

Fot. PressFocus