Stefankiewicz: Na treningach aż się „pali”

Jakie emocje towarzyszą działaczom Polonii przed sobotnimi derbami w Chorzowie?
Tomasz STEFANKIEWICZ:
– Dla mnie osobiście te emocje są olbrzymie. To ogromne wydarzenie. Wychowałem się na klasykach między Ruchem a Polonią, rozgrywanych jednak nie w ekstraklasie, a jeszcze w II lidze. Pamiętam derby przy Olimpijskiej, w których Mariusz Śrutwa zobaczył czerwoną kartkę. Była zimowa aura, jako dzieciak rzucaliśmy wraz z kolegami śnieżkami w schodzących z boiska chorzowskich zawodników… Dziś? Odkąd sprawuję stanowisko dyrektora sportowego, nie było ważniejszego wydarzenia. Sądzę, że podobne odczucia ma wielu zawodników. W Chorzowie szykuje się mecz, w jakim większość z nich jeszcze udziału nie brała. Patrząc jednak na naszą szatnię, rozmawiając z chłopakami, nie wyczuwam żadnej presji. Są skoncentrowani na tyle, by w sobotę po prostu wybiec na boisko i zrobić to, co do nich należy.

W Chorzowie faworyta derbów niektórzy widzą w Polonii. A co widzą w Bytomiu?
Tomasz STEFANKIEWICZ
: – Znamy oczywiście mocne i słabe punkty Ruchu. Ludzie mogą powtarzać, że bez pauzującego za kartki Tomasza Foszmańczyka to inna drużyna. Przy pełnym szacunku dla „Fosy”, nie przeceniałbym jednak roli jednego zawodnika. W meczu ze Zdzieszowicami chorzowianie przegrywali różnicą dwóch goli, a niesieni dopingiem potrafili w dziesiątkę odrobić straty, „stłamsić” przeciwnika, narzucić swój styl. „Fosa” wcale nie był wtedy mocno wyróżniającą się postacią, co tylko dowodzi, że Ruch ma też innych wartościowych graczy. Jak na niełatwą sytuację panującą latem w Chorzowie, drużyna została skonstruowana w inteligentny sposób. Trener Bereta ciekawie to poukładał, zespół ma swój styl, jest też groźny przy stałych fragmentach gry, wiatr w żagle złapał Mariusz Idzik. Mamy do przeciwnika olbrzymi szacunek, ale wiemy, co powinniśmy zrobić, by sięgnąć po trzy punkty.

Polonia odniosła trzy kolejne zwycięstwa i pnie się w tabeli. Czy wreszcie gracie na miarę oczekiwań?
Tomasz STEFANKIEWICZ
: – Cechuje nas cierpliwość, pokora. Mimo słabego początku nie było momentu zawahania się. Cieszy nas, że z dwóch ostatnich meczów kibice wychodzili zadowoleni, a na wyjazdach też dajemy powody do radości, będąc jednym z zespołów najlepiej punktujących w roli gości. Tabela? To nie jest żaden wyznacznik. Gdybyśmy przegrali w Rybniku, groziłoby nam zakopanie się w dolnych rewirach i być może bylibyśmy dziś w takim miejscu, co ROW. W tej lidze naprawdę wystarczą dwie-trzy kolejki, by diametralnie zmieniała się optyka. Mecze domowe, które powinny być atutem, długo nam nie wychodziły. Ze względu na jakość murawy, zmieniliśmy sposób rozgrywania meczów na Szombierkach. Stosujemy proste środki, to przynosi efekty, bo w dobrym stylu pokonaliśmy rezerwy Śląska Wrocław i Lechię Zielona Góra. Drużyna złapała pewność siebie, której długo szukaliśmy. Na treningach boisko się „pali”, wszyscy chcą wywalczyć miejsce w składzie na derby z Ruchem.

Początek sezonu był jednak nieudany, kibice krytykowali klub za to, że po awansie zmienił trenera. Trudno było wytrzymać ciśnienie?
Tomasz STEFANKIEWICZ
: – Powiem szczerze, że nie była to żadna sztuka. Byliśmy przekonani, że praca, jaką wykonujemy, z czasem się obroni. To nie jest prosta rzecz, dołączyć w trzy tygodnie letniego okresu przygotowawczego 12 nowych ludzi do drużyny, wdrożyć nowy system gry i natychmiast oczekiwać efektów. Kibic ma oczywiście prawo wymagać od Polonii Bytom, zwłaszcza że w poprzednim sezonie seryjnie wygrywała. Stuprocentowe prawo! Najważniejsza jest jednak cierpliwość. Nie można oceniać trenera przez pryzmat kilku kolejek. Tak naprawdę, miarodajnie można to uczynić dopiero po dwóch, a najlepiej – trzech okienkach transferowych. Zespół odbudował się. Widać, że trener Rakoczy ma pomysł na grę i wie, jak postępować z szatnią. Nie mogło być zatem mowy o nerwowych ruchach. Czy ze strony prezesa, czy mojej, sztab ma pełne zaufanie? Wiążemy z nim nadzieje na lata. No, chyba że nasi trenerzy staną przed szansą pracy na wyższym szczeblu. Wtedy będą mieli wolną rękę, bo nie chcemy nikogo blokować.

Czy w Bytomiu myśli się o II lidze?
Tomasz STEFANKIEWICZ
: Chcemy tej jesieni zdobyć jak największą liczbę punktów, a zimą dopracować niuanse. Już dziś wiemy, że w kadrze czekają nas kosmetyczne zmiany. Dokonamy ich, by wiosną być lepszym zespołem, gotowym do seryjnego zdobywania punktów. A co z tego się urodzi? Nie zakładamy awansu; albo tego, że za wszelką cenę musimy znaleźć się w pierwszej trójce.

Jak jednak działać, by ewentualny awans nie zaskoczył Polonii?
Tomasz STEFANKIEWICZ
: – Jesteśmy świadomi, że obiekt w Szombierkach nie spełnia II-ligowych wymogów. By dostosować go do wymogów centralnego szczebla, potrzebne byłyby olbrzymie nakłady finansowe. Patrząc przez pryzmat infrastruktury, mamy olbrzymi problem, a wynajem stadionu poza Bytomiem generowałby gigantyczne wydatki. Nie będę ukrywał, że mamy skalkulowane koszty funkcjonowania w II lidze. Przygotowujemy sobie tego typu wyliczenia, mamy doświadczenie z wielu lat spędzonych na wyższych poziomach rozgrywkowych. Między II a III ligą są naprawdę duże różnice. Nie jest już tajemnicą, że w mieście są prowadzone rozmowy z inwestorem. Mnie – jako osobie odpowiedzialnej za sprawy sportowe – trudno powiedzieć, czy miasto bądź inwestor byłyby w stanie prowadzić podmiot w warunkach drugoligowych. Znaków zapytania jest wiele, a czasu coraz mniej. Każdy patrzy na chęć osiągania jak najlepszych rezultatów, ale trzeba patrzeć na spółkę jako całość. Sportowo, możemy zrobić fajny wynik, lecz mam obawy, czy Polonia jest dziś gotowa na coś więcej niż III liga.

Na razie czekamy na sobotnie derby, a rewanż… na Stadionie Śląskim? Co pan na to?
Tomasz STEFANKIEWICZ
: – Ten pomysł zrodził się w naszych głowach kilka miesięcy temu. Nie będę ukrywał, że w poprzednim tygodniu doszło do spotkania prezesów Kamińskiego i Siemianowskiego. Padła propozycja, by dążyć do rozegrania rewanżu na Stadionie Śląskim. W najbliższych dniach prezes Kamiński ma spotkać się z zarządem Stadionu Śląskiego. Z naszej strony z pewnością jest taka wola i inicjatywa. To olbrzymie przedsięwzięcie, ale po to tak wcześnie ruszamy ten temat, by móc się do niego odpowiednio przygotować. Byłoby to wielkie święto piłki nożnej na 100-lecie obu klubów. Pomaga w tym fakt, że w ostatnich latach zniknęły antagonizmy między kibicami z Chorzowa i Bytomia. To, że będziemy mogli w sobotę liczyć przy Cichej na doping fanów Polonii, to zasługa współpracy między kibicami. Gdyby relacje były takie, jak kilkanaście lat temu, byłoby to niemożliwe. W sobotę czeka nas duże wydarzenie. Dodam, że kwadrans przed rozpoczęciem meczu swoje spotkania zagrają też dzieciaki z roczników 2010, 2011 i 2012 akademii obu klubów. Dla nich występ przy komplecie publiczności będzie przeżyciem i wielką frajdą. Kibice już wtedy mają prowadzić doping. Atmosfera będzie taka, jakiej chciałoby się zawsze.