Strzela gole i zdaje egzaminy

Skrzydłowy Górnika Zabrze egzaminy zdaje nie tylko na parkiecie. Tego lata nie tylko zaczął rzucać bramki dla „trójkolorowych”. Rozpoczął też studia doktoranckie na Politechnice w Opolu.


Patryk Mauer w meczu z Gwardią Opole po raz siódmy w ligowej konfrontacji założył koszulkę Górnika Zabrze. I – jak zwykle – zrobił swoje, rzucając kilka bramek, do czego zdążył przyzwyczaić kibiców nie tylko w Zabrzu. Przed konfrontacją ze „swoim” byłem zespołem, urodzony w Legnicy Mauer miał na koncie 39 ligowych trafień w barwach Górnika. Okazuje się, że gole dla klubu z Zabrza mógł rzucać już… pięć lat temu. Wtedy jednak wygrała szkoła.

Lubił matematykę

Był sezon 2017/18, kiedy Patryk Mauer podpisał kontrakt z Gwardią Opole. 19-latek z Legnicy miał prawdziwe „wejście smoka” na boiska Superligi. W debiucie rzucił sześć bramek, a sezon zakończył w dwoma wyróżnieniami dla zawodnika miesiąca oraz drugim miejscem w klasyfikacji strzelców rozgrywek, zdobywając wówczas 182 bramki.

Mauer był w tym czasie etatowym reprezentatem Polski juniorów, debiut w pierwszej drużynie wydawał się kwestią czasu. Tymczasem 20-latek powiedział kadrze „nie”. – To nie była łatwa decyzja, bo gra z orzełkiem działa na wyobraźnię, jest marzeniem każdego dzieciaka zaczynającego przygodę ze sportem. Kiedy wychodzę na parkiet, gra jest dla mnie najważniejsza. Jednak patrząc na życie nieco szerzej, od początku wiedziałem, że w moim życiu będzie coś więcej niż trening i gra. Byłem po maturze, postawiłem na naukę. Chciałem skończyć studia dzienne. Pogodzenie tego z grą w klubie jeszcze jest możliwe, ale z reprezentacją w zasadzie wykluczone. Zgrupowaniami kadry, mecze, turnieje, duże imprezy…

Można się oszukiwać, ale proszę mi wierzyć, nie da się tego pogodzić wybierając dzienną politechnikę. Kiedy się na coś decyduje, chcę to robić dobrze. Tak jest uczciwie wobec siebie i innych, Inaczej nie potrafię. Sport to przygoda, pasja, fantastyczne emocje, ale wiem, jak wygląda „kariera” w piłce ręcznej. Wystarczy moment, kontuzja, zdarzenie losowe i wszystko rozlatuje się, jak domek z kart. Wykształcenie i zawód to „druga noga”. Daje poczucie bezpieczeństwa i alternatywę.

Widziałem wielu kolegów, którzy w jednym momencie tracili grunt pod nogami. Poza tym… Ilu polskich piłkarzy ręcznych może dzięki grze zabezpieczyć swoją przyszłość? Kilkudziesięciu w całym kraju. Nie więcej – mówi zawodnik, który już w szkole podstawowej w Legnicy miał „smykałkę” do matematyki. Podobnie było w liceum.

Odmówił dwa razy

Było lato 2017 roku, kiedy zdolny 19-latek, którzy rzucał mnóstwo bramek dla SMS Gdańsk, znalazł się na liście życzeń kilku klubów w lidze. Okazuje się, że już wówczas mógł zostać graczem Górnika i studentem Politechniki w Gliwicach. – Zdecydował czas. Prezes Bogdan Kmiecik zadzwonił, kiedy podpisałem już umowę z Gwardią. Opole mi odpowiadało. Solidny klub w miarę blisko rodzinnej Legnicy, pod nosem uczelnia. Miałem wszystko, czego wtedy potrzebowałem.

Mauer w Gwardii spędził pięć lat. Kiedy odchodził, miał na koncie 698 bramek zdobytych tylko w meczach ligowych! Liczba imponująca, biorąc pod uwagę wiek zawodnika. Trudno znaleźć 24-letniego gracza z takim dorobkiem. Miał też tytuł magistra wydziału Elektrotechniki, Automatyki i Informatyki Politechniki Opolskiej. Najpierw było 3,5 roku licencjatu, potem 1,5 roku magisterki, zakończonej napisaniem i obroną pracy. – To nie były łatwe studia. Mój dzień składał się głównie z treningów i zajęć. Po południu dochodziła nauka, w trakcie sesji zdawanie egzaminów, na nic innego nie było czasu. Ale… Tego w końcu chciałem.

Kolejna oferta z Zabrza pojawiła się dwa lata temu, kiedy Mauerowi kończyła się pierwsza umowa z Gwardią. Tym razem też powiedział „nie”. – Drugi raz grzecznie odmówiłem. Nie byłbym w stanie grać w Zabrzu i studiować dziennie w Opolu, a wypada być uczciwym wobec człowieka, który chce na ciebie postawić i inwestuje w klub swoje środki finansowe.

Bogdan Kmiecik dopiął swego latem tego roku, choć umowę podpisaną z 24-latkiem z Opola miał w szufladzie już kilka miesięcy wcześniej. – Szanowałem jego decyzje sprzed kilku lat. Kiedy rozmawialiśmy po raz pierwszy, był bardzo młodym chłopakiem, ale wiedział, czego w życiu chce. Był bardzo konsekwentny, miał pomysł na siebie w perspektywie kilku lat. Wiedziałem, kiedy kończy się jego kontrakt i kończą się studia. Dlatego ponowiłem ofertę i doszliśmy do porozumienia. On naprawdę wie, czego w życiu chce – mówi prezes i właściciel Górnika, który nie dość, że pozyskał świetnego zawodnika, to prawdopodobnie ma w zespole przyszłego doktora informatyki.

– Trzeba w życiu próbować i ryzykować. Traf chciał, że akurat od tego lata byłą możliwość rozpoczęcia w Opolu studiów doktoranckich. Szczególnie na początku nie są aż tak bardzo absorbujące czasowo, więc uznałem, że pogodzę robienie doktoratu z grą w Górniku. W tygodniu kursuję między Zabrze i Opolem, droga jest dobra. Czasami po popołudniowym treningu zostaję na noc w Zabrzu. Daję radę…

Prelegent i moderator

Trudno nie zauważyć, że wybór Mauera po raz kolejny wydaje się przemyślany z… matematyczną precyzją. Obie decyzje oznaczają wejście na wyższy poziom, sportowy i edukacyjny, jednocześnie wybór Zabrza sprawia, że rzucanie bramek i pracę nad doktoratem można logistycznie pogodzić. – To prawda. Staram się myśleć z pewnym wyprzedzeniem, a matematyka w tym pomaga. Jednym równaniem nie rozpiszesz swojego życia, ale pewne rzeczy można przewidzieć i zaplanować.

Udało się pogodzić kilka elementów, sportowych i życiowych. Górnik to wyższa półka. Zdarzył się sezon, w którym Gwardia była w tabeli wyżej, ale patrząc na ligę w perspektywie ostatniej dekady, to zabrzanie są i będą 3-4 siłą Superligi. Wierzę, że trzecią – dodaje Mauer.

Kadra? Temat jest nieaktualny, zresztą zawodnik przyznaje, że telefon w tej sprawie od dłuższego czasu nie dzwoni. Inna rzecz, że kiedy w minionym tygodniu podopieczni Patryka Rombela grali eliminacyjne mecze do ME z Włochami i Łotwą, Patryk Mauer brał udział w konferencji naukowej organizowanej przez Uniwersytet Opolski dotyczącej przyszłości informatyki jako dziedziny mającej decydujący wpływ na człowieka. Zawodnik Górnika był prelegentem i moderatorem jednego z paneli.

– Był pewien stres, bo to nowe doświadczenie. Musiałem się odpowiednio przygotować… Jak do meczu, tylko nieco inaczej – żartuje zawodnik z Zabrza, który jest przekonany, że świat informatyczny to chyba najszybciej rozwijająca się dziedzina nauki, w naszym życiu jest wszechobecna. – Często nie zdajemy sobie nawet sprawy, że jest wszędzie. Dobrze, kiedy potrafimy ją wykorzystać dla naszego rozwoju i pomaga w codziennym życiu. Źle, jeżeli tracimy nad nią kontrolę. Wtedy można zrobić wiele złego. To jednak zależy tylko od człowieka.

Medal i doktorat

Skoro w jego życiu sportowym i zawodowym wszystko jest zaplanowane z wyprzedzeniem, to jakie cele stawia sobie na najbliższe kilka lat? – Na zrobienie doktoratu mam cztery lata. Na razie wolno się rozkręcam, ale mam świadomość, że w pewnym momencie trzeba będzie pracy naukowej poświęcić więcej czasu. W Górniku cel jest łatwiejszy i szybszy do osiągnięcia. W tym sezonie gramy o medal. Tak sobie powiedzieliśmy w szatni i ten plan realizujemy.

Tytuł króla strzelców? To nigdy nie był priorytet. Nawet nie miałem pojęcia, ile do tej pory rzuciłem w lidze goli. Ponad 700? Ok… Piłka ręczna jest grą do bólu zespołową. Skrzydłowy nie rzuci gola, jak nie dostanie piłki. Mnie cieszy, że zespół mi ufa, więc dostaję ich sporo. Popatrzmy jednak na nasz dorobek bramkowy. Jeszcze więcej goli zdobył Damian Przytuła, na moim poziomie jest grający po lewej stronie Dima Artemenko. To jest nasza siła. Zadowolony z sezonu będę tylko w wypadku założenia na szyję medalu. Mamy silną ekipę, dobrze poukładaną, która powinna być tylko lepsza.

Od lutego do Zabrza trafiło 7-8 zawodników, a budowa drużyny lubi czas. On działa na naszą korzyść. W matematyce wynik można obliczyć. W sporcie… Jeden z jego uroków polega na tym, że pewnych okoliczności nie przewidzisz. Na szczęście sezon to 26 meczów. Dlatego, stosując rachunek prawdopodobieństwa, gramy o medal – kończy Patryk Mauer.

Maciej Sigmund


Na zdjęciu: W matematyce wynik można obliczyć. W sporcie… Jeden z jego uroków polega na tym, że pewnych okoliczności nie przewidzisz – twierdzi Patryk Mauer, który – na zdjęciu – przymierza się do zdobycia kolejnej bramki.

Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus