Świerczok wyrasta na bohatera Piasta

Trzy mecze, trzy gole i kolejne ważne punkty dla Piasta. Jednym z wyróżniający się zawodników w ostatnich dnach jest Jakub Świerczok.


Piłkarza sprowadzono latem do Gliwic z myślą o zdobywanych golach. Zaczął trafiać od początku, od pucharowego meczu z Dynamem Mińsk. Kiedy wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku przytrafiła się kontuzja, a potem jeszcze koronawirus pokrzyżował wszystkie szyki. Na boisku 27-letniego napastnika nie było przez 1,5 miesiąca. Teraz można tylko gdybać, jak byłoby w przypadku, gdyby był zdrowy i grał.

Końcówka listopada to już zdecydowanie czas „Świerzego”, który trafiał w trzech kolejnych grach. Gol w Zabrzu w derbach z Górnikiem, trafienie z karnego w wygranym meczu z Lechią czy kapitalna bramka przy Łazienkowskiej w niedzielę na 2:2. Kto wie czy piłkarzem listopada w PKO Ekstraklasa nie będzie właśnie Świerczok?


Czytaj jeszcze: Piast Gliwice znów wraca z Warszawy z łupem

Piłkarz, który pod koniec grudnia kończy 28 lat ma o co grać. Pisaliśmy o tym kilka dni temu w „Sporcie”. Piast wypożyczył napastnika z bułgarskiego Łudogorca, ale w umowie jest zapisana kwota odstępnego. Jest ona wysoka, ale nie poza zasięgiem gliwiczan.

Wszystko jednak będzie zależało od tego, z jakim dorobkiem zakończy sezon i co dalej będzie chciał zrobić ze swoją karierą. Jeśli będzie chciał jeszcze raz spróbować szczęścia za granicą, to odejdzie. Jeśli będzie chciał stabilizacji, a gliwiczanie zdecydują się sięgnąć do kieszeni, wtedy zostanie. Istnieje też możliwość wykupienia piłkarza z Łudogorca tylko po to, by sprzedać go z zyskiem.

Taki wariant byłby realny w przypadku, gdyby Świerczok strzelał jak na zawołanie i skończył sezon z kilkunastoma bramkami na koncie, będąc w czołówce strzelców ekstraklasy. Patrząc na jego dyspozycję na pewno nie jest to nierealny scenariusz.


Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus