Szczęście ponad jakość

Podopieczni Marka Papszuna na inaugurację sezonu ligowego po trudnym meczu wygrali z Wartą Poznań.


Raków przed inauguracyjnym spotkaniem nowego sezonu ekstraklasy musiał mierzyć się z kilkoma problemami zdrowotnymi. Te tyczyły się nie tylko Andrzeja Niewulisa i Tomasza Petraszka, którzy od dłuższego czasu leczą urazy. W składzie na mecz z Wartą Poznań zabrakło także Patryka Kuna. Najprawdopodobniej jest to pokłosie jednego z boiskowych starć podczas Superpucharu Polski. Lewego wahadłowego w teorii zastąpił Deian Sorescu, który był już próbowany na ten pozycji podczas okresu przygotowawczego. Częściej jednak po lewej stronie meldował się Fran Tudor.

W pierwszych minutach było widać, że jest to pierwszy mecz nowego sezonu ligowego. Raków kilkukrotnie meldował się pod bramką Warty, jednak ostatnie podanie nie docierało do adresata. Goście z kolei skupili się na przerywaniu ataków gospodarzy i wyprowadzaniu kontrataków. Te mogły skończyć się golem dla podopiecznych Dawida Szulczka. Jedno z uderzeń, wydawało się dość proste dla bramkarza, sprawiło problemy Vladanowi Kovaczeviciowi. Bośniak wybił je przed siebie, a jego koledzy nieudolnie próbowali je wybić poza pole karne Rakowa. Podobne problemy częstochowianie mieli przed tygodniem w Poznaniu.

Kolejne minuty, praktycznie aż do końca pierwszej odsłony spotkania upływały we względnym spokoju. Raków nie potrafił zaskoczyć Adriana Lisa. Bramkarza Warty był pewny w swoich interwencjach i bezproblemowo wyłapywał kolejne długie zagrania zawodników częstochowian. Ataki gości były z kolei powstrzymywane przed polem karnym Rakowa. Jedyny interesujący moment pierwszej odsłony to ostatnia jej akcja. Wówczas głową uderzył, jeden z najniższych na boisku, Miłosz Szczepański. Były zawodnik Rakowa obił poprzeczkę bramki Kovaczevicia.

Po przerwie Warta ponownie uderzyła, dokładniej Robert Ivanov. Strzał stopera przeleciał nad poprzeczką, jednak niewiele zabrakło, aby goście wyszli na prowadzenie. Kilka chwil później podobną próbą popisał się Szczepański. Efekt był jednak taki sam. Warta prezentowała się po przerwie zdecydowanie lepiej. Raków momentami był zaskakująco bezradny i w niczym nie przypominał siebie z rywalizacji w Poznaniu o Superpuchar Polski.

Częstochowianie ostatecznie się obudzili. Swoją okazję miał Ivan Lopez, jednak jego uderzenie zostało odbite. Później strzelał Bogdan Racovitan, jednak został zatrzymany przez Lisa. Bramkarz Warty miał chwilę później swój moment chwały. Vladislavs Gutkovskis otrzymał świetne zagranie i wyszedł sam na sam z Lisem. Ten jednak fantastycznie zatrzymał jego próbę „podcinki”. Później z kolei powstrzymał w sytuacji jeden na jeden Lopeza. W 80 minucie musiał jednak skapitulować. Gutkovskis wykorzystał podanie Mateusza Wdowiaka i wyprowadził Raków na prowadzenie. Częstochowianie nie wypuścili zwycięstwa z rąk. Raków wygrał mecz na inaugurację zmagań ligowych, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że gospodarze nie zagrali na 100 procent swoich umiejętności.


Raków Częstochowa – Warta Poznań 1:0 (0:0)

1:0 – Gutkovskis, 80 min (asysta Wdowiak).

RAKÓW: Kovaczević – Rundić, Arsenić, Racovitan – Sorescu (81. Długosz), Lederman, Papanikolaou, Tudor (67. Sturgeon) – Lopez (85. Musiolik), Wdowiak (81. Koczergin), Gutkovskis (85. Piasecki). Trener: Marek PAPSZUN. Rezerwowi: Trelowski, Svarnas, Sapała, Czyż.

WARTA: Lis – Ivanov, Szymonowicz, Stavropoulos – Grzesik, Kopczyński, Kupczak (71. Kiełb), Matuszewski (90+1. Jakóbowski) – Szczepański (56. Papeu), Corryn, Maenpaa. Trener: Dawid SZULCZEK. Rezerwowi: Grobelny, Kościelny, Sarbinowski, Rakowski, Szmyt, Pleśnierowicz.

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 4837. Żółte kartki: Tudor (64. faul) – Kiełb (76. faul)

Piłkarz meczu: – Vladislavs GUTKOVSKIS.


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus