Niemcy jak Manchester City

Za Odrą mają coraz mniej czasu na zbudowanie drużyny, które godnie będzie ich reprezentować na domowym Euro 2024. Trener Hansi Flick w poszukiwaniu pomysłów zwrócił się w stronę… Pepa Guardioli.


W sobotę gospodarze najbliższych mistrzostw Europy zagrają towarzysko z Japonią, a we wtorek zmierzą się z Francją. Szczególnie to pierwsze spotkanie przywołuje fatalne wspomnienia naszych zachodnich sąsiadów, bo to właśnie od „Samurajów” zaczęła się degrengolada Niemców na ostatnim mundialu. Do przerwy prowadzili 1:0, grali olśniewający futbol – ale to Azjaci wygrali 2:1, trafiając w ostatnim kwadransie.

Od czasów Lahma

Teraz stawka będzie żadna, ale dla „Die Mannschaft” każda gra towarzyska i tak ma wielkie znaczenie. Bo choć Euro zbliża się wielkimi krokami, zdecydowanie nie można powiedzieć, że jest to zespół gotowy na turniej. Selekcjoner Hansi Flick przy okazji poprzednich zgrupowań zapowiedział koniec testów. Jednak jak donoszą niemieckie media, jednak pokusił się o wcale niemałą zmianę. Chodzi o przesunięcie lidera zespołu Joshui Kimmicha ze środka pola na prawą obronę, gdzie występował kilka lat temu w Bayernie Monachium (ale też na początku w reprezentacji).

Sprawę opisał „Bild”. Niemcy zagrali krótki towarzyski mecz z reprezentacją do lat 20 (3 razy po 12 minut), a Kimmich został ustawiony z prawej strony. Na tej pozycji „Die Mannschaft” ma duże problemy właściwie od czasu emerytury reprezentacyjnej Philippa Lahma w 2014 roku, bo żadni kolejni zawodnicy nie byli w stanie dać tam odpowiedniej jakości (zresztą tyczy się to też kilku innych pozycji). Aktualnie Flick powołał jednego nominalnego prawego defensora, Benjamina Henrichsa, który dobrze prezentuje się w RB Lipsk, ale najwyraźniej zdecyduje się postawić na Kimmicha.

Ogromne ryzyko

Co istotne, piłkarz Bayernu na boku obrony ma być ustawiony tylko w sytuacji bez piłki. Gdy Niemcy będą w jej posiadaniu, ma schodzić do środka, tworząc tym samym coś na wzór formacji 1-3-2-2-3, którą stosuje w Manchesterze City Pep Guardiola. Daje ona dużą przewagę w środku pola. Wymaga jednak aktywnego udziału w rozgrywaniu bramkarza, który ma pomagać w sytuacjach nacisku rywala. Kontuzjowany aktualnie Manuel Neuer taką gwarancję by dawał. Jednak nawet bez niego jest to wręcz wymarzona rola dla zastępującego go Marca-Andre ter Stegena.

– Jestem numerem jeden. Czekałem na ten moment przez długi czas i teraz chcę sprostać zadaniu. Zrobię wszystko, aby tak już pozostało – przyznał golkiper Barcelony, który przez 11 lat w kadrze zagrał „tylko” 34 mecze, z czego ponad połowę towarzyskich.


Czytaj także:


Taka formacja dla Niemiec niesie wyraźną korzyść. Akurat środkowych pomocników Hansi Flick ma na pęczki, a przecież poza reprezentacją znalazł się jeszcze choćby Leon Goretzka, którego miejsce zajął potencjalny debiutant – 31-letni Pascal Gross z angielskiego Brighton. „Kicker” wytyka jednak wyraźny problem, który może wiązać się z „guardiolowską” formacją u Niemców. City bezpośrednio po stracie bazuje bowiem na natychmiastowym pressingu. Wszystko funkcjonuje tam jak w szwajcarskim zegarku, każdy wie, jak i gdzie się poruszać, jakie odległości zachowywać itp. Flick nie ma możliwości, aby w trakcie krótkiego zgrupowania wypracować podobne mechanizmy. Biorąc pod uwagę fakt, że „Die Mannschaft” w ostatnich latach często miał problemy z utrzymywaniem kontroli nad spotkaniem (patrz Japonia na MŚ w Katarze), a jego obrona nie wystrzegała się kuriozalnych pomyłek, potencjalna próba naśladowania City może zakończyć się katastrofą.

Znów bez napastnika

Poza tym Niemcy będą musieli mierzyć się z jeszcze jednym kłopotem. Z powodu kontuzji tuż przed zgrupowaniem „wypadł” im jedyny nominalny napastnik, Niklas Fuellkrug, który na krótko przed zamknięciem okienka transferowego zamienił Werder Brema na Borussię Dortmund. Jego miejsce zajął dowołany awaryjnie Thomas Mueller z Bayernu, który przecież nie jest napastnikiem. Oznacza to, że nasi zachodni sąsiedzi znów będą musieli kombinować w ataku. Media spekulują, że na szpicy zostanie ustawiony Kai Havertz, grywający tak czasami w klubach (Arsenal, wcześniej Chelsea). Jednak to również jest ofensywny pomocnik, kompletnie nie mający „czutki” napastnika.

– Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji – powiedział lewy obrońca Robin Gosens.

– W letnią przerwę weszliśmy z beznadziejnym uczuciem, bo czerwcowe mecze nam nie wyszły (3:3 Ukraina, 0:1 Polska, 0:2 Kolumbia – red.). Wiemy, o co toczy się gra i musimy zacząć osiągać dobre wyniki – przyznał bez ogródek zawodnik Unionu Berlin.


Na zdjęciu: Niewykluczone, że w trakcie najbliższych meczów reprezentacji Niemiec zobaczymy kluczową roszadę dotyczącą zmiany pozycji Joshui Kimmicha.
Fot. Piotr Matusewicz/Press Focus