Szczęśliwy „Spodek” Dla GieKSy

To były ważne punkty dla katowiczan, którzy w lepszych nastrojach będą się przygotowywali do świąt. Rywale schodzili z boiska ze spuszczonymi głowami, ponieważ była to ich piąta porażka ligowa z rzędu. Zespół z Zawiercia ma poważny problem i będzie czas na przemyślenia, bo czeka ich dłuższa przerwa.

Dariusz Daszkiewicz, trener gospodarzy, wystawił zgodnie z przewidywaniami „żelazny”, z kolei jego vis-a-vis Mark Lebedew nieco go zmienił w porównaniu z ostatnimi potyczkami pucharowymi. Siatkarze GKS-u przystąpili do meczu z mocnym postanowieniem dyktowania warunków na parkiecie. Dysponowali niezłą zagrywką, dobrze funkcjonował blok i stąd też szybko objęli prowadzenie 7:3. I potem przez cały I set utrzymywała się przewaga kilku punktów. Tylko dwa razy goście zbliżyli się na 2 „oczka” (16:18 i 20:22), ale gospodarze szybko „wyprostowali” tę sytuację. Końcowe fragmenty tej odsłony to skuteczna gra Rafała Szymury oraz Jakuba Jarosza. Goście nie byli w stanie zatrzymać obu zawodników, którzy atakowali pewnie i mocno.

Gospodarze byli nadal skupieni i w kolejnej odsłonie starali się ograniczyć błędy własne do minimum, choć w polu serwisowym nie zwalniali ręki i mocno ryzykowali. Goście, początek mieli obiecujący, ale potem brak komunikacji sprawił, że popełnili dwa błędy i zapisali na koncie stratę 6:10. Gospodarze swoją zagrywką odrzucili rywali, którzy pogłębiali się w swoim kryzysie. Po błędzie serwisowym Grzegorza Boćka gospodarze prowadzili 22:16 i pewnie sięgnęli po wygraną w drugiej partii.

Goście III seta zaczęli w zmienionym składzie z australijskim rozgrywającym Arshdeep Dosnanjhem, atakującym Grzegorzem Boćkiem, środkowym Marcinem Kanią oraz libero Krzysztofem Andrzejewskim. I rozpoczęła się gra na całego, bo goście wcale nie zamierzali rezygnować z wygrania tego seta. Podopieczni trenera Lebedwa zyskali 2 pkt przewagi i skrzętnie ja utrzymywali. Po akcji Nowakowskiego, asie Jarosza oraz skutecznym bloku gospodarze objęli prowadzenie 21:20. Końcowe fragmenty tej odsłony były emocjonujące i po ataku Kani piłka od rąk wylądowała na aucie. I w ten oto sposób goście zniwelowali straty i pewnie katowickiego zespołu trochę się zaniepokoili, mając w pamięci poprzednie potyczki.

W IV odsłonie o każdy punkt jednej i drugiej stronie nie było łatwo. Gospodarze zdołali sobie wypracować 5 pkt przewagę (12:7), ale szybko została ona zniwelowana. W drugiej części rozgorzał prawdziwy bój. Przy jednej z obron Dustin Watten nie tylko przewrócił krzesła, ale zdemolował bandę reklamową i było 20:18. Przy stanie 22:18 czerwoną kartke otrzymał Grzegorz Bociek, a potem zawiercianie popełnili dwa błędy, wyrzucając piłkę na aut.

GKS Katowice – Aluron Virtu CMC Zawiercie 3:1 (25:20, 25:18, 23:25, 25:18)

KATOWICE: Firlej (1), Kwasowski (12), Nowakowski (11), Jarosz (17), Szymura (9), Zniszczoł (10), Watten (libero) oraz Musiał (2), Fijałek. Trener Dariusz DASZKIEWICZ.

ZAWIERCIE: Masny, Waliński (2), Verhees (2), Malinowski (7), Ferreira (21), Czarnowski (6), Koga (libero) Dosanjh (3), Bociek (10), Penczew (5), Andrzejewski (libero), Kania (3). Trener Mark LEBEDEW.

Sędziowali: Bogumił Sikora (Bielsko-Biała) i Piotr Król (Katowice). Widzów 1500.

Przebieg meczu

I: 10:6, 15:12, 20:16, 25:20.

II: 10:6, 15:11, 20:13, 25:18.

III: 8:10, 13:15, 18:20, 23:25.

IV: 10:7, 15:12, 20:18, 25:18.

Bohater – Jakub JAROSZ.