Szybkie ciosy częstochowian

Zagłębie Lubin nie przedłużyło swojej serii zwycięstw w tym sezonie. Raków pokonał „miedziowych” w ich pierwszym meczu wyjazdowym w rundzie jesiennej, wykorzystując niefrasobliwość rywali w pierwszych minutach po rozpoczęciu gry.


Raków w poniedziałkowe popołudnie stanął przed nie lada wyzwaniem. Zagłębie w tym sezonie ligowym jeszcze nie przegrało. Dodatkowo „miedziowi” jako ostatni wygrali na GIEKSA Arena z ekipą spod Jasnej Góry. Dla podopiecznych Martina Szeveli był to pierwszy mecz wyjazdowy w tym sezonie.

Ekipa spod Jasnej Góry nie czekała zbyt długo, by rozpocząć zabawę. Wystarczyło 35 sekund, aby Fran Tudor idealnie dośrodkował na głowę Vladislavsa Gutkovskisa. Łotysz pewnie wykorzystał sytuację i Raków objął prowadzenie. Od tego momentu zespół spod Jasnej Góry atakował ciągle na bramkę Dominika Hładuna. Zagłębie czasami tylko wychodziło na połowę Rakowa, „miedziowi” jednak rozgrywali piłkę bardzo nieskutecznie i odbijali się od linii defensywnej gospodarzy. Raków z kolei prezentował się tak jak w większości spotkań – efektownie, lecz niezbyt efektywnie. Ta nieskuteczność gospodarzy mogła się zemścić, bo po zmianie ustawienia z gry w trójkę w obronie do tradycyjnej czwórki Zagłębie zaczynało zaznaczać swoją obecność. Brakowało im jednak szczęścia pod bramką Jakuba Szumskiego, choć lubinianie mieli kilka sytuacji. Wszystkie ich podania w pole karne albo kończyły się stratami, lub też niecelnym uderzeniem. Tylko raz zmusili do interwencji Szumskiego, ale dali sygnał, że mecz wcale nie jest rozstrzygnięty.

W drugą połowę Raków ponownie wszedł najlepiej jak się dało. Częstochowianie potrzebowali tylko dwóch minut, by podwyższyć prowadzenie. Tym razem pięknie uderzył David Tijanić, zaś asystę zaliczył Marcin Cebula, który zagrał piłkę w pole karne po trójkowej akcji z Gutkovskisem oraz słoweńskim pomocnikiem. Tak jak i w pierwszej połowie Raków wykorzystał niefrasobliwość defensywy „miedziowych”. Te dwa uderzenia nie wytrąciły Zagłębia z rytmu, a nawet pobudziły gości do śmielszych prób ataku na bramkę Szumskiego. Nadal jednak brakowało im skuteczności. Podobnie było z Rakowem. Idealną sytuację miał Tijanić, ale tym razem Słoweniec w stuprocentowej sytuacji nie trafił w piłkę znajdującą się na piątym metrze. Niewykorzystana okazja się zemściła. Rok Sirk, który trzy minuty wcześniej pojawił się na murawie, pięknym uderzeniem pokonał Szumskiego. Kilka chwil później Raków stracił także Gutkovskisa, który opuścił boisko z powodu kontuzji. W końcówce Zagłębie miało kilka sytuacji, by doprowadzić do wyrównania, jednak ekipa spod Jasnej Góry utrzymała wynik do końca spotkania.

RAKÓW CZĘSTOCHOWA – ZAGŁĘBIE LUBIN 2:1 (1:0)

1:0 – Gutkovskis, 1 min (głową, asysta Tudor), 2:0 – Tijanić, 48 min (asysta Cebula), 2:1 – Sirk, 66 min (asysta Żivec)

RAKÓW: Jakub Szumski – Kamil Piątkowski, Tomas Petrasek, Maciej Wilusz – Fran Tudor, Igor Sapała, Petr Schwarz (78. Piotr Malinowski), Patryk Kun – David Tijanic (88. Giannis Papanikolaou), Vladislavs Gutkovskis (72. Felicio Brown Forbes), Marcin Cebula (77. Ben Lederman).

ZAGŁĘBIE: Dominik Hładun – Kacper Chodyna (84. Lorenco Simic), Dominik Jończy, Lubomir Guldan, Sasa Balic – Damjan Bohar, Łukasz Poręba (62. Jakub Żubrowski), Jewgienij Baszkirow (77. Jakub Bednarczyk), Sasa Zivec, Patryk Szysz (46. Filip Starzyński) – Samuel Mraz (62. Rok Sirk).

Sędziował Paweł Gil (Lublin). Asystenci Marcin Borkowski (Lublin) i Michał Sobczak (Toruń). Widzów: 1615. Czas gry: 96 min (46+50).

Żółte kartki: Kun (43 min, zagranie ręką), Cebula (54 min, faul), Tudor (80 min, faul) – Poręba (5 min, faul), Balić (34 min, faul), Sirk (68 min, faul).


Na zdjęciu: Vladislavs Gutkovskis już w 35 sekundzie gry zdobył gola otwierającego wynik.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus