Co Legia robi źle?

Najwięcej kontrowersji w minionej kolejce z pewnością wzbudził mecz Ruchu ze Śląskiem Wrocław. Poza tą rywalizacją wiele po weekendzie mówi się na temat formy Legii Warszawa, która zaliczyła już czwartą ligową porażkę z rzędu.


Podopieczni Kosty Runjaicia rozegrali słabe spotkanie przeciwko Stali Mielec. Widać, że niemiecki szkoleniowiec szuka pewnych rozwiązań, ale najprawdopodobniej błądzi. W próbach znalezienia problemu zaczął rotować w formacji defensywnej. Ponadto w ostatnim meczu po raz pierwszy od pierwszego gwizdka wystąpił Gil Dias. Czy to przyniosło cokolwiek pozytywnego? Niewiele, bo pojedynek z mielczanami, tak czy siak, zakończył się kolejną klęską.

W stolicy powinni zadać sobie niezwykle ważne pytanie dotyczącego ostatniego okienka transferowego. Czy sprowadzeni gracze defensywni rzeczywiście nadają się do tego, żeby reprezentować Legię? Steve Kapuadi był jednym z gorszych zawodników podczas konfrontacji z mielczanami. Radovan Pankov ma niezłe chwile, ale przeplata je przeciętnymi występami, a Marco Burch jeszcze nie zdążył pokazać wiele. Tym samym trudno się dziwić temu, że Ilja Szkurin w niedzielę bawił się z defensorami Legii jak z dziećmi.


Czytaj także:


Ciekawe jest jednak to, że pomimo kolejnych porażek warszawski zespół dalej nie jest na straconej pozycji. Mogłoby się wydawać, że przy czterech przegranych z rzędu (jedyne porażki w całym sezonie) Legia będzie daleko w tyle za czołówką. Tymczasem do lidera tabeli Śląska traci ledwie 7 punktów, bo ten nie poradził sobie w weekend z Ruchem. Odskoczyć miała też szansę Jagiellonia, ale poległa w minionej kolejce z Pogonią. Lech także stracił punkty podczas spotkania z Cracovią. Ten wyścig żółwi sprzyja oczywiście nie tylko Legii, ale także Rakowowi Częstochowa, który szuka optymalnej formy, czy „Portowcom”, którzy po słabszym początku rozgrywek odradzają się.

W ten oto sposób dołujący piłkarze ze stolicy praktycznie nie ponoszą większych kosztów przy passie czterech meczów bez zwycięstwa. Co jednak wydarzy się dalej? Zadawane przy Łazienkowskiej pytanie z pewnością nie powinno brzmieć „czy Legia wstanie z kolan?”, a „kiedy z nich powstanie?”. Pewnie wielu ekspertów doszuka się tutaj korelacji słabych wyników w lidze oraz występów w europejskich pucharach. Czy to jest właśnie ten największy problem Legii? Trudno stwierdzić. Najprostszym sposobem na sprawdzenie tej teorii jest odpadnięcie z Ligi Konferencji Europy, choć na razie się przecież na to nie zapowiada, bo „wojskowi” znajdują się na szczycie tabeli swojej grupy.


Fot. Adam Starszynski / PressFocus