Dwóch „rannych”

Znicz Pruszków – Miedź Legnica. Goście musieli zadowolić się połowiczną zdobyczą w meczu z outsiderem tabeli Fortuna 1. Ligi.


Dla piłkarzy Znicza Pruszków poniedziałkowe spotkanie z Miedzią Legnica miało szczególne znaczenie. Podopieczni trenera Mariusza Misiury po raz ostatni zaksięgowali punkty 16 września. Wówczas w Warszawie pokonali miejscową Polonię 1:0 po bramce Krystiana Pomorskiego. W czterech następnych kolejkach beniaminek Fortuna 1. Ligi miał pusty przebieg. Szkoleniowiec gospodarzy był pełen optymizmu przed pierwszym gwizdkiem arbitra, bo miał już do dyspozycji wszystkich zawodników, w przeciwieństwie do poprzedniego meczu z Arką Gdynia, gdzie zespół był przetrzebiony z powodu chorób i kontuzji. Z kolei „poza zasięgiem” szkoleniowca zielono-niebiesko-czerwonych w Pruszkowie byli Florian Hartherz i Tarsi Aguado, którzy niedługo powinni wrócić do treningów z drużyną oraz stoper Andrzej Niewulis, który swego czasu zakładał koszulkę Znicza.

„Miedzianka” nie miała innej alternatywy jak zwycięstwo, do takiego planu upoważniały ją wygrane w dwóch ostatnich potyczkach ligowych, z Motorem Lublin (3:1) i z Wisłą Płock (4:0). Ten ostatni wynik spowodował zwolnienie Marka Saganowskiego z funkcji trenera „Nafciarzy”. Pierwsi groźną akcję pod bramką rywali stworzyli goście, ale Kamil Antonik nie zdołał zaskoczyć Miłosza Mleczki. Więcej szczęścia trzy minuty później miał 19-letni pomocnik Znicza, Wiktor Nowak. Wychowanek Pegaza Drobin płaskim strzałem z 16 metrów zaskoczył Jakuba Mądrzyka.


Czytaj także:


Podrażniona w swoich ambicjach drużyna znad Kaczawy próbowała szybko odrobić stratę. W 13 minucie Marcel Mansfeld główkował nad bramką, trochę lepiej poszło Kamilowi Antonikowi (25 min), ale wywalczył tylko rzut rożny. Po dośrodkowaniu Damiana Tronta spod chorągiewki kapitan „Miedzianki” Nemanja Mijuszković posłał piłkę nad poprzeczką. Niewiele jednak brakowało, by w końcówce I połowy (42 min) podopieczni Radosława Belli zostali skarceni po raz drugi, ale w dogodnej sytuacji Wojciech Błyszko główkując „ostemplował” słupek bramki legniczan.

W przerwie trener Bella zdecydował się tylko na jedną zmianę, zdjął z boiska Antonika, a w jego miejsce desygnował do gry Ibana Salvadora, pomocnika z Gwinei Równikowej. Ale to nie on strzelił wyrównującego gola, lecz Kamil Drygas, który wykorzystał swój spryt i dobry timing po dośrodkowaniu z kornera Juricha Caroliny strzałem głową „na raty” zmusił do kapitulacji bramkarza Znicza. Kolejne minuty mijały, a „Miedzianka” nie potrafiła przebić się przez zasieki obronne gospodarzy. W 82 minucie Damian Michalik strzelił na bramkę rywali, ale sprzed linii bramkowej futbolówkę wybił jeden z obrońców W końcowych fragmentach spotkania przewaga optyczna gości była bardzo wyraźna, ale wynik nie uległ już zmianie, mimo że sędzia Albert Różycki przedłużył spotkanie o cztery minuty. O takich meczach zwykło się mówić, że nie ma zwycięzcy, jest za to dwóch rannych.


Znicz Pruszków – Miedź Legnica 1:1 (1:0)

1:0 – W. Nowak, 10 min, 1:1 – Drygas, 58 min (głową),

ZNICZ: Mleczko – Krajewski (73. Proczek)), Juchymowicz, Błyszko, Grudziński, Moskwik – Tkaczuk, Pomorski, W. Nowak (90+2. Cegiełka) – Nagamatsu, Wójcicki (73. Czarnowski). Trener Mariusz MISIURA.

MIEDŹ: Mądrzyk – Kostka, Mijuszković, Hoogenhout, Carolina – Michalik (87. Guzdek), Tront, Lehaire (77. Pierzak), Antonik (46. Salvador) – Drygas (65. Drzazga), Mansfeld (77. Agbor). Trener Radosław BELLA.

Sędziował Albert Różycki (Łódź). Żółte kartki: Tkaczuk, Juchymowicz – Lehaire, Michalik, Hoogenhout.


Fot. miedzlegnica.eu