Tomasz Foszmańczyk: Cieszę się, że będą kibice Górnika

Rozmowa z Tomaszem Foszmańczykiem, kapitanem Ruchu Chorzów.


Śledząc w lipcu losowanie Pucharu Polski, co pomyślał pan sobie, gdy Ruch wpadł na Górnika?

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Czułem dużą radość, bo akurat tych derbów – Wielkich Derbów Śląska – jeszcze na swojej mapie nie mam rozegranych. Cieszę się, że z Ruchem było mi jeszcze dane wywalczyć dwa z rzędu awanse, a teraz dostaliśmy nagrodę w postaci takiego meczu. Fajne podsumowanie tych trzech ostatnich lat; tego wszystkiego, co dzieje się w klubie. To nagroda dla wszystkich ludzi zaangażowanych w odbudowę Ruchu.

W czasach III-ligowych trudno było przypuszczać, że taki mecz nadejdzie. Przecież niecałe 15 miesięcy temu przegraliście z rezerwami Górnika.

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Pamiętam, gdy jesienią 2019 roku graliśmy na Arenie Zabrze. Były podśmiechujki, że pierwsza drużyna Ruchu przyjechała na rezerwy Górnika. On akurat potraktował ten mecz zupełnie poważnie, zagrał mocnym składem, stadion był fajnie zapełniony, skończyło się remisem 2:2. Nikt by wtedy nie pomyślał, że po tak krótkim czasie spotkamy się z ekstraklasowym zespołem Górnika. Oczywiście, w Pucharze Polski mogliśmy go trafić nawet jako trzecioligowiec, ale teraz dzieli nas tylko jedna klasa rozgrywkowa. To już fajna sprawa.

Nie grał pan w derbach na Stadionie Śląskim, ale czy mimo to ma pan jakieś wspomnienia z bojów chorzowsko-zabrzańskich toczonych w 2008 i 2009 roku?

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Na trybunach nie było mi wtedy dane zasiąść, ale oczywiście je śledziłem. Sporo rozmawiałem potem o tych meczach z Sebą Nowakiem, z którym się przyjaźnię, broniącym bramki Górnika. Opowiadał bardzo rozemocjonowany o panującej wtedy atmosferze, cieszył się, że zagrał w takim meczu, przy tylu kibicach. To wydarzenie, które zapada w pamięć.

Liczył pan po cichu, że i teraz derby zostaną zorganizowane na Śląskim?

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Nie brałem tego za bardzo pod uwagę. Pamiętałem, jak kilka lat temu chcieliśmy rozegrać na Stadionie Śląskim mecz z Polonią Bytom i z jakimi kosztami się to wiązało. Wiedziałem, że to inwestycja, która może przerastać, podobnie jak logistyka, zwłaszcza w tak krótkim czasie. Od razu miałem świadomość, że będziemy grali na Cichej.

Wielu kibiców wolało Cichą. Gdzie powstrzymać gwiazdy Górnika, jak nie w domu, w którym dawno nie było piłkarzy pokroju Podolskiego, Janży…

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Fakt. Górnik, mimo że osłabił się, stracił kilku fajnych zawodników, nadal ma solidną kadrę. Pokazują to nie tylko wyniki, ale sama gra. Prowadził 2:0 na Legii, spisywał się tam bardzo dobrze, to pokazuje, jaką ma jakość. Tacy zawodnicy, jak Janża – widzieliśmy to w piątek z Jagiellonią – w jednym momencie potrafią zmienić oblicze meczu.

Zastanawialiście się w szatni, czy przyjadą kibice Górnika – i czy dobrze, że faktycznie tak się stanie, przez co jeszcze większy będzie ładunek emocjonalnych tych derbów?

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Musicie mieć świadomość, że piłkarze o tym rozmawiają. Chcą, by kibice przeciwnika zawsze byli na meczu. To dodatkowy bodziec, kolejny zastrzyk adrenaliny, jeszcze jeden impuls. Zupełnie inaczej się gra, gdy przyjeżdża jeden albo dwóch kibiców rywala, co też czasem się zdarza – i dla takich ludzi wielki szacunek – a co innego, gdy jest ich pięciuset. Super. Dla mnie to megasprawa, tak jak dla drużyny, kibiców obu klubów. Dawno Ruch nie miał okazji grać z Górnikiem. Cieszę się, że będzie taka otoczka, nikt nie widzi przeciwwskazań, nie zamyka się sektorów. Fanatycy Ruchu chcą jeździć na wszystkie mecze, wymagają od innych klubów przyjęcia, dlatego czemu my mielibyśmy w klubie działać inaczej. Nikt nie robił problemów, by derby odbyły się z kibicami Górnika.

Byle tylko odbyły się bez zakłóceń.

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Mam nadzieję, że po derbach nadal będzie nam dane grać z kibicami. Oczywiście mam świadomość, że różnie może być, ale wierzę, że zarówno my na boisku wytrzymamy ciśnienie, jak i na trybunach będzie głośny doping i dobra zabawa.

Jest podwórkowy entuzjazm wywołany perspektywą gry takiego meczu, z takim rywalem, czy radość jednak przysłania stres?

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – To ekscytacja połączona z radością. Nie wyobrażam, sobie, by ktoś bał się tego meczu, miał obawy przed występem. Trzeba myśleć zdecydowanie pozytywnie. Chyba nikt z nas nie może już doczekać się czwartkowego wieczoru. Każdy chciałby wyjść w pierwszym składzie, a jeśli nie będzie mu to dane, to przynajmniej wejść z ławki.

Jako beniaminek w ośmiu pierwszoligowych kolejkach zdobyliście 15 punktów. To mocno buduje?

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Na pewno. Liga jest wyrównana, my zadomowiliśmy się w jej „czubie” mimo niedawnej serii trzech meczów bez zwycięstwa. Mimo to znajdujemy się na pozycji wicelidera. Szanujemy to sobie bardzo, bo wiadomo, że każdy mecz może potoczyć się w drugą stronę. Wydawało się, że ligę zupełnie zdominuje Wisła, a ostatnio przegrała w Głogowie i mamy ją już tylko na dystans 1 punktu. To pokazuje, jak dobry jest nasz dorobek.

Licząc stratę do Wisły pokazuje pan, że trzeba patrzyć w górę?

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Skoro mamy drugie miejsce, nie możemy na to nie spoglądać. Za niedługo (16 września – dop. red.) czeka nas wyjazd do Krakowa na kolejne bardzo fajne wydarzenie, a ile jeszcze po drodze…

Górnik, Podbeskidzie, Zagłębie…

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Pracowaliśmy na to 3 lata, by grać fajne mecze co tydzień, a nie tylko od święta z Polonią Bytom. Powtórzę, że to nagroda dla tych wszystkich ludzi, którzy włożyli wiele wysiłku, by tak właśnie się stało.

W szatni czujecie się mocno pewni siebie, czy jest też świadomość, że to, co się dzieje, jest trochę ponad stan i wkrótce przyjdą „ciężary”?

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Nie wyczekujemy tych ciężarów, o których wspominasz, ale zdajemy sobie sprawę, że nie zawsze będzie tak kolorowo. Przyjdą jeszcze mecze, w których będziemy grać słabo, przegramy i to będzie całkowicie zrozumiałe. Początek jest niezły, ale nie jest też powiedziane, że w kilku meczach nie mogliśmy wygrać. Suma szczęścia zawsze wychodzi na zero. Czy to jest nasz sufit? Wydaje mi się, że jeszcze nie!

Zwłaszcza że do gry w ostatnią sobotę wreszcie wrócił na środek obrony Maciej Sadlok. Dużo wniósł?

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Bardzo. Przede wszystkim spokoju, doświadczenia, które ma bardzo duże i poparte jakością.

Było widać, jak cieszy się po zwycięstwie z Niecieczą, po prostu miał z tego „fun”.

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Na pewno. Rozmawiałem z Maćkiem przed meczem, życzyłem, by dobrze się wprowadził. To nigdy nie jest łatwe, wrócić do swojego klubu. Każdy ma swoje emocje, chce się u siebie zaprezentować jak najlepiej. Wydaje mi się, że naprawdę fajny miał ten re-debiut.

Oby na derby zdrowy był Patryk Sikora, z którym w wyjściowym składzie w tym sezonie najczęściej wygrywacie.

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Nie ma przypadków. Patryk jest naszym jedynym takim stricte defensywnym pomocnikiem. Typowa „szóstka”, która prócz tego, że potrafi odebrać piłkę, to jeszcze bardzo dobrze w nią grać. Jest naprawdę ważnym ogniwem. Oczywiście, jest też plan, jak w razie czego zastąpić „Sikorkę”, ale osobiście bardzo liczę na to, że w czwartek zagra.

Zwycięstwo Ruchu z Bruk-Betem oejrzał pan z ławki. Przegrana rywalizacja czy zbieranie sił na derby?

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Rozmawialiśmy o tym przed sezonem – mam swoje lata, których nie oszukam, a nawet w kwiecie piłkarskiego wieku nigdy nie byłem gościem, który grał co 3 dni po 90 minut na równym poziomie. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem superwydolnościowcem, zatem była to zrozumiała decyzja. Ostatnio grałem więcej, a mając na uwadze czwartkowe derby, nic takiego się nie stało, że akurat nie zagrałem z Niecieczą.

Nastawiacie się, że Górnik ruszy wysokim pressingiem, nie da wam rozgrywać od tyłu, zmuszając do szukania dłuższych zagrań?

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Chcielibyśmy z pewnością tego uniknąć, ale jeśli trzeba będzie się przestawić, to musimy być na to przygotowani. Można zaplanować sobie grę w piłkę, po ziemi, a boisko później i tak to zweryfikuje. Jeśli przeciwnik będzie dysponowany na tyle dobrze, że nie będziemy w stanie tego robić, to musimy wiedzieć, co wtedy. Mamy alternatywę, z przodu jest Daniel Szczepan, który bardzo dobrze czuje się, gdy rzucane są mu piłki za plecy obrońców, na wolne pole. Będziemy chcieli to wykorzystać.

Znajomi dzwonią o bilety?

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Już nie. Zresztą, nie mieliśmy takich możliwości, jak na inne mecze. W przypadku derbów zostało to trochę ukrócone. Mamy jeden karnet na cały sezon – i to tyle, co mogliśmy załatwić na trybunę główną. Na sektory było odrobinę łatwiej, można było wpisać kilka osób, ale to tyle.

Ruch ma mnóstwo do zyskania, niewiele do stracenia?

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – To taki mecz, że raczej ta druga strona powinna mieć więcej obaw. Gramy u siebie, po dobrym początku sezonu, jesteśmy w dobrej dyspozycji, dzięki zwycięstwie z Niecieczą regenerujemy się szybciej. Będziemy gotowi!



Na zdjęciu: Tomasz Foszmańczyk mówi, że nie wyobraża sobie, by któryś z zawodników Ruchu obawiał się derbów z Górnikiem.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus