Tomasz Foszmańczyk: Nie pozwolą nam na łatwy awans

Rozmowa z Tomaszem Foszmańczykiem, kapitanem Ruchu Chorzów, który dziś (17.00) inauguruje przy Cichej III-ligową wiosnę meczem z Polonią-Stalą Świdnica.


Pamięta pan, ile ma pan w CV awansów?
Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Mam liczyć na szybko? Przez pół roku byłem w Polonii Bytom, gdy robiliśmy awans do ekstraklasy. Poza tym Jastrzębie, „Cidry”, a ostatnio Nieciecza. Zwykle drużyny, w których grałem, były faworytami, ale im wyższa liga, tym większy stopień trudności. W Niecieczy biliśmy się o ekstraklasę do samego końca z Zagłębiem Lubin i Wisłą Płock. Dziś też wskazałbym trójkę zespołów, które będą rywalizować o ten cel. Prócz nas to Ślęza Wrocław i Polonia Bytom. Jedni i drudzy mocno poszli w okresie zimowym do przodu i nie pozwolą Ruchowi na łatwy awans.

A Ruch, który zacznie bez Mariusza Idzika, Patryka Sikory i Mateusza Winciersza, poszedł do przodu?
Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Martwią mnie jako kapitana i człowieka kontuzje Mariusza i Patryka. To kluczowi gracze, a nie będą mogli nam pomóc. W odróżnieniu od „Winiego”, dalej są naszymi zawodnikami i jestem przekonany, że jeszcze będą stanowić o sile Ruchu. W tej chwili musimy sobie radzić bez nich i nie ma co za bardzo tego roztrząsać. Po to w klubie jest więcej niż 11 zawodników, by mieć zastępstwo. Na szczęście trafił do nas ciekawy Michał Biskup, a w środku pola wzmocniliśmy się Piotrkiem Wyrobą. Wiadomo, że mieliśmy zmienić system gry. Można było spodziewać się, że wiosną Mariusz Idzik i Michał Biskup będą tworzyć parę napastników. Ale w poprzednich rundach graliśmy na jednego wysuniętego napastnika i to też się sprawdzało. Michał pasuje do tej roli idealnie.

Co pomyślał pan sobie słysząc, że dołączy do was zawodnik, który 3,5 roku nie grał w piłkę?
Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Oho! Trzeba będzie trochę poczekać! Okazało się jednak, że przeciwnie – Michał Biskup wszedł do zespołu z marszu. Tak długi rozbrat z piłką to coś niespotykanego. Trzeba brać poprawkę na to, że każdy moment po powrocie, kontuzji, cechuje euforia i duża chęć do grania, nieraz także wysoka forma. Trzeba się liczyć z tym, że w którymś momencie przyjdzie dołek. W tej chwili nie mam jednak o to obaw. Michał prezentuje się bardzo dobrze i o atak powinniśmy być spokojni. Jeśli dobre zacznie wiosnę, to powinien regularnie strzelać i godnie zastąpić Mariusza Idzika.

W jaki sposób ogranicza was brak Idzika?
Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Michał Biskup jest innym zawodnikiem od „Idzia”, grają zupełnie inaczej. Mariusz jest bardziej wszechstronny, ma wiele atutów na wysokim poziomie. Michał jest skupiony na grze tyłem do bramki, jest świetny w polu karnym. Mario jest bardziej rozbiegany, szuka prostopadłych piłek, ma timing, start do piłki. Te prostopadłe piłki na niego dawały nam sporo bramek czy sytuacji. Teraz może być tego mniej, ale sprowadziliśmy szybkiego skrzydłowego, Tomka Mamisa. Z każdym treningiem wygląda lepiej, ma potencjał motoryczny. Będziemy musieli przestawić się na nieco inne granie, ale mamy na to pomysł. Jesteśmy gotowi. Nie powinno być źle.

Co powiedział pan Idzikowi i Sikorze, gdy były już znane diagnozy?
Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Obaj są osobami pozytywnie nastawionymi do grania i życia. Mario ma trochę łagodniejszą diagnozę, u „Sikora” okazała się w 100 procentach negatywna. Wyraziłem oczywiście swoje wsparcie. Dałem znać, że gdy tylko będzie czegoś potrzebował, to ma się nie przejmować i śmiało to sygnalizować. Od razu zapewnił, że poukładał sobie wszystko w głowie. Jest ukierunkowany na pracę. Już raz zerwanie więzadeł przechodził, ten pierwszy przypadek był dla niego trudniejszy. Dziś pozycja „Sikora” w klubie jest zupełnie inna, mocniejsza. Ma dłuższy kontrakt, dzięki czemu większy też ma spokój. Zapewne najbardziej będzie go bolało oglądanie meczów z boku. Jeśli awansujemy, to jestem przekonany, że będzie naszą mocną postacią w II lidze.

A jak zdrowie u kapitana? Podobno plecy dokuczają?
Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Różnie w tym okresie przygotowawczym bywało. Coś tam się odzywało, nie mogłem być zawsze na 100 procent, kilka treningów musiałem prewencyjnie odpuścić, by być w niezłej dyspozycji przed startem rundy. W to celowałem. Na razie jest OK i mam nadzieję, że tak zostanie.

Czuje pan te 35 lat na karku?
Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Wiele osób powtarza, że czuje się na mniej lat niż ma – i to nie są frazesy. Gdy pozostajesz w treningu i masz cel, który przyświeca, wiele kwestii można odłożyć na bok. To klucz – mieć cel. To napędza niezależnie od tego, czy jesteś 20-latkiem, 30-latkiem albo jeszcze starszy.

Szatnia Ruchu to w połowie młodzieżowcy. To odmładza?
Tomasz FOSZMAŃCZYK: – W poprzednim roku żartowaliśmy z Marcinem Kowalskim i Łukaszem Janoszką, że wspólnie mamy 100 lat. Teraz, po moich lutowych urodzinach – już 101. Jak na trzy osoby, nie jest to szalenie dużo, ale doświadczenia sporo… Ostatnio było trochę śmiechu, bo we wtorek był „światowy dzień staroci” i zrobiliśmy w szatni małe obchody. Nie jest jeszcze z nami tak źle… 34, 34 i 35 lat – byli w Ruchu zawodnicy, którzy dożywali piłkarskiej długowieczności. To pokazuje również nam, że możemy jeszcze trzymać poziom przez wiele sezonów.

Da się czegoś od chorzowskiej młodzieży nauczyć?

Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Cieszę się, że do nas dołącza. Z roku na rok trzeba się bardziej wysilać. Ci chłopcy, którzy trafiają do I drużyny, są na solidnym poziomie. Wiadomo, że piłkarsko i taktycznie cały czas się uczą. Ale motorycznie? To poszło mocno do przodu. Jeśli chce się ograć młodego, to w każdym treningu trzeba dać z siebie 100 procent. Nie ma przelewek, a to pomaga, by potem dobrze wyglądać w lidze.

A życiowo?
Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Ciężko (śmiech). Głowy wielu chłopaków bujają w obłokach. Cały czas jest do zrobienia coś ważniejszego niż trening, jeszcze nie są tak ukierunkowani, jak powinni… Porównuję to do swoich czasów. My w ich wieku byliśmy bardziej zafiksowani na punkcie piłki. Ale to się zmienia. Wkładamy młodym do głowy, że to jest najważniejsze. Mamy z nimi dobry kontakt i sądzę, że oni też na starszyznę w szatni nie narzekają. Idziemy wspólnie we właściwą stronę.

Widzi pan wśród młodzieży materiał na piłkarskiego kozaka?
Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Moim faworytem zawsze będzie Kuba Nowak – niezależnie od tego, ile kontuzji za nim i jak długo trzeba będzie na niego czekać. Świetnie piłkarsko prezentuje się Kuba Siwek. To chyba chłopak najlepiej wyszkolony z grona młodych. Wiele pracy jeszcze przed nim, ale ma timing, a tak dobrze w polu karnym, jak on, chyba nie gra w drużynie nikt inny.

Normalność w Ruchu mocno się docenia?
Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Zależy, kto w jakim czasie tu trafił. Dla nas, którzy znają przeszłość i pamiętają, jak było wcześniej, ta lampka cały czas się świeci. My siłą rzeczy trochę bardziej doceniamy przemianę, jaka dokonała się w klubie i poziom, na jakim teraz funkcjonuje. Osoby, które przyszły niedawno, mogą to odbierać za normalność. Wiele pracy potrzeba było, żeby to wszystko scalić i osiągnąć taki efekt. Cały czas staramy się powtarzać, szczególnie młodym zawodnikom, by docenili, w jakim są klubie, jak zorganizowanym. Teraz głównie od nas, zawodników, zależy to, czy tak będzie dalej, czy nie. Dlatego wiosna to tak ważny moment, by ten trend podtrzymać, potwierdzić go na boisku.

Wyobraża pan sobie, że Ruch w obecnym kształcie egzystuje w I lidze?
Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Zdecydowanie. Oczywiście – w przypadku drużyny nigdy nie stwierdzimy, czy dałaby sobie radę w pierwszej albo drugiej lidze. Tego nie da się sprawdzić, a wymagania by wzrosły i należałoby się wzmocnić. Ale patrząc na to, jak funkcjonuje klub, na jakim poziomie jest organizacyjnym, to odpowiadam,że spokojnie tak.

Da się przyzwyczaić do gry na pustej Cichej?
Tomasz FOSZMAŃCZYK: – Nie da… Nawet rozmawialiśmy o tym w szatni – że wszystko fajnie, ruszamy, nie możemy się już doczekać, ale cóż z tego? Pełnych trybun będzie nam brakowało. Mam nadzieję, że w tej rundzie uda się jeszcze zagrać przy naszych kibicach. Oni też mocno czekają na powrót na stadion. Nie lubię rozpaczać nad czymś, na co nie mam wpływu. Tak jak w drugiej części rundy jesiennej, trzeba nastawić się na grę bez publiczności i mimo wszystko uczynić z Cichej twierdzę. A kibice i tak będą nas wspierać, dopingować, oglądać z domów. Przecież głównie dla nich to robimy.

Polonia-Stal Świdnica, Foto-Higiena Gać… Dobrze, że zaczynacie wiosnę domowymi meczami z rywalami ze strefy spadkowej?
Tomasz FOSZMAŃCZYK: – To się okaże! Odpowiem, że tak, jeśli się rozpędzimy i zyskamy fajny impuls, by kontynuować rundę w niezłym stylu. O Foto-Higienie na razie w ogóle nie myślimy. Pierwsze spotkanie po przerwie zimowej bywa trudne. W wielu zespołach dochodziło zimą do zmian, w Świdnicy też ich dokonano, na czele z trenerem i kilkoma zawodnikami. To duża niewiadoma, ale twierdzę, że w każdym meczu – tego sobotniego nie wyłączając – najważniejsze będzie to, jak zaprezentuje się Ruch. Jeśli będzie w dobrej formie – a z treningów i sparingów wynika, że tak jest – to powinniśmy być spokojni.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus