Tour de Pologne. Świetny finisz Ekwadorczyka

Richard Carapaz, ubiegłoroczny triumfator Giro d’Italia, wygrał w Bielsku-Białej, przejął koszulkę lidera i stał się najpoważniejszym kandydatem do zwycięstwa w TdP.


Richard Carapaz po pięknej akcji w końcówce wygrał w Bielsku-Białej trzeci etap Tour de Pologne. To był bardzo wymagający odcinek, a jego rezultaty mogą mieć znaczący wpływ na końcowe rozstrzygnięcia w naszym narodowym wyścigu.

Ekwadorczyk przyjechał do Polski jako jeden z faworytów pierwszej etapowej rywalizacji po wznowieniu ścigania i pokazał, że rzeczywiście przyjechał do Polski po to, aby wygrać. W decydującym fragmencie etapu, na jakieś 300 metrów przed kreską, do której prowadził podjazd na al. gen Władysława Andrsa, zawodnik grupy Ineos zdecydował się na solową akcję czym zaskoczył rywali, którzy nie byli w stanie go doścignąć.

Carapaz nie tylko wygrał etap, ale zdobył też 10 sekund bonifikaty na mecie i przejął od Madsa Pedersena żółtą koszulkę lidera wyścigu. To o tyle istotne, ponieważ Tour de Pologne – najczęściej – rozgrywa się na sekundy. A 4 sekundy zapasu w klasyfikacji generalnej, to jak na nasz wyścig całkiem sporo.

Polacy walczyli na premiach

To był piękny etap, w którym nie zabrakło symboliki, bo na ponad 200-kilometrową trasę kolarze ruszyli z Wadowic. Dla uczczenia setnej rocznicy urodzin Jana Pawła II, a strzał startowy oddał kardynał Stanisław Dziwisz.

Niedługo po starcie ostrym ucieczkę dnia stworzyli: Quentin Jauregui (AG2R), Kamil Gradek (CCC Team), Taco Van den Hoorn (Lotto-Jumbo) oraz Patryk Stosz (Poland). Oczywiście szanse na to, że harcownicy dojadą do mety przed peletonem były znikome, ale pochwalić ich należy, przede wszystkim Polaków, bo bardzo dzielnie walczyli oni o punkty na premiach górskich, których było w bród, bo aż siedem. Cztery razy najlepszy okazał się Stosz, a dwa razy Gradek.

Na ostatnim, siódmym tego dnia punktowanym podjeździe, ucieczka rozpadła się definitywnie, a do mety pozostawało przecież jeszcze ponad 40 km. Najdłużej z przodu jechał van den Hoorn, ale i on został wkrótce wchłonięty przez grupę.

Trzeba przyznać, że beskidzkie podjazdy mocno dały się kolarzom we znaki. Szczególnie Przełęcz Kocierska, bo na jej szczyt prowadziła krótka, ale fragmentami niezwykle sztywna wspinaczka. Dodatkowo droga była bardzo wąska i momentami kolarze jadący w peletonie musieli się… zatrzymać. Po prostu z tyłu grupy tworzył się… korek, który musiał mieć wpływ na tempo jazdy.

Gdy kolarze zjechali z Przegibka do Bielska-Białej grupa zasadnicza była jeszcze bardzo liczna, ale na niełatwych interwałowych rundach na ulicach stolicy Podbeskidzia, kiedy z przodu zaczęto dyktować mocniejsze tempo, najbardziej zmęczeni wcześniejszymi podjazdami odpadali, jak muchy.

Majka w czołówce

Taki los spotkał m.in. dotychczasowego lidera wyścigu, Mada Pedersena. Duńczyk na dzisiejszy etap wokół Bukowiny Tatrzańskiej ponownie założy tęczową koszulkę mistrza świata, bo do zwycięzcy etapu i nowego lidera, już na samych rundach w Bielsku-Białej, stracił… ponad 11 minut. Podobny los spotkał Pascala Ackermanna, który w poprzednich latach finiszował pod Klimczokiem na wysokich miejscach. Tym razem jednak Niemiec przyjechał na metę 8 minut po zwycięzcy.

Na samotną szarżę po zwycięstwo na ulicach Bielska-Białej zdecydował się Nathan Haas. Australijczyk z Cofidisu uciekał w pojedynkę przez kilkanaście kilometrów. Zyskał nawet niemal minutę przewagę, ale na więcej nie starczyło mu sił. Na niespełna jedno, 7-kilometrowe okrążenie przed metą został wchłonięty przez czołową grupę, która liczyła sobie już tylko około 50 zawodników.

Znaleźli się w niej jednak wszyscy najpoważniejsi kandydaci do odegrania kluczowej roli w wyścigu. Wspomniany Carapaz, Remco Evenepoel, Simon Yates czy Jakob Fuglsang. Nie zabrakło też Polaków, z Rafałem Majką na czele. Kolarz grupy Bora-hansgrohe jechał czujnie, cały czas był w czołówce, gdzie tempo dyktowali kolarze grupy Ineos. To był czytelny sygnał, że Richard Carapaz zamierza walczyć o najwyższe cele nie tylko w wyścigu, ale też na wczorajszym etapie.

Dziś rozstrzygnięcie

I po wspaniałym finiszu minął linię mety jako pierwszy. – Jestem szczęśliwy, że wróciliśmy do ścigania. Cieszę się, że zdobyłem żółtą koszulkę. Wiadomo było, że będzie to ciężki etap, który pozbawił sił wielu sprinterów. Mieliśmy tego świadomość i uznaliśmy, że możemy odegrać dziś ważną rolę. Powalczyć o zwycięstwo. Potwierdziliśmy dziś, że jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia sukcesów w wielkich tourach – powiedział za metą ekwadorski kolarz, któremu żółtą koszulkę lidera dziś, na etapie wokół Bukowiny Tatrzańskiej, odebrać będzie bardzo ciężko.

Wszystko wskazuje na to, że to właśnie sobotni odcinek zadecyduje o losach wyścigu. Do pokonania jest 152,9 km. Kolarze pokonają sześć górskich premii. Po trzy razy podjeżdżać będą pod Ścianę Harnaś i Ścianę Bukovina, a wszystko zakończy się krótkim podjazdem już w samej Bukowinie Tatrzańskiej. W niedzielę, z kolei, na etapie z Zakopanego do Krakowa, trudności będą tylko na początku odcinka i trudno jest się spodziewać, że coś się zmieni.


3. etap (Wadowice – Bielsko-Biała, 203,1 km)
1. Richard Carapaz (Ekwador, Ineos) 5.04:54, 2. Diego Ulissi (Włochy, UAE Emirates), 3. Rudy Mollard (Groupama-FDJ), 4. Jakob Fuglsang (Dania, Astana), 5. Wilco Kelderman (Holandia, Sunweb), 6. Luka Mezgec (Słowenia, Mitchelton-Scott), 7. Jasper Stuyven (Belgia, Trek Segafredo), 8. Ryan Gibbons (RPA, NTT), 9. Tim Wellens (Belgia, Lotto Soudal), 10. Rafał Majka (Bora-hansgrohe), 31. Tomasz Marczyński (Lotto Soudal), 35. Piotr Brożyna (rep. Polski), 37. Kamil Małecki – wszyscy ten sam czas


Klasyfikacja generalna
1. Carapaz 13.02:36, 2 Ulissi, 3. Małecki – obaj +4, 4. Mezgec, 5. Mollard +6, 6. Gibbons, 7. Rui Costa (UAE Emirates),
8. Majka, 9. Neilson Powless (USA, EF Pro Cycling), 10. Edward Dunbar (Irlandia, Ineos), 29. Marczyński, 36. Brożyna – wszyscy +10



Na zdjęciu: Richard Carapaz (z prawej) wygrał etap i zdobył żółtą koszulkę lidera, którą odebrać mu będzie bardzo ciężko.

Fot. Andrzej Grygiel/PAP


Stracił wszystkie zęby…

Fabio Jakobsen, poważnie poszkodowany na pierwszym etapie Tour de Pologne, został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej.

W piątek popołudniu radio wyścigu Tour de Pologne podało informację, że Fabio Jakobsen, holenderski kolarz mocno poszkodowany na pierwszym etapie rywalizacji w Katowicach, został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej, w której stan został wprowadzony w środę, tuż po makabrycznej kraksie, do której doszło pod Spodkiem. Lekarze jego stan określili jako dobry.

Przypomnijmy, że w wyniku faulu Dylana Groenewegena, kolarz grupy Deceuninck-Quick Step, z ogromnym impetem, uderzył w barierki i doznał bardzo poważnych obrażeń. Zespół medyczny przystąpił do reanimacji, a przez pierwsze godziny trwała walka o życie 24-letniego zawodnika.

Dopiero we wczesnych godzinach porannych w czwartek zakończyła się bardzo skomplikowana operacja, po której pojawiły się, wreszcie, pozytywne informacje. Lekarze określali wprawdzie stan kolarza jako ciężki, ale stabilny. Badania, na szczęście, nie wykazały uszkodzeń mózgu i kręgosłupa. Niemniej jednak urazy są nadal bardzo poważne. Jakobsen ma złamane wszystkie kości twarzy i stracił wszystkie zęby. Przypomnijmy, że w Sosnowcu, gdzie w szpitalu św. Barbary Fabio Jakobsen był operowany, od czwartku są już rodzice i narzeczona kolarza, którzy do Polski dotarli specjalnie wynajętym przez grupę Deceuninck-Quick Step samolotem.

Tymczasem dyrektor sportowy tej grupy, legendarny Patrick Lefevre, w wywiadzie dla Sportowych Faktów… skrytykował organizatorów Tour de Pologne. Powiedział, że w zeszłym roku napisał do list, w którym zaznaczył, że finisz w Katowicach jest zbyt niebezpieczny i nie otrzymał na niego żadnej odpowiedzi Jednocześnie jednak człowiek, który dyrektoruje w kolarstwie od czterech dekad zaznaczył, że Tour de Pologne jest… bardzo dobrze zorganizowanym wyścigiem, a kolarze do Polski przyjeżdżać uwielbiają.

Wczoraj informowaliśmy, że jeszcze w środę, na miejscu zdarzenia, prokuratura zbierała materiały dowodowe. Wczoraj poinformowano, że Prokuratura Okręgowa w Katowicach wszczęła śledztwo w sprawie środowego wypadku. Dwie osoby zostały pokrzywdzone. Oprócz Fabio Jakobsena taki status otrzymał sędzia Andrzej Lewandowski, na którego holenderski kolarz wpadł. Doświadczony arbiter również trafił do szpitala. – Inne poszkodowane osoby nie mają jeszcze statusu pokrzywdzonych; może się to stać po zebraniu dokumentacji lekarskiej.

Śledztwo jest na początkowym etapie – wyjaśniła rzeczniczka prokuratury, Maria Zawada-Dybek. – Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego prokurator uznał, że są podstawy do wszczęcia postępowania przygotowawczego. Zostało zatem wszczęte postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania obrażeń ciała. Śledztwo jest na początkowym etapie.

Prokurator musi ustalić, czy obrażenia spowodowane u dwóch osób było efektem zawinionego działania człowieka, czy było efektem nieszczęśliwego wypadku. To dopiero będzie przedmiotem ustaleń – dodała rzecznika katowickiej prokuratury. W sprawie przesłuchano już kilku świadków.