Turecki zew nie milknie

Geopolityka nie idzie w parze z biznesem. Rodzimi ligowcy zimą wybierają się tam, gdzie znajdują najlepszą relację jakość-cena. Najłatwiej znaleźć ją w Turcji. Fakt, że to wciąż obszar zagrożony terroryzmem i wewnętrznymi konfliktami zbrojnymi, niewiele ma tu do rzeczy…

Krótki antrakt

Trwa najkrótsza zimowa przerwa w historii rozgrywek ekstraklasy. To tylko 48 dni. Kiedyś – zwykle trzy miesiące. Ostatni mecz starego roku odbył się 22 grudnia. Większość klubów przygotowania do wiosennej fazy zmagań rozpocznie tuż po najbliższej niedzieli. Pierwszą serię gier o punkty zaplanowano na 8 lutego.

Jak co roku, ligowcy ruszają w styczniu w cieplejsze kraje, by budować formę w bardziej sprzyjającym klimacie. Od lat największą popularnością cieszą się Turcja, Hiszpania i Cypr – choć, jak pokazuje diagram zamieszczony obok, niekoniecznie w tej kolejności. Kryteria wyboru kierunku podróży pozostają niezmienne: cena, stan bazy treningowej i jej odległość od miejsca zakwaterowania, warunki odnowy biologicznej, klasa hotelu, dostępność atrakcyjnych sparingpartnerów.

Tanio i solidnie

Po raz kolejny Turcja okazuje się bezkonkurencyjna. Nikogo nie przeraża fakt, że od stycznia do marca pojawia się w tym kraju w sumie ponad 2000 zespołów z Europy i innych części świata. Jest tłoczno, ale w Antalyi, Alanyi, Side lub Belek każdy znajdzie jakiś skrawek lądu dla siebie. Co ciekawe – wbrew elementarnym prawidłom ekonomii – wysoki popyt nie winduje ceny. Wręcz przeciwnie. Nigdzie indziej nie jest taniej. Polskie kluby płacą 50-80 euro dziennie za osobę. Dla porównania na Półwyspie Iberyjskim koszty rosną średnio przynajmniej o 20-30 proc.

Kwestie finansowe nie zawsze jednak wysuwają się na pierwszy plan. Równie cenny jest czas. – Szczególnie cieszę się z tego powodu, że udało nam się załatwić bezpośredni lot czarterowy z Gdańska do Antalyi, dzięki czemu zaoszczędzimy cztery dni – nie kryje entuzjazmu szkoleniowiec Lechii Gdańsk, Piotr Stokowiec. – Podczas takich wyjazdów jeden dzień trzeba było poświęcić na podróż, a w drugim, po licznych przesiadkach, zawodnicy dochodzili do siebie. A tak, po trzech godzinach lotu, jesteśmy na miejscu i możemy realizować program treningowy.

Mourinho wie najlepiej

Z oczywistych względów nic nie wiadomo w tej chwili o planach Wisły Kraków. Natomiast oprócz gdańszczan na tureckiej ziemi wylądują tej zimy piłkarze także 10 innych zespołów ekstraklasy, czyli zdecydowana większość. W innym kierunku udadzą się tylko zawodnicy Górnika Zabrze i Wisły Płock (Cypr) oraz Zagłębia Sosnowiec (Chorwacja) i Legii Warszawa (Portugalia).

Mistrzowie Polski wybrali ośrodek o nazwie „Onetroia” wybudowany z inicjatywy samego Jose Mourinho i noszący jego imię. – Jedziemy tam, bo bardzo dobrze znam to miejsce – tłumaczy portugalski szkoleniowiec Legii, [Ricardo Sa Pinto], cytowany przez oficjalną witrynę internetową klubu. – Akademia działa od około trzech lat i została zaprojektowana zgodnie z wizją Jose, a on najlepiej wie, jakie są potrzeby profesjonalnych drużyn piłkarskich. Cisza, otoczenie, infrastruktura, pogoda i bliskie sąsiedztwo Lizbony to doskonałe warunki do przeprowadzenia zimowego obozu przygotowawczego. Dzięki licznym kontaktom w Portugalii w tym czasie będziemy mieć możliwość rozegrania kilku sparingów z drużynami z różnych pułapów ligowych.

Mafia nie śpi

Zwraca w tym roku uwagę drastyczna tendencja spadkowa, jeśli chodzi o wyjazdy do Hiszpanii. O ile jeszcze w roku 2016 ruszyło tam tyle samo polskich drużyn ile do Turcji, dokładnie sześć, o tyle w tym roku są to dwa przeciwległe punkty podróżniczej geografii. Hiszpańskiej opcji nie wybrał tym razem nikt. Wpływa na to nie tylko stosunkowo wysoka cena usług, ale i gorszy stan futbolowej infrastruktury oraz mniejsza liczba atrakcyjnych sparingpartnerów.
Czy cokolwiek przemawia za Półwyspem Iberyjskim? Być może mniejsza liczba perturbacji pozasportowych, co staje się zmorą w Turcji i na Cyprze. Chodzi o działania mafii hazardowej, która coraz częściej próbuje „ustawiać” wyniki i przebieg potyczek kontrolnych.

W komunikacie, zamieszczonym w grudniu na stronie PZPN, czytamy: „Działania te często związane są z korupcją sędziów piłkarskich oraz ofertami szczególnych rabatów oraz zniżek za udział w zgrupowaniach dla klubów piłkarskich. Z meczów sparingowych w każdym przypadku należy bezwzględnie sporządzać protokoły meczowe, sprawdzać uprawnienia sędziów piłkarskich, a w każdym przypadku, gdy pojawią się podejrzenia co do uczciwości prowadzenia zawodów, poinformować o tym Rzecznika Dyscyplinarnego PZPN, który o każdym takim przypadku ma obowiązek zawiadomić UEFA. Brak zawiadomienia o podejrzeniu match-fixingu stanowi delikt dyscyplinarny podlegający sankcjom określonym Regulaminem Dyscyplinarnym FIFA oraz PZPN”.

Dawniej zimą polscy ligowcy biegali po górach. Teraz do rundy rewanżowej przygotowują się nieco inaczej. Na zdjęciu Bartosz Rymaniak…

Łukasz Żurek, PAP