Tuzin wściekłej „szóstki”

Zimowy transfer Bartłomieja Poczobuta – dla wielu kibiców GieKSy piłkarza mocno anonimowego, mimo 2,5 sezonu na pierwszoligowych boiskach – był niespodzianką i zagadką.

Wiosną 25-latek zbierał sporo pozytywnych recenzji, a i samych sędziowskich upomnień bywało… mniej, niż spodziewał się sam szkoleniowiec. W każdym razie – pomijając jedno spotkanie absencji, wynikające jeszcze z upomnień „nazbieranych” w Bytovii – u Paszulewicza był pewniakiem.

Jesienią jego pozycja też jest niepodważalna. Nie bez wpływu na takową sytuację pozostaje fakt, że w zestawionej latem kadrze GKS-u… w zasadzie pozostaje jedynym kandydatem na pozycję numer sześć! Dlatego zimą – o czym przyjdzie nam jeszcze napisać – przy Bukowej dość intensywne będą poszukiwania defensywnych pomocników.

Na razie jednak Dariusz Dudek znaleźć musi dlań zastępstwo „na już”, czyli na dwa ostatnie mecze w tym roku. W Tychach bowiem Poczobut ukarany został 12. już w tym sezonie żółtą kartką, co oznacza konieczność absencji w dwóch kolejkach! Mając tę świadomość, z murawy schodził mocno „nabuzowany”. – To jest katastrofa! – trzema krótkimi słowami kapitan (przejął w przerwie opaskę z rąk kontuzjowanego Jakuba Wawrzyniaka) komentował jednak nie własne przewinienia, ale grę defensywną całej drużyny.

– Trzeba wziąć się „za mordę” w szatni – dodawał jeszcze przed otwarciem jej drzwi. Rzecz w tym, że takich deklaracji katowiczanie tej jesieni składali już wiele. I żadna – patrząc na miejsce w tabeli – nie okazała się skuteczna…