Tym razem chcą przełamać niemoc

Widzew po raz pierwszy od 25 lat podejmie Raków na własnym stadionie w meczu ekstraklasy.


Był to zresztą jeden z ostatnich spotkań obu zespołów na długie lata (nie licząc meczu towarzyskiego z 2020 roku). Mimo to od tamtej pory losy Widzewa i Rakowa były do siebie podobne. Oba kluby borykały się z ogromnymi problemami i jak feniks z popiołów się odradzały. Choć statystyki nie są korzystne dla częstochowian, tak to oni w tym momencie są na uprzywilejowanej pozycji.

Gromili aż miło

Raków w najwyższej lidze mierzył się z Widzewem 10 razy. Wyniki tych spotkań wyglądały jak zderzenie malucha z ciężarówką – częstochowianie aż sześć razy ulegali łodzianom. W pamięci kibiców najmocniej zapisały się ostatnie pięć meczów. Raków zdobył w nich cztery gole, a Widzew… 21. Łodzianie mieli wówczas meczowy trening strzelecki i nie schodzili poniżej trzech bramek zdobywanych co mecz.

Ostatni raz Raków przyjechał na stadion Widzewa w 1997 roku, gdzie przegrał 1:5. Teraz jednak trudno wyobrazić sobie podobny wynik. Raków od dwóch sezonów jest na szczycie ligi. Nie dziwi więc fakt, że częstochowianie są typowani do tytułu mistrzowskiego. Widzew z kolei dopiero wraca po kilkuletniej przerwie do rywalizacji na najwyższym poziomie ligowym w Polsce. Wychodzi mu to całkiem dobrze – w końcu po 10 rozegranych meczach zajmuje piątą lokatę ze stratą do lidera wynoszącą cztery punkty.

W przypadku triumfu na swoim obiekcie łodzianie mogą nie tylko zmniejszyć dystans do czołówki. Jeżeli pokonają Raków, to zrównają się z nim punktami. Byłaby to miła perspektywa dla Janusza Niedźwiedzia i jego ekipy. Zresztą szkoleniowiec Widzewa podchodzi do rywalizacji z częstochowianami poważnie. Między innymi dał swoim zawodnikom kilka dni wolnego, aby mogli zregenerować się przed meczem z Rakowem.

Dodatkowo zagrali „jedynie” wewnętrzny mecz, zakończony remisem. Wicemistrzowie Polski z kolei rozegrali sparing i wysłali jasny sygnał do Łodzi, że w niedzielne popołudnie gospodarzy czeka trudna przeprawa. Raków wygrał z Górnikiem Zabrze aż 6:0, dodatkowo grając bez kilku piłkarzy, którzy w tym czasie byli na zgrupowaniach swoich reprezentacji.

Siła na trybunach

Widzew ma na to odpowiedź nie tylko na boisku, ale przede wszystkim na trybunach. Obiekt łodzian należy do najgorętszych w Polsce, szczególnie pod względem wypełnienia. Stadion, który pomieścić może ponad 18 tysięcy kibiców powinien wypełnić się w całości, szczególnie że niewielu kibiców zdecydowało się zwolnić swoje miejsca na mecz z Rakowem. Karnetowicze, których na Widzewie jest blisko 16 tysięcy, mają taką możliwość.

Zazwyczaj fanów, którzy zrzekają się swoich miejsc na obiekcie, jest między trzy a cztery tysiące. Pod tym względem rekordowy był mecz z Wisłą Płock. Wówczas miejsca odstąpiło 4688 kibiców. W przypadku rywalizacji z Rakowem fanów, którzy tego dokonali jest zaledwie 1000. To pokazuje, jakim zainteresowaniem fanów z Łodzi cieszy się mecz z częstochowianami. Wpływ na to ma nie tylko poziom gry wicemistrza Polski, ale i kibicowskie animozje.

Nie od dzisiaj wiadomo, że fani Rakowa i Widzewa nie darzą się wielką sympatią. Swego czasu przekonał się o tym Arkadiusz Kasperkiewicz, były zawodnik częstochowian, a zarazem wychowanek łodzian. Od pewnego momentu, dokładniej bramki zdobytej w spotkaniu Rakowa z ŁKS-em nie miał on łatwego życia ze swoimi kibicami.

Walka na całego

Rywalizacja z Widzewem będzie ważna szczególnie dla piłkarzy Rakowa, którzy w ostatnim czasie grali mniej. Wszystko przez przerwę reprezentacyjną, na którą pojechało łącznie pięciu zawodników pierwszej drużyny. Otwiera to szansę przed innymi piłkarzami, by powalczyć o miejsce w składzie, szczególnie że sztab szkoleniowy częstochowian zazwyczaj po zgrupowaniach kadry daje odpocząć tym, którzy na nie pojechali. Mimo to nie można oczekiwać wielkich roszad w składzie częstochowian.

Wielu zawodników, którzy wystąpili w ostatnim sparingu z Górnikiem, pojawi się w wyjściowej jedenastce na mecz w Łodzi. Gorzej ma Widzew, gdyż kilku zawodników nadal leczy kontuzje, a dodatkowo do tego grona dołączył ostatnio Marek Hanousek.


Na zdjęciu: Widzew w ekstraklasie katował Raków – miało to miejsce jednak 25 lat temu.

Fot. Marta Badowska/PressFocus