W Piaście pomoc największą zagadką

Gliwiczanie dziś przejdą drugą serię testów na obecność koronawirusa. Wszyscy wierzą w pomyślne wyniki, a zespół koncentruje się na sobotnim meczu z Wisłą Kraków. Sztab szkoleniowy największy dylemat ma z linią pomocy.


Trener Waldemar Fornalik słynie z konsekwencji i przemyślanych decyzji. Po wygranych meczach rzadko dochodzi do roszad. Sztab szkoleniowy darzy swoich zawodników sporym kredytem zaufania. Długa przerwa w rozgrywkach i wymuszone sytuacja sprawiają jednak, że przeciwko krakowskiemu zespołowy może dojść do kilku przetasować.

Bez Sokoła

Linia pomocy to newralgiczne miejsce. Dobra gra tej formacji w poprzednim sezonie, w której błyszczało kilku piłkarzy, mocno przyczyniła się do historycznego wyniku. W tym sezonie gliwiczanie grali już piątką, jak i czwórką zawodników w linii środkowej. Gdybyśmy mieli obstawiać, to w sobotę zobaczymy jednak klasyczne ustawienie 1-4-4-2.

Dużo trudniejszym pytaniem jest jednak skład tej formacji. M.in. dlatego, że Patryk Sokołowski, który w pierwszej części sezonu był podstawowym graczem w pomocy musi pauzować za cztery żółte kartki. Oznacza to, że zwalnia się miejsce obok Toma Hateley’a.

Anglik ma niepodważalną pozycję, a kto może grać u jego boku? To opcji jest kilka. Najbardziej prawdopodobny byłby powrót na środek pomocy Sebastiana Milewskiego. Młodzieżowiec, to naturalny środkowy pomocnik, który jednak jesienią częściej grał na skrzydle.

– Nie ma co ukrywać, że musiałem się uczyć tej pozycji, bo do tej pory grywałem w środku. Tam też czuję się lepiej. Decyzje jednak należą zawsze do trenera – tłumaczył Milewski.

Przesunięcie do środka byłego gracza Zagłębia Sosnowiec oznaczałoby wystawienie do gry nowego skrzydłowego. Jeśli na prawej pomocy nie ma z tym problemu, to na lewej pewniakiem wydawałby się Gerard Badia…

Badia czuje się dziwnie

Z tym może jednak być problem, bo Katalończyk przyznał w weekend, że narzeka na lekki, ale zawsze uraz. Nie wiadomo czy, i w jakiej dyspozycji będzie piłkarz w sobotę.

– Jesteśmy dobrze przygotowani. Ja czułem się dobrze, ale teraz przytrafiła mi się drobna kontuzja. Widzę jednak po chłopakach, że nie jest źle, ale liga może być inna niż przed pandemią. Mecze niestety mogą wyglądać, jak sparingi, bo nie będzie reakcji trybun, które wpływają na koncentrację zawodników. Trzeba być gotowym przede wszystkim psychicznie – mówił w niedzielnym programie „Magazyn Sportowego”.

Badia nie ukrywa, że właśnie bez kibiców może mu się grać inaczej, czytaj gorzej. – Jeśli kibice nigdy by nie mieli wrócić na trybuny, to już jutro kończę karierę. Poważnie – mówi w programie „Magazyn Sportowego” – nie owija w bawełnę kapitan Piasta.

Wiele opcji do wyboru

Jeśli Badia nie mógłby zagrać, to na kogo może postawić Waldemar Fornalik. W obwodzie jest Tiago Alves, który od dawna czeka na prawdziwą szansę w lidze. Do gry pali się najdroższy transfer w historii Piasta, czyli Kristopher Vida.

Węgier może grać na kilku pozycjach, w tym na skrzydle. Zawsze dobrą alternatywą na bok jest Jorge Felix, który już grał na skrzydle. Okazać się też może, że na skrzydle zagra Milewski, a w środku boiska zobaczymy np. Tomasza Jodłowca. Taki wariant też jest już sprawdzony i nie wymagałby żadnego przystosowania.


Czytaj też: Nie muszą dominować, ale i tak są nieźli


– Kilka dnia temu graliśmy sparing z mistrzami Polski…, czyli mieliśmy wewnętrzną gierkę – śmieje się Gerard Badia. – Sparingi są bardzo ważne. W Piaście mamy dwudziestu kilku dobrych zawodników, mogliśmy stworzyć dwie wyrównane jedenastki i grać między sobą – mówi.

To może być niewątpliwy atut Piasta nie tylko w sobotnim meczu, ale i w całym sezonie. Z kolei sztab Wisły Kraków musi przygotować się na kilka wariantów, co na pewno im sprawy nie ułatwia.


Na zdjęciu: Tom Hateley jest pewniakiem do gry w wyjściowym składzie. Kto zagra u jego boku w sobotę?

Fot. piast-gliwice.eu