W rękawiczkach po medal

Marian CZAKAŃSKI: Wyjeżdża pani do Tel Avivu na mistrzostwa Europy, mając spośród całej reprezentacji najlepsze sportowe CV – jako jedyna dżudoczka ma w dorobku brązowe krążki MŚ sprzed roku i ME sprzed czterech lat. Worka medali z wielkich imprez dżudocy nie przywożą. Więc jeśli szukać nadziei na sukces myśli się Ozdoba. Jest presja?

Agata OZDOBA-BŁACH: – Nie ma co ukrywać, jestem w naszej reprezentacji najstarsza (śmiech), więc ta rola „przewodniczki” na mnie spadła. Ale na pewno nie będę nakładała na siebie presji związanej z tym startem. W gronie zawodniczek, które w piątek w Tel Avivie wyjdą na matę w mojej wadze 63 kg, do grona faworytek nie należę. Nie jestem przecież rozstawiona. Chcę się jak najlepiej zaprezentować.

Lubi pani powtarzać, że najważniejsza jest pierwsza walka, potem już jakoś będzie.

Agata OZDOBA-BŁACH: – Tak, bo jak wychodzę na matę, to myślę sobie: pracowałaś tak długo, przydałby się dobry wynik jako „zadośćuczynienie”. Przydałoby się wygrać. Mimo że jestem już doświadczoną zawodniczką, trudno uniknąć stresu przed pierwszą walką, jestem spięta, nie wiadomo, czego mogę spodziewać się po sobie. To zawsze są najtrudniejsze walki, „przepalam” się i potem już jakoś idzie. Pasuje do tego wojskowy termin – rozpoznanie bojem. No, chyba że w kolejnym pojedynku czeka na mnie np. dżudoczka nr 1 światowego rankingu. Wtedy jest problem.

Jaki cel przyświeca pani na matach w Tel Avivie?

Agata OZDOBA-BŁACH: – Chciałabym ten medal zdobyć, przecież tak dawno go nie miałam, to już cztery lata minęły od Montpellier, gdzie był brąz.

Kategoria 63 kg jest mocno europejska, zawodniczki z naszego kontynentu decydują w dużej mierze o jej wartości. Przed losowaniem zawsze pojawiają się życzenia – z tą chętnie, z tamtą mniej. Jak to u pani wygląda?

Agata OZDOBA-BŁACH: – Z kilkoma zawodniczkami nie chciałabym się spotkać, przynajmniej na początku, ale sądzę, że jest też grupka takich, które raczej wolałyby nie walczyć ze mną. Na koniec jest jednak tak, że to los decyduje, z kim muszę się zmierzyć, nie bacząc na moje życzenia. Na pewno karty rozdają Francuzka Clarisse Abegnenou, Holenderka Juul Franssen czy Słowenka Tina Trstenjak.

Po zdobyciu medalu MŚ przed rokiem porzuciła pani myśli o zakończeniu kariery, ale postanowiła nie szafować zanadto siłami. W tym roku były tylko dwa starty, w Grand Slamach w Duesseldorfie i Jekaterynburgu, gdzie była pani piąta.

Agata OZDOBA-BŁACH: – Nie do końca tak jest. To trenerzy ustalają plany, ale wspólnie rozmawiamy o tym. Tej wiosny startowałam rzadko, miałam treningowe zaległości. W grudniu musiałam zaliczyć kurs podoficerski, bo jestem żołnierzem. Awansu się jeszcze nie doczekałam, czekam aż się zwolni etat kapralski. Więc nie poleciałam z reprezentacją do Japonii, podobnie jak nie było mnie na zgrupowaniu w Mittelsee. W styczniu przyplątała mi się kontuzja. Dopiero teraz odzyskałam formę, szybkość, przygotowuję techniki, którymi chciałabym zaskoczyć rywalki. Myślę, że jestem w optymalnej dyspozycji.

Ostatnim etapem przygotowań było zgrupowanie w Zakopanem.

Agata OZDOBA-BŁACH: – Bardzo lubię ten czas, kiedy „czuć” zbliżającą się imprezę, już się zaczynam koncentrować. Czuję się silna, dobrze przygotowana i z optymizmem jadę do Izraela. Poza zajęciami na macie byłyśmy cały czas medycznie monitorowane, a dr Graczyk, psycholog, prowadził z nami indywidualne rozmowy. Ale był też wolny czas na kawę, gry karciane z koleżankami czy zagadki. Takie urozmaicenie zgrupowania, może banalne, ale bardzo potrzebne.

Tu i ówdzie pojawiły się opinie, że ekipę trenera Mariana Tałaja stać na kilka medali, choć przed rokiem, a ME odbyły się w Warszawie, zostaliśmy z pustymi rękoma.

Agata OZDOBA-BŁACH: – Nasza norma na ME to jeden medal, więc trudno oczekiwać, by teraz nimi sypnęło. Ale prawda jest także taka, że np. Ania Borowska jest rozstawiona w kat. 57 kg, co jest handicapem. Ponadto w ostatnich miesiącach wszystkie podskoczyłyśmy w światowym rankingu.

Nasze atawizmy podpowiadają, że coś nam może pomóc, coś zaszkodzić. Jak to jest u pani?

Agata OZDOBA-BŁACH: – Generalnie nie jestem przesądna. Ale jak wszyscy wiedzą, mam swoje szczęśliwe rękawiczki. Zawsze mam je na rękach podczas rozgrzewki. Podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata w Budapeszcie jedną zgubiłam. Ale dostałam nową parę od męża (Łukasz jest asystentem trenera Tałaja i prowadzi Agatę podczas walk – przyp. red.) na gwiazdkę. Są to rękawiczki z napisem Polska, w narodowych barwach, z zimowej kolekcji na igrzyska olimpijskie w Pjongczangu. Wierzę, że przyniosą mi szczęście.

 

Agata Ozdoba-Błach – ur. 25.02.1988, zawodniczka AZS AWF Wrocław, wychowanka AZS Opole. Występuje w kat. 63 kg. Na co dzień szeregowy (jeszcze) Wojskowego Zespołu Sportowego we Wrocławiu. Z wykształcenia romanistka. Sukcesy: brązowe medale MŚ Budapeszt 2017, ME Montpellier 2014. Złoty (Kazań 2016), srebrny (Warszawa 2017), brązowe (Montpellier 2014 ) i (Mińsk 2007) medale ME w rywalizacji drużynowej. Srebro MŚ drużynowo (Astana 2015). Trzecia w Grand Slam (Abu Dhabi 2014). 4-krotna mistrzyni Polski (2011 i 2012 oraz 2014 i 2015).

Rozmawiał Marian Czakański