Warto było czekać

Historia Kacpra Jodłowskiego pokazuje, że warto pracować.


Choć w CV ma kilka klubów, między innymi występy w drugoligowej drużynie z Cypru, od najmłodszych lat jest sympatykiem „Pasów”. Powrót do „jego” Cracovii pozwolił [Kacprowi Jodłowskiemu], 23-letniemu defensywnemu pomocnikowi, rozwinąć się na tyle, że spełnił dziecięce marzenie o debiucie w ekstraklasie. Mało tego, chwilę po wejściu na boisko w doliczonym czasie meczu z Górnikiem Zabrze miał bardzo dobrą okazję do strzelenia gola!

Pożegnany bez żalu

Maciej Szcześniewski, komentator spotkań niższych lig w Polsce, przypomniał na Twitterze, że po sezonie 2020/21 z Jodłowskim bez żalu rozstał się krakowski Hutnik. Klub z Suchych Stawów po powrocie do II ligi zawsze walczy o utrzymanie, ale nawet w przeciętnej drużynie gracz środka pola nie zrobił furory. Wcześniej na tym poziomie rozegrał kilka spotkań w Górnika Łęczna. Po odejściu „Dumy Nowej Huty” przez pół roku nie miał klubu, trenował z Garbarnią. W końcu wrócił do korzeni, do Cracovii, i zasilił jej trzecioligowe rezerwy. Wydawało się, że to krok w tył, jednak życie pokazało, że może i tak było, ale tylko po to, by później zrobić dwa do przodu. Piłkarz z rocznika 1999 szybko stał się jedną z wyróżniających postaci zespołu prowadzonego najpierw przez Piotra Gizę, a ostatnio przez Wojciecha Ankowskiego.

Mało brakowało

W lipcu klub przedłużył umowę z pomocnikiem od razu na trzy lata. Trener pierwszej drużyny, Jacek Zieliński, zauważył w Jodłowskim potencjał na ekstraklasę. Zapraszał na treningi, zabierał na dwa ostatnie obozy – latem w austriackim Bad Zell i niedawno w tureckim Beleku. Po raz pierwszy drzwi do kadry meczowej uchylił mu w sierpniu, na spotkanie ze Śląskiem we Wrocławiu. Później pod koniec listopada, gdy Cracovia była zdziesiątkowana przez kontuzje i w wyjazdowym meczu z Zagłębiem Lubin na ławce było tylko siedmiu zawodników. Zieliński przeprowadził tylko trzy zmiany. Czwarta była zarezerwowana dla Jodłowskiego, ale musiał obejść się smakiem. Stał przy linii w pełnej gotowości, jednak nie było przerwy w grze i sędzia zakończył mecz. – Czy czułem rozczarowanie? Nie, bardziej głód, który był dodatkową motywacją do pracy zimą – mówi piłkarz.

Jesienią nie udało się zadebiutować, wejść choćby na minutę, choć były jeszcze dwie okazje. Nagroda za ciężką pracę przyszła w pierwszym meczu rundy rewanżowej, w poniedziałek przeciwko Górnikowi Zabrze. W 3 min doliczonego czasu Zieliński zdjął z boiska Janiego Atansova i posłał w bój Jodłowskiego. Chwilę później piłkarz mógł okrasić debiut golem, ale nie trafił w bramkę. – Nie byłem zestresowany, po prostu popełniłem błąd techniczny – przyznaje zawodnik i dodaje, że teraz „chce więcej”.

Tam, gdzie stoi trybuna

Pomocnik debiutował przed swoimi kibicami. W miejscu, gdzie jako pięciolatek po raz pierwszy kopnął piłkę. – Trening szkółki piłkarskiej odbywał się tam, gdzie teraz stoi trybuna za bramką. Prowadził go trener Tomasz Szarliński, a jednym z moich kolegów był Michał Feliks, który jesienią trafił do Radomiaka Radom – wspomina Jodłowski. Jesienią wystąpił w 13 meczach III ligi, zawsze od początku. Choć w końcu zasmakował ekstraklasy, wiosną nadal będzie pomagać kolegom z rezerw, gdy taka będzie wola trenerów. Cracovia II ma nowego szkoleniowca, którym został asystent Czesława Michniewicza w czasie jego pracy z reprezentacją Polski. Mirosław Kalita zapowiedział, że drużyna ma grać o awans. Szanse są, ale faworytem grupy IV jest Wieczysta.


Na zdjęciu: Debiutant zmienia debiutanta. W meczu z Górnikiem Kacper Jodłowski (z prawej) zastąpił Janiego Atanasova.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus