Wisła utrzymana

Wygrana „nafciarzy” z Górnikiem daje im spokojne utrzymanie. Trzecim spadkowiczem z ekstraklasy została Arka.


Zabrzanie zaskoczyli w Płocku ustawieniem i tym, że w podstawowym składzie wyszedł nastoletni Aleksander Paluszek. Co do ustawienia, to „górnicy” grali nietypowo, z trójką środkowych obrońców. W ataku zabrakło tym razem „tylko” rezerwowego Igora Angulo. „Nafciarzy” miał straszyć duet Giorgos Giakoumakis – Erik Jirka.

Nic się nie działo

Zaczęło się ofensywnie, od szaraż Giakoumakisa i Giorgi Merebaszwiliego, ale bez efektu bramkowego. Strzeleckich okazji czy dobrych dośrodkowań nie było, a gra – choć szybka – toczyła się głównie w środkowej strefie. Z wolnego na bramkę nie był w stanie uderzyć nawet taki specjalista w tej dziedzinie, jak Dominik Furman, po którego uderzeniu piłka lądowała na „górniczym” murze. Na marginesie, dla doświadczonego pomocnika mógł to być jeden z ostatnich występów w barwach Wisły, mówi się, że w nowym sezonie może występować w Hajduku Split. Niewiele dawały też indywidualne próby akcji w wykonaniu Merebaszwiliego z jednej, a Giakoumakisa z drugiej strony. Nie brakowało za to niecelnych podań i nieporozumień.

W 38 minucie efektowną akcję przeprowadzili miejscowi, po której do siatki mógł trafić Hubert Adamczyk. Po podaniu Cilliana Sheridana uderzył celnie, piłka minęła Martina Chudego, ale tuż przed linią bramkową zdołał ją zablokować debiutant Paluszek. To była pierwsza godna odnotowania sytuacja w poniedziałkowym meczu.

Piękny gol Adamczyka

Druga połowa zaczęła się od niecelnego strzału Mateusza Szwocha. W odpowiedzi też obok uderzał Daniel Ściślak, a zaraz potem groźnie było po dośrodkowaniu starającego się na lewym skrzydle Erika Janży. Wreszcie coś na boisku zaczęło się dziać. Przed niespełna godziną gry trener Marcin Brosz zdecydował się na podwójną zmianę, na boisku pojawił się najlepszy strzelec Angulo, a także Filip Bainović. Zszedł m.in. Paluszek, a to wiązało się ze zmianą ustawienia „górników”, którzy wrócili do gry w swoim klasycznym ustawieniem z kwartetem defensorów.

W 62 minucie wyśmienitą okazję miał Jesus Jimenez, ale bez zarzutu interweniował Krzysztof Kamiński. Była to najlepsza okazja zabrzan do zdobycia bramki. Zaraz potem Jimenez przymierzył z dystansu, ale golkiper Wisły znowu był na miejscu. Tymczasem w 68 minucie ze swojego pierwszego gola w ekstraklasie cieszył się Hubert Adamczyk. Chudy sparował piłkę po mocnym dośrodkowaniu Szwocha, dopadł do niej na 17 metrze młodzieżowiec płocczan i efektownie uderzył lewą nogą pod poprzeczkę. Bramkarz Górnika nie miał szans na skuteczną interwencję. W 82 minucie gospodarze powinni byli prowadzić dwoma bramkami. Ściślak „wjechał” w nogi Szwocha na linii szesnastki i po konsultacji z VAR, prowadzący mecz Dominik Sulikowski wskazał na jedenastkę. Karnego w stylu „a la Panenka” chciał wykonać Furman, tyle że Chudy nie rzucił się w żaden róg i spokojnie złapał piłkę. Wisła wygrywa i utrzymuje się w ekstraklasie. Spada z niej, oprócz wcześniej zdegradowanych ŁKS i Korony, Arka.

Wisła Płock – Górnik Zabrze 1:0 (0:0)

1:0 – Adamczyk, 68 min (bez asysty)

Wisła Płock: Krzysztof Kamiński – Cezary Stefańczyk, Alan Uryga, Michał Marcjanik, Angel Garcia Cabezali – Giorgi Merebaszwili (57. Piotr Tomasik), Dominik Furman, Hubert Adamczyk, Mateusz Szwoch, Torgil Gjertsen (83. Dawid Kocyła) – Cillian Sheridan (76. Karol Angielski).

Górnik Zabrze: Martin Chudy – Paweł Bochniewicz, Aleksander Paluszek (55. Igor Angulo), Przemysław Wiśniewski – Erik Jirka, Stavros Vassilantonopoulos, Roman Prochazka (55. Filip Bainovic), Daniel Ściślak (82. Piotr Krawczyk) – Georgios Giakoumakis, Erik Janza, Jesus Jimenez. 

Sędziował Dominik Sulikowski (Gdańsk). Asystenci: Tomasz Listkiewicz (Warszawa) i Bartosz Heinig (Gdańsk). Widzów: 657. Czas gry: 95 min (46+49). Żółta kartka: Stefańczyk (75. faul), Szwoch (88. faul), Kocyła (90+1. faul) – Bainović (89. faul), Janża (90+1. niesportowe zachowanie).

Piłkarz meczu – Hubert ADAMCZYK.


Na zdjęciu: Wisła Płock już utrzymana. Angel Garcia (nr 24) powstrzymuje Giorgosa Giakoumakisa.
Fot. Piotr Nowak/PAP