Wisła znów na fali

Krakowianie wrócili na zwycięską ścieżkę i w piątek pokonali przed własną publicznością Stal Rzeszów 3:1.


Przed pierwszym gwizdkiem prezes gospodarzy Jarosław Królewski wręczył Patrykowi Małeckiemu, skrzydłowemu Stali, pamiątkową tablicę z liczbą 267. Właśnie tyle oficjalnych spotkań zawodnik rozegrał w przeszłości dla „Białej gwiazdy”. Trzykrotny mistrz Polski strzelił dla krakowskiego klubu 45 goli i miał tyle samo asyst. Spiker poprosił „Małego”, by tego wieczora nie wpisywał się trafiał do bramki Mikołaja Biegańskiego. Piłkarz niedawno wrócił do gry po kontuzji i spotkanie przeciwko byłemu klubowi zaczął na ławce. Po godzinie zmienił Ramila Mustafajewa, gdy jego aktualna drużyna przegrywała wtedy już 0:3. „Mały” starał się poderwać kolegów i szybko wywalczył rzut karny. Faulował Tachi (w drugim meczu z rzędu), a w 69 minucie „jedenastkę” wykorzystał Bartłomiej Poczobut.

Wiślacy od początku napierali na beniaminka i gole dla nich były kwestią czasu, choć zaczęli je strzelać dopiero po 30 minucie. Prowadzenie z rzutu karnego dał im Luis Fernandez, który wywalczył „jedenastkę” (faulował Łukasz Góra), a potem pewnie ją wykorzystał. Wynik szybko poprawił David Junca, uderzając z pierwszej piłki po dośrodkowaniu Mikiego Villara. W doliczonym czasie krakowianie wymierzyli beniaminkowi cios po kontrataku. Fernandez miękko zagrał w pole karne do Angela Rodado, który bez przyjęcia pokonał Krzysztofa Bąkowskiego.

Stal słynie z ofensywnej gry, ale na stadionie przy Reymonta niewiele zdziałała. Gdyby miała mniej szczęścia, już wcześniej straciłaby kilka bramek. Sam Fernandez nie wykorzystał sytuacji sam na sam i z rzutu wolnego sprzed pola karnego trafił w poprzeczkę. Dobre okazje mieli też jego rodacy. Rodado obił słupek, rywalizację z bramkarzem przegrał Alex Mula, a trafienie Villara nie został uznane, bo na spalonym był Boris Moltenis.

W drugiej połowie gospodarze nie szafowali siłami. Po godzinie gry trener Radosław Sobolewski przeprowadził potrójną zmianę i było widać jak na dłoni, że rezerwowi nie przez przypadek siedzą na ławce. Wisła grała gorzej, momentami prosiła się o kolejnego gola. Piłkarze w niebieskich strojach kończyli mecz w osłabieniu, po tym jak w 75 minucie drugą żółtą kartkę obejrzał Krzysztof Danielewicz.


Wisła Kraków – Stal Rzeszów 3:1 (3:0)

1:0 – Fernandez, 32 min, 2:0 – Junca, 34 min, 3:0 – Rodado, 45+2 min, 3:1 – Poczobut, 69 min (karny).

Wisła: Biegański – Jaroch, Łasicki (78. Basha), Moltenis (61. Colley), Junca – Duda (61. Tachi), Igbekeme – Villar (61. Żyro), Fernandez, Mula (46. Młyński) – Rodado. Trener Radosław SOBOLEWSKI.

Stal: Bąkowski – Polowiec, Góra, Oleksy, Głowacki – Michalik (31. Kłos), Poczobut, Danielewicz, Wolski (77. Piątek), Prokić (77. Olejarka) – Mustafajew (60. Małecki). Trener Daniel MYŚLIWIEC.

Sędziował Marcin Szczerbowicz (Olsztyn). Widzów: 9451. Żółte kartki: Danielewicz (dwie), Kłos, Piątek. Czerwona kartka: Danielewicz, 75 min (druga żółta).


Na zdjęciu: David Junca bardzo cieszył się ze swojej pierwszej bramki dla Wisły.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus