Właściciel ma plan

Michał Świerczewski obiecał, że po świętach Raków ruszy na zakupy.


Częstochowianie mają za sobą udaną jesień. Przed świętami rozpoczęli pierwszą część przygotowań do rundy wiosennej, a w styczniu ruszą do tureckiego Belek, aby je kontynuować. Choć do pierwszych meczów ligowych w 2023 roku przystąpią z dziewięciopunktową zaliczką, nie chcą pozostawić nic losowi. Właściciel Rakowa, Michał Świerczewski, przed Świętami zapowiedział, że klub zaraz po nich ruszy na rynek transferowy w celu wzmocnienia zespołu.

Pozycji jest kilka

Nie sposób teraz stwierdzić, gdzie dokładniej częstochowianie widzą deficyt. Według medialnych informacji można wywnioskować, że wicemistrz Polski chce wzmocnić pozycję napastnika. Walczą oni w końcu o Erika Exposito ze Śląska Wrocław. Podobnie jest w przypadku wahadeł. Owszem, częstochowianie przedłużyli umowę z Franem Tudorem, jednak rozglądali się już za nowym zawodnikiem. Miał być nim Gonzalo „Pipa” Avila z greckiego Olympiakosu. Kontynuacja umowy z chorwackim wahadłowym wcale nie oznacza, że angaż Hiszpana jest wykluczony. Być może będzie on przysposobiony do gry na lewej stronie boiska.

Raków właśnie na tej pozycji ma największy deficyt. Poza Patrykiem Kunem sztab szkoleniowy częstochowian nie ma na lewym wahadle zbyt wielu możliwość. Oczywiście, większość wahadłowych, a więc wspomniany Tudor, Deian Sorescu czy Wiktor Długosz także mogą występować na lewej flance, jednak ich poziom sportowy na tej pozycji jest o wiele niższy niż Kuna. Stąd Raków musi w końcu zainwestować w rywala, który będzie realną konkurencją dla 27-latka.

Oprócz tego wicemistrz Polski musi przemyśleć zestawienie środka pola oraz defensywy. W pomocy jest kilku zawodników pewnych miejsca w składzie, jak choćby Giannis Papanikolaou czy Ben Lederman. Problem w tym, że ławka rezerwowych jest dość biedna. Poza Gustavem Berggrenem i Władysławem Koczerginem, z przymusu przesuwanym z pozycji ofensywnego pomocnika, nie ma graczy, którzy w przypadku kontuzji będą w stanie z marszu wejść do składu i przy tym będą równie produktywni co wymieniona wyżej dwójka. Szanse miałby jeszcze Szymon Czyż, jednak poważna kontuzja, jaka przytrafiła mu się na początku rundy, praktycznie z miejsca skreśliła go do końca sezonu. Oprócz tego pod koniec sierpnia rozwiązano kontrakt z Igorem Sapałą (obecnie zawodnikiem Wisły Kraków), co także uszczupliło częstochowskie zasoby.

Nikt nie odejdzie?

W defensywie deficyt także spowodowany był kłopotami zdrowotnymi. Takie mieli choćby Andrzej Niewulis, Tomasz Petraszek czy Milan Rundić. Plusem jest jednak fakt, że świetnie do drużyny wpasował się Stratos Svarnas – Grek z miejsca stał się liderem obrony wicemistrza Polski. Mimo to Raków zapewne będzie poszukiwał jeszcze jednego zawodnika do tej formacji. Można się doszukać pozytywnych sygnałów, a takim jest fakt przedłużenia umowy z Tudorem.

To jasny znak, że Raków chce zatrzymać w swoim zespole wszystkich najlepszych zawodników. Jest to ewenement na skalę polską. Zazwyczaj inne kluby sprzedawały swoich piłkarzy od razu w momencie, gdy pojawiało się jakiekolwiek zainteresowanie. Pod Jasną Górą nie będzie to miało miejsca. Częstochowianie, jeżeli sprzedają jakiegokolwiek swojego zawodnika, to tylko w przypadku, jeżeli pojawi się za niego odpowiednia oferta. Tak naprawdę jedynym, który mógłby opuścić klub, jest Vladan Kovaczević. Bramkarz wzbudza ogromne zainteresowanie dużych europejskich klubów. Raków jednak będzie chciał go zatrzymać u siebie. To ułatwi mu działanie na rynku transferowym.


Na zdjęciu: Skład Rakowa może zostać zimą wzmocniony.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus