Wreszcie nad kreską!

Gol Piotra Żemły z końcówki spotkania sprawił, że kibice, jacy pojawili się na Oleskiej, mogli świętować zwycięstwo na wagę opuszczenia strefy spadkowej!

Kolka nerkowa – taką diagnozę w szpitalu usłyszał Ivan Djurdjević, szkoleniowiec Chrobrego, który w ostatnich dniach źle się czuł, musiał przejść badania i nie pojechał z zespołem do Opola, a mecz oglądał z domu w Poznaniu. Jego obowiązki przejął II trener Maciej Stachowiak, ale nadto nie wczuwał się w rolę, bo telewizyjne kamery nie wyłapały ani jednego momentu, w którym głośniej pokrzykiwałby na swoich zawodników.

Pani steward pilnowała

To był mecz poniekąd historyczny – bo pierwszy w dobie pandemii, jaki odbył się na zapleczu ekstraklasy z udziałem publiczności. Odra zorganizowała go w formie imprezy niemasowej do 999 osób. – To mniej więcej 25 procent pojemności naszego stadionu – przyznawał prezes klubu Tomasz Lisiński, ale trybuny nie wypełniły się w tej liczbie. Na pół godziny przed pierwszym gwizdkiem w sprzedaży internetowej pozostawało grubo ponad 200 wejściówek, na co wpływ z pewnością miała deszczowa aura.

Służby porządkowe przed wejściem na trybuny instruowały kibiców, przypominając o zasadach zasłaniania ust oraz nosa, zaś w zajmowanym przez najzagorzalszych fanów sektorze „A”sympatyczna pani steward pilnowała, by nie było ścisku, a wszyscy zajmowali miejsca zgodnie ze swymi biletami.

Gol ze spalonego

Gdy mecz już się zaczął, ci kibice Odry, którzy nie widzieli wcześniej składów, mogli się zdziwić. W porównaniu do zremisowanego w dobrym stylu wtorkowego starcia z Sandecją, trener Dietmar Brehmer dokonał trzech roszad personalnych (Mateusz Kamiński, Miłosz Trojak i Krzysztof Janus za Konrada Kostrzyckiego, Łukasza Winiarczyka i Dawida Błanika), ale na poszczególnych pozycjach podziało się jeszcze więcej, bo Brehmer przestawił Kacpra Tabisia, Patryka Janasika czy Tomasa Mikinicza.

Tak zestawieni opolanie bardzo szybko mogli objąć prowadzenie, ale Mikinicz z 10 metrów uderzył tuż obok słupka. Chrobry odpowiedział natychmiast – Mikołaj Lebedyński po centrze Adriana Benedyczaka trafił nawet do siatki, lecz arbiter uznał, że ze spalonego. Powtórki jednoznacznie nie rozwiewały wątpliwości…

Bilans podwójnie lepszy

To spotkanie miało swój ciężar gatunkowy, w końcu grały dwie drużyny walczące o utrzymanie. Było to zauważalne. Głogowianie, którzy eksperymentalnie zestawili obronę (pauza za kartki Michała Ilków-Gołąba, uraz Michała Michalca), byli dużo rzadziej przy piłce, za to częściej faulowali – w I połowie aż 19-krotnie.

Po przerwie było sporo kartek, ale coraz więcej też odwagi w poczynaniach Chrobrego. Mateusza Kuchtę postraszyli strzałami z dystansu Lebedyński czy Miłosz Kozak, Odra odgryzła się próbą Krzysztofa Janusa, odbitą przez Michała Szromnika.

W chwili, gdy wszystko wskazywało na bezbramkowy remis, gospodarze zadali decydujący cios. Krzysztof Janus dośrodkował z rzutu wolnego, a piłkę do siatki wpakował stoper Piotr Żemło. Była 88 minuta, goście nie byli już w stanie się podnieść, a opolanie mogli cieszyć się z opuszczenia strefy spadkowej. I z wyprzedzenia Chrobrego, od którego mają lepszy zarówno bilans bramkowy, jak i bezpośrednich starć.

Odra Opole – Chrobry Głogów 1:0 (0:0)

1:0 – Żemło, 88 min

ODRA: Kuchta – Tabiś (59. Czernysz), Kamiński, Żemło, Janasik – Trojak, Czyżycki – Mikinicz, Bonecki (46. Niziołek), Janus – Piech (77. Skrzypczak). Trener Dietmar BREHMER.

CHROBRY: Szromnik – Stolc, Praznovsky, Juraszek, Ratajczak (89. Piotrowski) – Kozak, Drewniak, Mandrysz (85. Kubica), Ziemann (71. Banaszewski) – Benedyczak, Lebedyński. Trener Maciej STACHOWIAK.
Sędziował Sebastian Jarzębak (Bytom). [Widzów] 800. Żółte kartki: Piech, Czyżycki, Żemło, Trojak – Ziemann, Juraszek, Mandrysz, Drewniak.
Piłkarz meczu – Piotr ŻEMŁO.


Na zdjęciu: Michał Szromnik, który przed rokiem zamienił Odrę na Chrobrego, długo zachowywał wczoraj czyste konto, ale ostatecznie musiał uznać wyższość byłych kolegów.
Fot. Paweł Andrachiewicz/Pressfocus