Wskoczył do bramki

Zdaje się, że doświadczony Rafał Leszczyński na dłużej zagości w bramce wrocławskiej ekipy.


O obecnym bramkarzu Śląska głośno zrobiło się na początku 2014 roku, kiedy to, jako zawodnik pierwszoligowego Dolcanu Ząbki, sensacyjnie został powołany do reprezentacji Polski przez ówczesnego selekcjonera Adama Nawałkę.

Debiut w narodowych barwach

Pojechał na zimowy obóz do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i zagrał w meczu przeciwko Norwegii 18 stycznia 2014, który biało-czerwoni wygrali w Abu Zabi 3:0. Leszczyński zagrał wtedy pierwszy i jedyny mecz w narodowych barwach. Było to pierwsze zwycięstwo naszej reprezentacji pod wodzą trenera Nawałki, który potem z sukcesami prowadził kadrę narodową do końca mistrzostw świata 2018.

Co do Rafała Leszczyńskiego to można powiedzieć, że teraz ma na swoim koncie niewiele więcej gier w ekstraklasie niż w… reprezentacji. W najwyższej klasie rozgrywkowej tych występów na koncie ma ledwie – z tym niedzielnym – cztery! Trafił potem z Dolcanu do Piasta, sezon 2015/16, ale w wicemistrzowskim dla gliwiczan sezonie był rezerwowym.

Grał tylko w trzecioligowych rezerwach. Potem było Podbeskidzie i kilkuletni pobyt w bielskim klubie. W ekipie „górali” zadebiutował w ekstraklasie jesienią 2020 roku, grając w trzech meczach przeciwko Stali Miele (1:0), Warcie Poznań (1:2) i Wiśle Kraków (0:3). Potem była ponownie I liga i Chrobry Głogów.

Trener Ivan Djurdjević zabrał Leszczyńkiego ze sobą do Wrocławia latem i w sobotę wstawił go do bramki. Pewnie nie byłoby tak, gdyby nie koszmarny błąd kapitana drużyny Michała Szromnika w poprzedni poniedziałek w meczu z Wartą, kiedy nie złapał wrzucanej piłki i dał się zaskoczyć Enisowi Destanowi. Wrocławianie przegrali to spotkanie u siebie 0:2, ale jak pokazał ostatni mecz z Górnikiem szybko się pozbierali. Miał w tym swój udział solidnie prezentujący się między słupkami Leszczyński.

Robił swoje

– Bardzo się cieszę przede wszystkim z tego, że udało się z Górnikiem strzelić cztery gole i wygrać. Dzięki temu ten nasz bilans z przodu trochę się podreperować, a co do mojej osoby, to starałem się trenować, robić swoje i dopingować Michała jeżeli nie byłem brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Wydaje mi się, że była czy jest zdrowa rywalizacja i oby tak dalej – zaznacza Leszczyński.

Jak skomentował to, że dostał szansę w ekstraklasowym występie? – Nieraz jest tak, że bramkarz popełni błąd. Mnie też to się zdarzało i jeszcze się pewnie przytrafi. Na tej pozycji to normalna sprawa. Ja we wtorek po meczu z Wartą dostałem gdzieś tam sygnał, że może być zmiana i że mogę się szykować do grania. A czy dalej będę grał? Zobaczymy. W meczu z Górnikiem zeszliśmy z dwoma kontuzjami. Trzeba poczekać jak wszystko będzie. Mamy w naszej kadrze trochę szpitala, ale trenujemy i robimy swoje – podkreśla Leszczyński.

W najbliższej kolejce Śląsk zagra w sobotnie południe z Radomiakiem na wyjeździe i z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że ponownie szansę od pierwszej minuty dostanie Leszczyński. Z zabrzanami obronił cztery z pięciu celnych strzałów rywala. Nie miał szans tylko przy jedenastce egzekwowanej przez Szymona Włodarczyka. Punkty, mimo wygranej z Górnikiem, są wrocławianom potrzebne, bo tabela jest spłaszczona i liczy się każda zdobycz.


Na zdjęciu: Rafał Leszczyński na dłużej zagości w bramce jedenastki z Wrocławia?

Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus