Wygrani i przegrani 17. kolejki Lotto Ekstraklasy
i przegrani
Nie musiał…
… ale chciał – trawestując słynne powiedzenie noblisty, właśnie w tych kategoriach trzeba by oceniać decyzję arbitra meczu Legia – Korona o czerwonej kartce dla Ivana Marqueza. Fakt, faulował Michała Kucharczyka, ale ani nazbyt brutalnie, ani nie w sytuacji stuprocentowej. Oj, Tomasz Musiał, niegdysiejszy laureat „Kryształowego gwizdka”, silne na parcie na to, by o nim po każdej kolejce mówiono!
Wisła dźwigała…
… i nie udźwignęła roli faworyta w spotkaniu z Górnikiem. Tydzień po „bęckach”, jakie zabrzanie zebrali w Kielcach po fatalnej grze obronnej, tym razem [to defensywa „nafciarzy”] wystąpiła w roli uczniaków: z nieodrobionym zadaniem domowym i bez stroju na wuef. Dla Adama Dźwigały zaś – kadrowicza przecież – pała w trzech kategoriach: zwrotność (gol nr 1), szybkość (nr 3) i skoczność (nr 4).
Bez jak(iejkowiek) refleksji…
… zachował się w samej końcówce meczu w Gdyni Roman Bezjak. Ławka rezerwowych najwyraźniej mocno uciska Słoweńca w… spodenki, stąd nabuzowany wchodzi z niej na boisko. Efekt? Wspomniane bezrefleksyjne zagranie – bezmyślny atak na nogi Marcusa Viniciusa – w doliczonym czasie gry, skutkujące czerwoną kartką (i zapewne co najmniej dwumeczową banicją). Inna rzecz, że konieczność uciekania się przez sędziego do konsultacji z VAR-em przy tak oczywistym faulu to też „gruba sprawa”!